25-05-2017, 11:37
Jeszcze do niedawna na pytanie o najlepszy serial musiałbym się dobrze zastanowić - choć za ulubiony uważam Robina z Sherwood to jednak działa tu w dużej mierze siła sentymentu, pod względem fabularnym nie jest to jakaś rewelacja, Deadwood pozostawiało spory niedosyt ze względu na urwaną końcówkę, Rzym czy tym bardziej Spartacus zostawiały nieco do życzenia o strony realizacyjnej, Gry o tron do tej pory widziałem tylko jeden sezon, co chyba znaczy, że jakoś bardzo mnie nie wciągnęła.
No cóż, już znam odpowiedź.
Black sails czyli liczący sobie cztery sezony (i co ważne - juz zakończony) serial o piratach z Nassau to coś, na co czekałem. świetny od strony wizualnej (przez większość czasu przypomina bardziej film kinowy niż produkcję telewizyjną) i fabularnej prequel "Wyspy skarbów" Stevensona z plejadą dobrze zarysowanych i dających się lubić postaci (choć postacie kobiece wyraźnie odstają), z świetnie nakręconymi scenami akcji (w tym i na morzu), masą zwrotów akcji i odpowiednią dawką dramatyzmu pokazuje, że pirackiej tematyce nie potrzeba ani fantastyki, ani Johnny'ego Deppa. Oglądałem w tym miesiącu nie tylko Black Sails ale i Piratów z Karaibów no i zdecydowanie bardziej do mnie trafia podejście prezentowane przez serial. Każdego, kto nie widział zachęcam do nadrobienia.