Pozwoliłem sobie przerzucić posty typowo o filmie do odpowiedniego tematu. Jak się odniosą fani tego wyrobu filmopodobnego do uwag tych, których delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycił?
Przy okazji, jesli ktoś nie wie, dlaczego ten film jest zwyczajnie ch... słaby to zapraszam, do filmiku, który to szczegółowo wyjaśnia:
Lepiej bym tego nie ujął.
Aha i nie wydaje mi się, żeby temu filmowi jakoś bardzo zaszkodziło przemontowanie czy dokrętki, bo wygląda na to, że i tak był dennym knotem z założenia (zwłaszcza na poziomie scenariusza). Tzn gdyby większą część zajął wątek Harley i Jokera, gdyby nie było tylu irytujących piosenek pewnie byłby punkt więcej, kto wie, może nawet dwa, ale cała fabuła i (zwłaszcza) przeciwnik to jakieś kpiny, poza tym - w ogóle już nie wierzę w ten świat. Takie rzeczy jak jakieś czarownice/demony potrzebują konkretnej podbudowy, żebym mógł to zaakceptować (inna sprawa, że do wyglądu takiego np brata Enchantress nic nie byłoby mnie w stanie przekonać - kto to k...a wymyślał?), tu tego nie ma. Marvel mnie przekonał do swoich postaci, DC tego nie potrafi.
Których? Przecie tu mamy popisowe marnowanie postaci, które teoretycznie miały potencjał, ale scenarzysta i reżyser nie potrafili z tego wyczarować absolutnie nic. Poza tym w ekipie sa conajmniej CZTERY postacie, które możnaby całkowicie usunąć i film nic by na tym nie stracił (Boomerang, Croc, Katana i oczywiście mój ulubieniec - "The Man who can climb anything").
No a Kinnaman zaliczył drugi wystep w festiwalu totalnej nijakości, sam już nie wiem co było gorsze, SS czy Robocop.
Przy okazji, jesli ktoś nie wie, dlaczego ten film jest zwyczajnie ch... słaby to zapraszam, do filmiku, który to szczegółowo wyjaśnia:
Lepiej bym tego nie ujął.
Aha i nie wydaje mi się, żeby temu filmowi jakoś bardzo zaszkodziło przemontowanie czy dokrętki, bo wygląda na to, że i tak był dennym knotem z założenia (zwłaszcza na poziomie scenariusza). Tzn gdyby większą część zajął wątek Harley i Jokera, gdyby nie było tylu irytujących piosenek pewnie byłby punkt więcej, kto wie, może nawet dwa, ale cała fabuła i (zwłaszcza) przeciwnik to jakieś kpiny, poza tym - w ogóle już nie wierzę w ten świat. Takie rzeczy jak jakieś czarownice/demony potrzebują konkretnej podbudowy, żebym mógł to zaakceptować (inna sprawa, że do wyglądu takiego np brata Enchantress nic nie byłoby mnie w stanie przekonać - kto to k...a wymyślał?), tu tego nie ma. Marvel mnie przekonał do swoich postaci, DC tego nie potrafi.
Mateusz napisał(a):i całkowicie kupuje tych bohaterów.
Których? Przecie tu mamy popisowe marnowanie postaci, które teoretycznie miały potencjał, ale scenarzysta i reżyser nie potrafili z tego wyczarować absolutnie nic. Poza tym w ekipie sa conajmniej CZTERY postacie, które możnaby całkowicie usunąć i film nic by na tym nie stracił (Boomerang, Croc, Katana i oczywiście mój ulubieniec - "The Man who can climb anything").
No a Kinnaman zaliczył drugi wystep w festiwalu totalnej nijakości, sam już nie wiem co było gorsze, SS czy Robocop.