Filmozercy.com | Forum
Oglądamy filmy z kolekcji... - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: Blu-ray i DVD (https://forum.filmozercy.com/dzial-blu-ray-i-dvd)
+--- Dział: Dział ogólny (https://forum.filmozercy.com/dzial-dzial-ogolny)
+--- Wątek: Oglądamy filmy z kolekcji... (/watek-ogladamy-filmy-z-kolekcji)



RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Pan Anatol - 19-09-2023

Moim zdaniem, dobry serial można by porównać do powieści Prusa, a dobry film do opowiadania Borgesa (żeby przywołać akurat moich ulubionych twórców literackich Smile ); trudno trochę decydować, co jest lepsze, a co gorsze. Wydaje mi się, że formy krótsze na pewno mogą robić większe wrażenie, bo dawka wartości artystycznych jest w nich bardziej skoncentrowana, a niewielka długość wymusza też często większe wyrafinowanie formy, albo inaczej: krótka forma sprawia, że każdy detal i każdy element może zostać dopieszczony i dopracowany, może mu zostać nadane bardzo konkretne miejsce i funkcja w ramach utworu, o co trudno w utworach bardziej rozbudowanych. Nie mówię też, że zupełnie nie masz racji; być może to kwestia audiowizualnego medium sprawia, że seriale wydają się robić mniejsze wrażenie niż filmy; może materia audiowizualna gorzej poddaje się "rozciąganiu" niż materia literacka, w której czas jest bardziej abstrakcyjny.

Jeśli chodzi o zaangażowanie emocjonalne i wiedzę o bohaterach, trudno mi tutaj powiedzieć, co jest przyczyną, a co skutkiem - z pewnością istnieje taka tendencja wśród dzisiejszej widowni, że traktujemy świat przedstawiony w utworze nie jako pewną spreparowaną przez twórcę makietę, scenę, na której wystawia on swoją sztukę, dobierając elementy konieczne do przedstawienia swojego pomysłu, ale jako wycinek prawdziwego świata czy uniwersum, który możemy eksplorować oglądając dalsze odcinki serialu, prequele czy sequele filmu, itd. Nie chcę odmawiać takiemu podejściu pewnych walorów, z pewnością również może ono być atrakcyjne. Może się jednak wydawać, że widzowie preferujący taką formę są kierowani bardziej prostą ciekawością, niż pragnieniem natury bardziej estetycznej.

O samym zaangażowaniu emocjonalnym i jego związku z bohaterami utworu można by pisać wiele. Ja uważam, że owszem, zaangażowanie emocjonalne jest faktycznie tym, co decyduje o sukcesie filmu; ale niekoniecznie musi to być proste zaangażowanie związane z identyfikacją lub sympatyzowaniem z protagonistą. Ciekawa forma również może powodować pewne zaangażowanie. "Tenetu" nie widziałem, więc nie odniosę się do przykładów. Smile


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 19-09-2023

Może słówko w kwestii zaangażowania emocjonalnego i wiedzy o bohaterach. W mojej ocenie kluczem jest charyzma aktora. Mamy na forum kolegę, który nie przepada za filmami polskimi, choć ogląda „Potop” (1974). Można się domyślić, iż nie chodzi li tylko o wartką akcję, lecz przy okazji osobowość Daniela Olbrychskiego. Raczej nie widziałbym innego aktora do roli Kmicica.

Gdybym postawił sobie pytanie – czy szersza wiedza o bohaterach jest konieczna, to odpowiedziałbym, że nie zawsze. Niech jej brak stanowi jakąś tajemnicę, zagadkę. Natychmiast przyszedł mi na myśl obraz K. Kieślowskiego „Krótki film o zabijaniu” (1987). Wyszedłem z kina wstrząśnięty, ale czy aby potrzebowałem detali dotyczących profilu osobowości mordercy?


