Trudno mi jest cokolwiek napisać, bo po takim spektaklu mój organizm po tylu przeciążeniach w epickim finale nadal nastawia błędnik na prawidłową pozycję... Jednak duo Jerry'ego Bruckheimera producenta jedynki, znakomitego inżyniera jeśli chodzi o budowanie perfekcyjnego blockbustera i mistrza reżyserii jeśli chodzi o piękność looku, disajnu filmu Kosinskiego było receptą na idealny produkt. Ten film będzie hitem naszych czasów. Wszystko tu zagrało, wprowadzenie nowego pokolenia z perspektywy starego instruktora i mistrza TOP GUN, jest tutaj poprowadzone nienachalnie i subtelnie, łączy oba filmy ( no może migawki z jedynki były zbędne, ale rozumiem że podyktowane to było nie wiedzą osób które jej nie widzieli). Te skromne interakcje i chemia między pilotami daje radosnego banana na twarzy a finał przez to wszystko wgniata w kokpit, tak bo finale jesteśmy pilotami migów przechylając swoje ciała podczas każdego zwrotu, uniku rakiety i wystrzału flar. To widać i czuć że aktorzy naprawdę lecą tymi maszynami a wszystko jest tutaj objaśnione w luźny nienachalny sposób. Same akcje w powietrzu to najlepiej sfilmowane sekwencje przy udziale tych maszyn i nie wiem czy takie coś kiedykolwiek da się przebić. Jedynka to przy tym filmie szkoła latania dla początkujących. Na plus zgrabne wplecenie w fabułę postaci Icemana, kiedy te w końcu się spotykają sam zapłakałem. Widać że Tom Cruise i Val to starzy przyjaciele w świece Top Gun i poza nim, bardzo sentymentalna i ciepła scena zakończona fajnym humorystycznym prztyczkiem. Nie no ten film to idealny blockbuster z duszą, miłością do postaci oryginału a przede wszystkim majstersztyk powietrznych Dogfightów, które na stałe zapiszą się w historii kina jako niebywałe osiągnięcie raczej nie do przebicia.
<< 10/10
Unboxing >> YouTube

