13-03-2019, 20:29
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-03-2019, 20:29 przez Szczepan600.)
Pytanie jest w zasadzie jedno... jakie jest twoje dziecko? Rodzic ustala, co dziecko może bezpiecznie zobaczyć, a co nie. Po czym będzie miało koszmary, a co jest normą. Czy będzie próbowało naśladować bohaterów czy nie. Każde dziecko jest inne i wymaga osobnego podejścia. I tutaj jest rola rodzica. Ja w wieku 7-12 oglądałem z ojcem wiele horrorów. Naszymi ulubionymi było Coś, Mucha i Bestia (mini serial o wielkiej kałamarnicy... inny poziom, ale się lubiło). I chyba jeszcze ze mną wszystko ok (chyba, bo w życiu się nie dowiem jak to NAPRAWDĘ na mnie wpłynęło), ale czy powiem "Mucha jest dla wszystkich 10 latków"... no to by było przesadą.
Sama przemoc, to też sprawa umowna. Kwestie "robienia krzywdy" i mechanizmów stojących za przemocą mogą edukować i wypaczać w tym samym momencie. Dlatego przemoc typu Marvel jest w miarę bezpieczna. Ponieważ nie odcina od samego zjawiska, ale tez pokazuje kiedy ono może zaistnieć w formie negatywnej i pozytywnej. Pokazuje tez jej alternatywy. A przy okazji jest mało krwi itp. I tutaj tez nasuwa się kolejne pytanie... Skoro mówimy o filmach, to czy włączamy też inne dzieła graficzne? Gry? Komiksy? Obrazy? Albo idąc już dalej ... edukacja historyczna? Czy dziecko powinno słychać w radiu o wojnie? Albo zobaczyć wiadomości? Wiem, w teorii przesada i daleko idące pytania, ale w zasadzie kiedy jest "granica dopuszczalnej przemocy"?
Mnie bardziej zastanawia inny fakt. Mianowicie narzucania seansów dzieciom. Kreowania ich gustów na wzór swoich itp. Czu to uważacie za dobre? Za normalne? Czy sterujecie jakoś seansami swoich dzieci? Albo czy potem dyskutujecie bardziej wnikliwie o obejrzanej treści?
Plus pytanie extra... Co oznacza "dać dzieciństwo"? Jest na to jakiś jeden wzór czy coś? :-)
Sama przemoc, to też sprawa umowna. Kwestie "robienia krzywdy" i mechanizmów stojących za przemocą mogą edukować i wypaczać w tym samym momencie. Dlatego przemoc typu Marvel jest w miarę bezpieczna. Ponieważ nie odcina od samego zjawiska, ale tez pokazuje kiedy ono może zaistnieć w formie negatywnej i pozytywnej. Pokazuje tez jej alternatywy. A przy okazji jest mało krwi itp. I tutaj tez nasuwa się kolejne pytanie... Skoro mówimy o filmach, to czy włączamy też inne dzieła graficzne? Gry? Komiksy? Obrazy? Albo idąc już dalej ... edukacja historyczna? Czy dziecko powinno słychać w radiu o wojnie? Albo zobaczyć wiadomości? Wiem, w teorii przesada i daleko idące pytania, ale w zasadzie kiedy jest "granica dopuszczalnej przemocy"?
Mnie bardziej zastanawia inny fakt. Mianowicie narzucania seansów dzieciom. Kreowania ich gustów na wzór swoich itp. Czu to uważacie za dobre? Za normalne? Czy sterujecie jakoś seansami swoich dzieci? Albo czy potem dyskutujecie bardziej wnikliwie o obejrzanej treści?
Plus pytanie extra... Co oznacza "dać dzieciństwo"? Jest na to jakiś jeden wzór czy coś? :-)