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - HAL 9000 - 19-09-2023

(19-09-2023, 21:11)Pan Anatol napisał(a):  Wydaje mi się, że formy krótsze na pewno mogą robić większe wrażenie, bo dawka wartości artystycznych jest w nich bardziej skoncentrowana, a niewielka długość wymusza też często większe wyrafinowanie formy, albo inaczej: krótka forma sprawia, że każdy detal i każdy element może zostać dopieszczony i dopracowany, może mu zostać nadane bardzo konkretne miejsce i funkcja w ramach utworu, o co trudno w utworach bardziej rozbudowanych.

No właśnie na tym polega sztuka/trudność, żeby w ramach ograniczeń czasowych dopieścić te szczegóły i wystarczy jeden element źle dopasowany i widz mówi: nie kupuję tego, nie podoba ni się to, nie rozumiem tego.
W serialach nawet tych najwyżej notowanych zdarzają się całe odcinki nieudane (30-60 min.), lub po prostu leje się wodę, bo zamówiono 10, a materiału było na 6, ale finał był epicki, więc serial jest MEGA, coś w tym stylu, wiesz o co mi chodzi Tongue
Pomijam już akcje typu, przerywam w "połowie zdania", żeby utrzymać uwagę widza do następnego odcinka czy sezonu.

Oczywiście zgoda, że z racji skondensowania filmy robią większe wrażenie, tu też pieniądze są większe, a to ma znaczenie.

Daras, ja "kocham" te seriale, ale uwierz mi na słowo, że obecnie poziom jest 1000% większy.
Przecież tam możesz pominąć jakiś odcinek i nic się nie stanie Big Grin
To są seriale starego typu, lubisz aktorów, tematyka też jest spoko i to wystarczało żeby umilić czas Smile

(19-09-2023, 21:58)Daras napisał(a):  Gdybym postawił sobie pytanie – czy szersza wiedza o bohaterach jest konieczna, to odpowiedziałbym, że nie zawsze. Niech jej brak stanowi jakąś tajemnicę, zagadkę. Natychmiast przyszedł mi na myśl obraz K. Kieślowskiego „Krótki film o zabijaniu” (1987). Wyszedłem z kina wstrząśnięty, ale czy aby potrzebowałem detali dotyczących profilu osobowości mordercy?

Przychylam się Big Grin
Ja tej wiedzy nie potrzebuję i zgoda co do charyzmy aktorów.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Juby - 20-09-2023

(19-09-2023, 15:36)fire_caves napisał(a):  Główny bohater, zwany otwarcie i bez żenady po prostu "protagonistą" jest nikim. Wiemy tylko, że jest gościem z sumieniem, ale czy to wystarczy?
Wiem o nim nie mniej niż o bezimiennych rewolwerowcach Leone, czy samurajach granych przez Mifune. Absolutnie wystarcza tyle, ile dostajemy, bo film nie jest o nim, tylko o tym, krótkim etapie w jego życiu.

(19-09-2023, 15:36)fire_caves napisał(a):  Film nie zawiera też w sumie żadnych ciekawych przemyśleń/morałów, więc jego oddziaływanie na nas jest ograniczone do tej technicznej płaszczyzny (a właściwie dwóch: akcja i konsekwencje podróży w czasie).
Po obu seansach tak długo główkowaliśmy z żoną o konsekwencjach wydarzeń i tego co, gdzie, i jak, że to nawet plus dla filmu, że Nolan nie wciskał do niego jeszcze jakichś morałów, bo nie wiem kiedy byłby czas się nimi zająć. Przemyśleń jest aż nadto.

Tenet to przede wszystkim action thriller, który ma cały czas trzymać cię na krawędzi fotela. Wg mnie pod tym względem film sprawdza się bdb, a technicznie jest perfekcyjny (tak mała ilość CGI i stare triki przy tworzeniu efektów wizualnych sprawiają, że nie ma tam nawet jednego ujęcia, które by się mogło źle zestarzeć).


