Zacytowałeś coś i dałeś komentarz który nie ma żadnego odniesienia, do tego co cytujesz, jedyny wniosek z tego płynący jest taki, że nie za bardzo wiesz co przeczytałeś, cóż, zapomniałem, że nie masz w zwyczaju wyjaśniać swojego specyficznego toku rozumowania. Mniejsza z tym, tak samo jak nie zamierzam tracić czasu na granie w tę gre, tak samo mi go szkoda na dalszą dyskusję o niej.
|
WarCraft (2016)
|
|
Swoją drogą czemu piszecie o World of Warcraft, a nie Warcraft? Film ma tytuł Warcraft i podobnie jak i pierwszy tytuł i film pochodzą od protoplasty czyli rts`u. Warcraft był natomiast zacną strategia przy której spędziło mnóstwo czasu młodsze jak i starsze pokolenie. Poza tym poprawcie mnie jeśli się mylę, ale film się odwołuje do głupkowatego stylu WoW czy mroczniejszego klimatu Warcraft 1 gdzie ludzie przegrali konflikt.
06-06-2016, 01:39
(05-06-2016, 21:15)wolfman napisał(a): Swoją drogą czemu piszecie o World of Warcraft, a nie Warcraft? Pewnie temu: Cytat:Promocja, sie skusi?
No i seans Warcrafta mam już sobą. I już na samym początku warto wspomnieć o jednej rzeczy - osoby nie znające świata Warcrafta będą miały przed oczami zupełnie inny film, niż tacy którzy grali w gry (szczególnie World of Warcraft)/czytali książki. I nie chodzi tutaj nawet o możliwość zrozumienia fabuły, zapamiętania postaci i ich motywacji. Mam tutaj na myśli to, że lwia część filmu krzyczy "fan-service!", dodając liczne drobiazgi zrozumiałe i wyłapywalne raczej tylko dla wyjadaczy, przywołując na ich twarzy dosyć rozległy uśmiech. Podobnie jest praktycznie z wszystkimi lokacjami w których dzieje się akcja, bo oddane są wręcz 1:1 - a dla ludzi grających w MMO, zobaczenie ich w wersji filmowej (byłem tutaj!) powinna być sporą gratką. Jest to naprawdę dobra adaptacja kawałka Warcraftowej historii, oddająca klimat gier wręcz bezbłędnie. Mamy też kwestię CGI, które na zwiastunach potrafiło wyglądać jak wyjęte z fanowskiej produkcji, ale finalny efekt jest już znacznie lepszy (szczególnie rażące elementy zostały mocno poprawione) - ale momentami wciąż potrafią niedomagać. Niektóre sceny, szczególnie te z orkami, wyglądają wręcz fenomenalnie (prawie że Avatar 2.0!), ale po paru minutach wylany zostaje na naszą głowę kubeł zimnej wody. Przejawia się to różnie - w sporych niedociągnięciach w wyglądzie postaci która jeszcze przed chwilą wyglądała idealnie, w śmiesznie ukazanych czarach (których komiczność potęgują krzyczane w tajemniczym języku "tajemniczym języku" ), albo wrażeniu że coś jest ewidentnie wklejone na green screen (bo np. strasznie widać obwódki). Mimo to, większość filmu (tak gdzieś z 60-70%) wygląda naprawdę dobrze, więc nie trzeba sobie wydłubywać oczu w trakcie seansu. Jeśli jednak patrzymy na film już nie z perspektywy kogoś, kto przesiedział w Azeroth sporo wirtualnych godzin, to zaczyna się robić gorzej. Tak naprawdę mało jest postaci (może z 4-5 się znajdzie) które obchodzą widza, nawet wśród tych głównych, bo z drugoplanowymi to już zupełna kaplica. Płytkie motywacje, brak czasu ekranowego, ostro przeciętne dialogi, dziwaczne relacje między nimi, scenariuszowe głupotki - to powody które potrafię w tym momencie przywołać, a pewnie znalazłoby się coś jeszcze. Aktorsko nikt nie powala, w większości mamy tutaj do czynienia z "prawidłowymi" rolami. Najlepiej wypada chyba Travis Fimmel, ale gra tutaj prawie identycznie jak w serialu "Wikingowie", czasami dosłownie kopiując niektóre zachowania. Film jest też niesamowicie pocięty - na BluRay ma wyjść wersja o 40 minut dłuższa, a wersja kinowa daje nam o tym znać. Zakończenie jest niesamowicie przyspieszone (w momencie w którym weszły napisy końcowe zastanawiałem się "wait, what, to już koniec?"), niektóre lokacje widzimy przez dosłowny moment (Ironforge, czyli stolica Krasnoludów, była w filmie przez... minutę?), a pewne przejścia ze sceny do sceny wyglądają jak ścięte przez pijanego montażystę. Sporo rzeczy traci na znaczeniu, mocy, głębi. Pewne rzeczy zostają słabo wyjaśnione, a osoby nie znające świata Warcrafta mogą się po prostu pogubić. Ostro kuleje też "ludzka" część filmu, głównie przez to że "orkowa" jest naprawdę dobra. Są mniej ciekawymi postaciami, wyglądają gorzej (niektórzy jak wypuszczeni ze średniowiecznego festynu), ich lokacje są gorsze (ostro przeciętne komnaty vs. świetnie zrobione lokacje w których znajdują się orkowie), a nawet napisani są gorzej (Król, który niby miał być główną postacią, jest niesamowicie bezużyteczny/nieznaczący/nudny). Słabość