31-07-2023, 12:53
Też uwielbiam chodzić do kina. Czasami zdarzą się "niewłaściwi goście" na sali i czasami żałuję, że nie mogę wcisnąć przycisku pauzy na pilocie bo pęcherz pełny, ale jednak oglądanie filmu bez możliwości zastopowania, bez hałasów z zewnątrz, bez dekoncentracji, ma w sobie to coś. Pamiętam gdy jako nastolatek wróciłem z kina z Wojny światów Spielberga i byłem filmem zachwycony (to jedno z widowisk, które zdecydowanie lepiej obejrzeć w kinie). Kilka tygodni później mój brat cioteczny obejrzał film w domu w jakiejś dziadowskiej wersji i stwierdził, że to średniak i w ogóle nie wie czym ja i mój starszy brat się zachwycaliśmy, "przereklamowane to". No cóż, inaczej odbiera się film na wielkim ekranie, przy nagłośnieniu z każdej strony, gdzie wszędzie jest czarno, zostaję tylko ja i film przede mną, a co innego kiedy ogląda się na 19-calach w dzień, w międzyczasie robiąc sobie przerwy na wychodzenie do łazienki i zjedzenie obiadu... A dzisiaj jest jeszcze gorzej, bo niektórzy nie potrafią nawet 5 minut wytrzymać bez zerkania w smartfon, o włączonych danych komórkowych, lub wi-fi 24/7 nie wspominając.
Ponadto, wyjście do kina zawsze traktuję jako nie rutynowe spędzenie wieczoru/popołudnia i wyrażenie swojego zdania dla Hollywood. Jeśli kupię bilet(y) to znaczy, że chcę oglądać właśnie takie kino, a jeśli nie, to może serie, które wytwórnie ciągną za długo w końcu się skończą? To też wspieranie przemysłu filmowego = filmów = mojej największej pasji. Mieszkam w dużym mieście, ale nawet gdybym zamieszkał w miasteczku bez kina, a do najbliższego miałbym 1h dojazdu, myślę że i tak kilka razy w roku zabierałbym żonę na filmy, na które naprawdę czekam. Kiedy w latach 2006-2008 nie było żadnego kina w moim mieście, a ja byłem szczylem bez prawa jazdy, razem z braćmi i tak namawialiśmy rodziców na wypady do kina (najbliższe było we Włocławku - blisko 50km od mojego domu) i udało mi się zobaczyć kilka hitów na które czekaliśmy (m.in. Quantum of Solace).
Same here
Kiedyś wszystko pamiętałem, ale jak zaczęło być tego więcej, jakieś 9-10 lat temu zacząłem sobie spisywać w wordzie, a przed pandemią w końcu zrobiłem tabelkę w excelu, gdzie wpisuję datę seansu, film, kino do którego poszedłem, miasto i jeszcze komentarz jeśli był to jakiś specjalny seans (np. IMAX, 3D, albo kino pod chmurką). Nie licząc seansów na sali gimnastycznej w gimnazjum, gdzie przyjeżdżały do nas jakieś ludzie z projektorem i ekranem, mam chyba wszystko na czym pamiętam że byłem od 1996 roku (+ Króla Lwa z 1994, bo starszy brat twierdzi, że tata nas zabrał, ale ja byłem takim brzdącem że nic z tego nie pamiętam).
Ponadto, wyjście do kina zawsze traktuję jako nie rutynowe spędzenie wieczoru/popołudnia i wyrażenie swojego zdania dla Hollywood. Jeśli kupię bilet(y) to znaczy, że chcę oglądać właśnie takie kino, a jeśli nie, to może serie, które wytwórnie ciągną za długo w końcu się skończą? To też wspieranie przemysłu filmowego = filmów = mojej największej pasji. Mieszkam w dużym mieście, ale nawet gdybym zamieszkał w miasteczku bez kina, a do najbliższego miałbym 1h dojazdu, myślę że i tak kilka razy w roku zabierałbym żonę na filmy, na które naprawdę czekam. Kiedy w latach 2006-2008 nie było żadnego kina w moim mieście, a ja byłem szczylem bez prawa jazdy, razem z braćmi i tak namawialiśmy rodziców na wypady do kina (najbliższe było we Włocławku - blisko 50km od mojego domu) i udało mi się zobaczyć kilka hitów na które czekaliśmy (m.in. Quantum of Solace).
(15-09-2014, 15:12)matwiko napisał(a): O rany Gieferg, prowadzisz od 14 lat kajecik z wyjściami do kina? zarąbista sprawa
(20-09-2014, 13:15)Gieferg napisał(a): Od pięciu (kiedy to założyłem analogiczny temat na starym forum) wcześniej wszystko pamiętałem i nie potrzebowałem kajeciku, teraz zresztą też mogę to wszystko z pamięci wymienić podając jeszcze przy okazji osoby towarzyszące na każdym seansie
Same here
Kiedyś wszystko pamiętałem, ale jak zaczęło być tego więcej, jakieś 9-10 lat temu zacząłem sobie spisywać w wordzie, a przed pandemią w końcu zrobiłem tabelkę w excelu, gdzie wpisuję datę seansu, film, kino do którego poszedłem, miasto i jeszcze komentarz jeśli był to jakiś specjalny seans (np. IMAX, 3D, albo kino pod chmurką). Nie licząc seansów na sali gimnastycznej w gimnazjum, gdzie przyjeżdżały do nas jakieś ludzie z projektorem i ekranem, mam chyba wszystko na czym pamiętam że byłem od 1996 roku (+ Króla Lwa z 1994, bo starszy brat twierdzi, że tata nas zabrał, ale ja byłem takim brzdącem że nic z tego nie pamiętam).
