05-01-2020, 13:43
W czasach kawalerskich, gdzieś tak na wysokości 2007-2009, też było tak po 120-150 filmów rocznie w kinie. Teraz z dwa razy w roku
Pewnie niedługo Kraina Lodu 2, bo Córka ma fazę po Psim Patrolu na Elzę i Olafa.
Ale wracając do filmów obejrzanych przez Szczepana. Rzeczywiście ten Jarmusch najsłabszy w filmografii. 4/10. Wielcy aktorzy po prostu są, a sama puenta trochę zbyt łopatologiczna dla każdego fana Jima, a nawiązania do swoich starych filmów nieodkrywcze. Nawet zombiaki nie ratują sytuacji, zresztą wampiry u Jima też były tylko poprawne. Dobrze, że zrobił pomiędzy cudownego Patersona. Co do Jokera to jak ładnie określiła moja znajoma: "pop-Taxi Driver dla dzieciaków od Acta". 6/10 Nie lubię takich przerysowanych ról. Aktor powinien być, nie grać. Od tego jest teatr. Ale plus za zdjęcia. Na tej płaszczyźnie znakomicie. Podobnie ma się rzecz z Midsommar. Piękny folkhorror, dzięki zdjęciom odlatujący amerykańskim, horrorowym kinówkom, ale na poziomie historii daleko za Pozwól Mi Wejść czy Lamentem. Aster nieco słabiej niż poprzedni0. 6/10. Ostatnio też Yesterday. 5/10. Momentami łechtająca moje ego gdy w filmie pojawiają się w rozmowach takie nazwy jak Microphones czy Neutral Milk Hotel i ktoś dyskutuje o wyjątkowości Common People, ale ogólnie łzawo i do bólu przeciętnie, a przecież pomysł świata bez Beatlesów znakomity. Mam wrażenie, że te specyficzne, brytyjskie, słodko-gorzkie, komediowe kino przeżywa kryzys. Gdzie czasy Commitments, Goło i Wesoło czy Billy'ego Elliota? Czasami jeszcze Loach przypierdoli czymś wybitnym w tej konwencji vide Szukając Erica czy Whisky dla Aniołów. Dzisiaj chyba obejrzę w końcu nowego Tarantino.
Pewnie niedługo Kraina Lodu 2, bo Córka ma fazę po Psim Patrolu na Elzę i Olafa.Ale wracając do filmów obejrzanych przez Szczepana. Rzeczywiście ten Jarmusch najsłabszy w filmografii. 4/10. Wielcy aktorzy po prostu są, a sama puenta trochę zbyt łopatologiczna dla każdego fana Jima, a nawiązania do swoich starych filmów nieodkrywcze. Nawet zombiaki nie ratują sytuacji, zresztą wampiry u Jima też były tylko poprawne. Dobrze, że zrobił pomiędzy cudownego Patersona. Co do Jokera to jak ładnie określiła moja znajoma: "pop-Taxi Driver dla dzieciaków od Acta". 6/10 Nie lubię takich przerysowanych ról. Aktor powinien być, nie grać. Od tego jest teatr. Ale plus za zdjęcia. Na tej płaszczyźnie znakomicie. Podobnie ma się rzecz z Midsommar. Piękny folkhorror, dzięki zdjęciom odlatujący amerykańskim, horrorowym kinówkom, ale na poziomie historii daleko za Pozwól Mi Wejść czy Lamentem. Aster nieco słabiej niż poprzedni0. 6/10. Ostatnio też Yesterday. 5/10. Momentami łechtająca moje ego gdy w filmie pojawiają się w rozmowach takie nazwy jak Microphones czy Neutral Milk Hotel i ktoś dyskutuje o wyjątkowości Common People, ale ogólnie łzawo i do bólu przeciętnie, a przecież pomysł świata bez Beatlesów znakomity. Mam wrażenie, że te specyficzne, brytyjskie, słodko-gorzkie, komediowe kino przeżywa kryzys. Gdzie czasy Commitments, Goło i Wesoło czy Billy'ego Elliota? Czasami jeszcze Loach przypierdoli czymś wybitnym w tej konwencji vide Szukając Erica czy Whisky dla Aniołów. Dzisiaj chyba obejrzę w końcu nowego Tarantino.
