Obecnie mam na stanie dwa rzutniki. Jeden z nich jest zapasowy, na wypadek awarii, która nie wiadomo jak długo byłaby usuwana.
Prawdę pisząc mój pierwszy projektor zaliczył już serwis. Chodziło o drobiazg, niemniej licencjonowany zakład miał problem z diagnozą…
Chciałem się nieco rozpisać na temat kontrastu oraz innych atrybutów obrazu. Ostatecznie ugryzłem język. Wyszedłby z tego elaborat. Zatem wrzucę dziś tylko jedną luźną uwagę. Naprawdę luźną...
Jakość obrazu / dźwięku miała dla mnie znaczenie w zasadzie od młodości. Zabrzmi to nieskromnie, ale poznałem prawie wszystkie tajniki fotografii analogowej (przynajmniej teoretycznie). Zarabiałem na tym. Z uwagi na późniejsze (związane z inną profesją) losy zawodowe, nieco zaniedbałem tak zwaną cyfrówkę. W sumie nie żałuję. Brakuje mi w niej magii…
Do rzeczy. Potrafię dość precyzyjnie wyjaśnić z jakich powodów doceniam określoną edycję BD (kolor, ostrość, kontrast, ziarno, głębia ostrości, kompozycja kadru / „złoty podział”, audio itd.). Ale wytyczyłem granice – powiedzmy – tolerancji na „mankamenty”. Obiecałem nie pisać „kobyły”, zatem zapodam tylko jedną kwestię.
Czy istnieje czerń absolutna? Gdzie? W jakich warunkach ją zauważamy? Czy będąc zdrowymi w ogóle ją zauważamy?
Hmm, oczywiście z punktu widzenia neurologii mózg płata nam figle. Misfit, zamknij w ciemnym pomieszczeniu oczy. Zakryj je szczelnie dłońmi. Skup się. Czy widzisz pełną czerń???
Potraktujmy powyższy eksperyment jako żarcik. W ten sposób nasze wspaniałe forum bliższe pozostanie sztuce filmowej, niż naukom behawiorystycznym.
Już mnie kusi aby wspomnieć o różnym widzeniu barw przez lewe i prawe oko (nie wszyscy muszą mieć ten „problem”). Ale tsyyyy. Trwają jeszcze wakacje... Hura!
Prawdę pisząc mój pierwszy projektor zaliczył już serwis. Chodziło o drobiazg, niemniej licencjonowany zakład miał problem z diagnozą…
Chciałem się nieco rozpisać na temat kontrastu oraz innych atrybutów obrazu. Ostatecznie ugryzłem język. Wyszedłby z tego elaborat. Zatem wrzucę dziś tylko jedną luźną uwagę. Naprawdę luźną...
Jakość obrazu / dźwięku miała dla mnie znaczenie w zasadzie od młodości. Zabrzmi to nieskromnie, ale poznałem prawie wszystkie tajniki fotografii analogowej (przynajmniej teoretycznie). Zarabiałem na tym. Z uwagi na późniejsze (związane z inną profesją) losy zawodowe, nieco zaniedbałem tak zwaną cyfrówkę. W sumie nie żałuję. Brakuje mi w niej magii…
Do rzeczy. Potrafię dość precyzyjnie wyjaśnić z jakich powodów doceniam określoną edycję BD (kolor, ostrość, kontrast, ziarno, głębia ostrości, kompozycja kadru / „złoty podział”, audio itd.). Ale wytyczyłem granice – powiedzmy – tolerancji na „mankamenty”. Obiecałem nie pisać „kobyły”, zatem zapodam tylko jedną kwestię.
Czy istnieje czerń absolutna? Gdzie? W jakich warunkach ją zauważamy? Czy będąc zdrowymi w ogóle ją zauważamy?
Hmm, oczywiście z punktu widzenia neurologii mózg płata nam figle. Misfit, zamknij w ciemnym pomieszczeniu oczy. Zakryj je szczelnie dłońmi. Skup się. Czy widzisz pełną czerń???
Potraktujmy powyższy eksperyment jako żarcik. W ten sposób nasze wspaniałe forum bliższe pozostanie sztuce filmowej, niż naukom behawiorystycznym.
Już mnie kusi aby wspomnieć o różnym widzeniu barw przez lewe i prawe oko (nie wszyscy muszą mieć ten „problem”). Ale tsyyyy. Trwają jeszcze wakacje... Hura!
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.