Cytat:Mianowicie narzucania seansów dzieciom.
To nie wygląda tak "siadaj i oglądaj co ci każę", a raczej tak, że dziecko przychodzi i pyta czy obejrzymy film, szukam czegoś na półce, pokazuję, mówię o czym to jest i pytam czy chce zobaczyć.
Jak coś się spodoba to sama potem proponuje powtórkę (załapały się na nią min. LOTR, Star Warsy, Avatar, Park Jurajski czy... Szczęki), jak nie podejdzie, trudno. Poza tym prawie każdy film to także okazja do wyjaśnienia pewnych spraw, nie raz się zdarza, że robimy pauzę i rozmawiamy o tym co się dzieje na ekranie. Czasami jest to niezbędne - np. wytłumaczenie o co chodzi z podróżami w czasie. Zasadniczo nie dopuszczam do sytuacji, żeby dziecko oglądało nieznany sobie film samo, chyba, że jest to produkcja typowo do dzieci kierowana (jakaś animacja Disneya czy coś). Mój komentarz w trakcie jest na porządku dziennym dlatego też na razie nie zabieram jej do kina na filmy inne niż typowo dla dzieci bo wiadomo, że w kinie komentować nie będę.
Cytat: Kreowania ich gustów na wzór swoich itp.No trudno, żebym pokazywał dziecku filmy, których nie lubię czy uważam za słabe - zazwyczaj nie mam nawet takiej możliwości, bo ich zwyczajnie nie mam pod ręką. Pewnie dlatego nie było okazji oglądać Harrego Pottera i pewnie szybko się nie nadarzy. Tak samo nie usłyszy w domu muzyki, której rodzice nie lubią i nie słuchają. Nie widzę w tym nic dziwnego.