ludzkich postaci jest też powodem słabości ważnych punktów w osi fabularnej filmu, z czego szczególnie kuły mnie te dwa (spoilery!): 1) śmierć syna Lothara (który był tragicznie wprowadzony, miał w filmie może z 10 minut czasu ekranowego i prawie nic nie robił, lol), niby dramatyczna, niby mająca sprawić że sam Lothar jakoś zmieni swoje postępowanie, a prowadząca do prawie niczego 2) Odkrycie że Medivh, czyli mag który uważany był przez wszystkich za dobrego i miał pomagać sprawie, po kryjomu tak naprawdę był zły i sprowadzał na nich zagładę (otwarcie portalu, sprowadzenie orków). Jego dwulicowość zagrana była ostro nijako, jego wewnętrzna przemiana podobnie, powody przez które to zrobił ujowo wyjaśnione, prawie żadnych pozytywów w jego postaci się nie dopatrzyłem. Ogółem nie stwierdziłem w tym filmie praktycznie żadnych emocji - czy to w czyjejś śmierci i reakcji otoczenia, czy też w obecnym tam wątku miłosnym. Całkiem dobrze zrobione są za to bitwy, elementy akcji na spory plus, walka momentami jest dosyć brutalna (orki miażdżące ludzkie głowy, pojawiająca się krew), a obecny "Warcraftowy" klimat potrafi wynagrodzić pewne niedociągnięcia. Ode mnie 6 z plusem (i jeszcze serduszkiem), głównie dlatego że uwielbiam Warcrafta i jestem stosunkowo zżyty z tym uniwersum - i myślę że dla każdej osoby która jest w podobnej sytuacji, film będzie naprawdę przyjemny, a wizyta w kinie jest raczej obowiązkowa. Obstawiam jednak (i całkowicie rozumiem), że dla osoby nie grającej nigdy w żadną z tych gier, ocena będzie troszkę niższa, bo "Warcraft" to po prostu przeciętny film fantasy, bardziej stawiający na budowanie podłoża pod sequele niż stworzenie porządnej otwierającej historii. Wciąż - nie jest on jednak w połowie tak zły jak oceniają go krytycy, będąc w mojej opinii trochę lepszym filmem od trzeciej części Hobbita. Wersja reżyserka może go też porządnie naprawić.
12-06-2016, 11:58
Film sie prawie zwrocil po czterech dniach wyswietlania. Szybko. Ciekawe czy bedzie w topie najbardziej zyskownych filmow w historii kina
Po pierwsze - jesli faktycznie kosztował 160 baniek to jeszcze się nie zwrócił (do tego potrzebne jest przynajmniej podwojenie budżetu w wynikach BO) Po drugie - nie będzie. A w USA zarabia wręcz żałośnie słabo.
Jeszcze się nie zwrócił, ale raczej stanie się to w najbliższym czasie, a końcowy wynik powinien być na tyle satysfakcjonujący że zamówiony zostanie sequel. Fakt jednak pozostaje faktem, że do topu najlepiej zarabiających filmów to "Warcraft" raczej nie wpadnie - no chyba że w samych Chinach, bo to na razie stamtąd przychodzi najwięcej zysków.
12-06-2016, 18:32
(12-06-2016, 12:09)Gieferg napisał(a): Po pierwsze - jesli faktycznie kosztował 160 baniek to jeszcze się nie zwrócił (do tego potrzebne jest przynajmniej podwojenie budżetu w wynikach BO) Nigdzie nikt nie napisal ze sie juz zwrocil, tam wyraznie pisze ze sie prawie zwrocil. Zawsze myslalem ze zwrot kosztow to taka suma jaka sie wlozylo w interes a nie zwrot x2 (czyli zysk, w tym przypadku 160 baniek).
Załóżmy, że nakręciłeś film, wyłożyłeś na niego 100 baniek, trafił do kin, przyszli ludzie i kupili biletów za 140 baniek... a kina zgarnęły z tego połowę, bo za friko filmów nie puszczają. Udał ci się interes, czy nie za bardzo? To nie jest takie proste, bo % jest różny w zależności od krajów, czasami kwestie praw do dystrybucji i ich odsprzedaży jeszcze bardziej to komplikują, ale zasadniczo przyjmuje się, że film zaczyna zarabiać gdy przeskoczy barierę 2x budżet. Niby czemu John Carter to porażka kasowa? (budżet 250 a zarobił 284). Zerknij sobie tu: https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_box_office_bombs
14-06-2016, 10:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-06-2016, 10:16 przez Nie_zbieram_ale_lubie.)
(12-06-2016, 12:09)Gieferg napisał(a): Po pierwsze - jesli faktycznie kosztował 160 baniek to jeszcze się nie zwrócił (do tego potrzebne jest przynajmniej podwojenie budżetu w wynikach BO) Babcia klozetowa zawsze wie najlepiej. Nie ważne, ze w US film dopiero wypuścili w ostatni piątek ![]() Tymczasem inni naliczyli już 300 baniek przychodu. http://www.boxofficemojo.com/movies/?id=warcraft.htm |
| Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości |

), albo wrażeniu że coś jest ewidentnie wklejone na green screen (bo np. strasznie widać obwódki). Mimo to, większość filmu (tak gdzieś z 60-70%) wygląda naprawdę dobrze, więc nie trzeba sobie wydłubywać oczu w trakcie seansu. 
