27-05-2016, 11:52
Ogółem uwaga na małe SPOILERY itp.
Absolutnie mnie nie angażowała, a nawet nudziła. Dopiero finał przyniósł trochę emocji. Lotnisko to w całości żart. Umówmy się, że co fakt jest to spoko zrealizowane (komputer mocno czuć ledwie kilka razy) itp. ale gdy w twojej scenie akcji nie występuję najpotężniejszy z bohaterów, bo chyba wisi pod chmurką (Vision)... no jest żenada. Podobnie jak wtedy gdy ogrywasz kliszę "biegniemy na siebie" i sam o tym wiesz, bo próbujesz ratować to kiepskim żartem.
Nie odbiorę CW kilku spoko fragmentów i pomysłów, ale ja nie czułem ekscytacji podczas tych naparzanek. Czułem za to w X-men, bo pomimo mniejszej skali i gorszemu planowaniu, potrafili nabudować emocjonujące punkty kluczowe/kulminacyjne. Gdy słyszę "Release your power" i widzę, co widzę... to jest superhero jakiego szukam. Szczypta taniochy, efektowności i patosu przy nieprzekroczeniu granicy stylu w tych pojedynkach. Czuję moc i skalę. Kapitan tego nie miał.
Ogółem X-meni mieli jeden, ciekawy aspekt. Pomimo iż Apokalips jest sztampowy do bólu, to ta sztampa do niego pasuje. Jest oderwany od świata współczesnego bohaterom i myśli inaczej. Poświęcono mu faktycznie sporo czasu i pojedynki z nim były ciekawsze o aspekt przywiązania do łotra, który jest zły i tyle (nie jak Magneto czy ktoś w tym rodzaju). Jego postać nawet usprawiedliwia fakt nie zabijania głównych bohaterów... Kiepski łotr, ale ma ciekawe elementy.
Swoją drogą. Co do krytyki BvS. Zrobiła się fala i ludzie jechali po tym bez pomyślunku. A dosłownie miesiąc później pisali o CW i gdy doszli do podobnych głupot scenariuszowych (bo obie produkcje je mają ich w nadmiarze) nagle "nic mi nie przeszkadzało". Bezcenne.
Absolutnie mnie nie angażowała, a nawet nudziła. Dopiero finał przyniósł trochę emocji. Lotnisko to w całości żart. Umówmy się, że co fakt jest to spoko zrealizowane (komputer mocno czuć ledwie kilka razy) itp. ale gdy w twojej scenie akcji nie występuję najpotężniejszy z bohaterów, bo chyba wisi pod chmurką (Vision)... no jest żenada. Podobnie jak wtedy gdy ogrywasz kliszę "biegniemy na siebie" i sam o tym wiesz, bo próbujesz ratować to kiepskim żartem.
Nie odbiorę CW kilku spoko fragmentów i pomysłów, ale ja nie czułem ekscytacji podczas tych naparzanek. Czułem za to w X-men, bo pomimo mniejszej skali i gorszemu planowaniu, potrafili nabudować emocjonujące punkty kluczowe/kulminacyjne. Gdy słyszę "Release your power" i widzę, co widzę... to jest superhero jakiego szukam. Szczypta taniochy, efektowności i patosu przy nieprzekroczeniu granicy stylu w tych pojedynkach. Czuję moc i skalę. Kapitan tego nie miał.
Ogółem X-meni mieli jeden, ciekawy aspekt. Pomimo iż Apokalips jest sztampowy do bólu, to ta sztampa do niego pasuje. Jest oderwany od świata współczesnego bohaterom i myśli inaczej. Poświęcono mu faktycznie sporo czasu i pojedynki z nim były ciekawsze o aspekt przywiązania do łotra, który jest zły i tyle (nie jak Magneto czy ktoś w tym rodzaju). Jego postać nawet usprawiedliwia fakt nie zabijania głównych bohaterów... Kiepski łotr, ale ma ciekawe elementy.
Swoją drogą. Co do krytyki BvS. Zrobiła się fala i ludzie jechali po tym bez pomyślunku. A dosłownie miesiąc później pisali o CW i gdy doszli do podobnych głupot scenariuszowych (bo obie produkcje je mają ich w nadmiarze) nagle "nic mi nie przeszkadzało". Bezcenne.
