18-08-2024, 11:41
Temat głosnosci w kinach poruszany był na szeroką skalę w 2014 i nic to nie zmieniło, jak widać.
Osobiście podejrzewam, że multipleksy mają wywalone na głośność, ustawiają na sali jedną i to już problem widza, czy ogląda koreański dramat mlosny w którym trzeba się wsłuchiwać w szum liści czy w Bay'owską apokalipsę eksplozji.
Co do tego czy kina mogą regulować dźwięk czy nie - w przypadku filmów familijnych i dla dzieci takie możliwości są, bo przynajmniej raz byłem na takim seansie, gdzie doszło do zmiany poziomu dźwięku ma prośbę rodziców. Oczywiście był to multipleks, bo przecież kina "normalne" mogą robić co chcą.
Osobiście podejrzewam, że multipleksy mają wywalone na głośność, ustawiają na sali jedną i to już problem widza, czy ogląda koreański dramat mlosny w którym trzeba się wsłuchiwać w szum liści czy w Bay'owską apokalipsę eksplozji.
Co do tego czy kina mogą regulować dźwięk czy nie - w przypadku filmów familijnych i dla dzieci takie możliwości są, bo przynajmniej raz byłem na takim seansie, gdzie doszło do zmiany poziomu dźwięku ma prośbę rodziców. Oczywiście był to multipleks, bo przecież kina "normalne" mogą robić co chcą.

Dla mnie najśmieszniej wypadli Catherine O'Hara i Justin Theroux, którzy weszli w swoje role na 100% i było czuć, że mają frajdę. Winona i Keaton standardowo dobrze, ale czuć po Keatonie, że ten Beetlejuice już się trochę postarzał i nie ma takiej wybuchowej energii jak w pierwszym filmie. Zaskoczyło mnie, że Winona
gra tu właściwie pierwszoplanową rolę, myślałem, że ją oddelegują na drugi plan a pierwsze skrzypce całkiem przejmie Jenna Ortega, która jest po Wednesday mega gwiazdą. Ale tak nie zrobili, tak po prawdzie to Jenna wypadła tu dość blado i nie chodzi tylko o makijaż zrobiony na umierającą Marię Skłodowską-Curie
Na duży plus jak zwykle u Burtona: muzyka Elfmana, scenografia i kostiumy.