05-09-2025, 14:58
Dzięki! Generalnie zgadzam się z Twoimi odczuciami, mam takie wrażenie, że próbowano ten film reklamować (i niejednokrotnie pewnie też odbierano) jako taką właśnie afirmację codzienności, małych przyjemności itp. Z tym, że to by była straszna sztampa, bo w kulturze mamy już przesycenie tego rodzaju narracjami. Tymczasem film Wendersa z jednej strony też dokonuje pewnej afirmacji, ale z drugiej strony ją dekonstruuje, ostatecznie chyba nie dokonując jakiegoś jednoznacznego rozrachunku, po prostu obserwując życie. Odzwierciedla to ostatnia scena, do której chyba się odnosisz, w której Hirayama jednocześnie płacze i się śmieje. Ciekawym elementem formalnym są te pół-abstrakcyjne sekwencje marzeń sennych.
Bardzo ciekawy film moim zdaniem, a sporo negatywnych uwag, które usłyszałem od krytyków, wydaje się wynikać z tego właśnie wspomnianego sztampowego odczytania opierającego się na skupieniu przede wszystkim na tych "małych przyjemnościach" (chociaż przecież ten dekonstrukcyjny aspekt jest bardzo zauważalny).
Bardzo ciekawy film moim zdaniem, a sporo negatywnych uwag, które usłyszałem od krytyków, wydaje się wynikać z tego właśnie wspomnianego sztampowego odczytania opierającego się na skupieniu przede wszystkim na tych "małych przyjemnościach" (chociaż przecież ten dekonstrukcyjny aspekt jest bardzo zauważalny).