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - fire_caves - 20-09-2023

(19-09-2023, 20:10)HAL 9000 napisał(a):  Jeżeli wezmę takie klasyki jak: "Blade Runner", "2001: Odyseja kosmiczna" czy "Czas Apokalipsy", to co my wiemy o głównych bohaterach tych filmów? Niewiele albo NIC.
Wyciągnąłeś tak specyficzne filmy i porównujesz je do doskonałego technicznie, ale jednak tylko akcyjniaka Smile


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - sebas - 20-09-2023

(19-09-2023, 22:18)HAL 9000 napisał(a):  Daras, ja "kocham" te seriale, ale uwierz mi na słowo, że obecnie poziom jest 1000% większy.
Aktorsko - nie do końca. Technicznie - tak bo i budżety inne.

(19-09-2023, 22:18)HAL 9000 napisał(a):  Przecież tam możesz pominąć jakiś odcinek i nic się nie stanie
I o to chodzi. W tym tkwi piękno tych seriali. Można i chce się do nich wracać. Niekoniecznie od razu do całości, ale nawet do wybranych odcinków. Dzisiaj mamy za to tasiemce, w których musisz obejrzeć ileś tam odcinków, żeby uchwycić całą historię. A potem i tak cliffhanger na sam koniec - do zobaczenia w drugim sezonie Smile .Obejrzysz raz, ale czy będziesz miał ochotę powrócić? Patrz znakomity s-f "Expanse" -> nie mam siły i ochoty wracać, ale z takimi Star Trekami jest już inaczej. Dzisiaj, mam wrażenie, serial musi mieć ileś tam epizodów zależnych od siebie, a potem są "lamenty" widzów, że jakiś odcinek za krótki.

@Daras
A co do polskich seriali, o których wspominasz:

Może tak z rękawa: „Przygody Pana Michała” (1967), „Chłopi” (1972) * „Noce i dnie” (1977), „Lalka” (1977) itd. Z tych lżejszych: „Wojna domowa” (1965), „Daleko od szosy” (1976), „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980),

to część z nich to właściwie mini seriale, a wiec osobna forma. Zamknięta historia, podział na odcinki dość umowny, a materiał źródłowy zbyt obszerny i dobry, aby coś wycinać. Też bardzo lubię wracać - DVD, BD lub TVP-vod. Współcześnie też takie dobre powstają - "Czernobyl", "Zepsuta krew", czy "Sceny z życia małżeńskiego".
Wspomniany "Columbo" ma odcinki trwające przynajmniej 70 minut (a były i takie, co trwały pod 90 minut), a więc to właściwie pełnoprawna fabuła. Tyle zwykle trwały filmy w erze VHS. Na naszym rodzimym podwórku podobnie miała się sprawa z serialem "07-zgłoś się". Odcinki drugiej serii śmiało można traktować jako samodzielne filmy, np. "Hieny", "Zamknąć za sobą drzwi", czy "Złocisty"... No i gościnne występy "gwiazd" na drugim planie (chociażby Brylska, Fronczewski, Machulski czy Szapołowska) - to podnosiło wyraźnie poziom aktorski całości.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - HAL 9000 - 20-09-2023

(20-09-2023, 19:41)sebas napisał(a):  Aktorsko - nie do końca.
Aktorsko - zwłaszcza. Tu już wałkowaliśmy zdaje się, że z Mefisto ten temat, więc nic nowego nie mam do dodania, bo często mylimy charyzmę aktorów z ich warsztatem. Taki znany i lubiany Harrison Ford jest słabym technicznie aktorem, ale lubimy oglądać z nim filmy, jeżeli rola uwzględnia jego "ułomność", pisząc prościej, on nie jest w stanie zagrać wszystkiego.

(20-09-2023, 19:41)sebas napisał(a):  Patrz znakomity s-f "Expanse"
Znakomite były 3 pierwsze sezony, później niestety była już ostra jazda w dół, aż zaliczył glebę Tongue

Seriale takie jak "Czarnobyl" mają u mnie 10/10, ale to wciąż nie jest poziom filmu 10/10.

(20-09-2023, 16:20)fire_caves napisał(a):  Wyciągnąłeś tak specyficzne filmy i porównujesz je do doskonałego technicznie, ale jednak tylko akcyjniaka

Wybrałem filmy, które są powszechnie uznawane za znakomite, ale dość często spotykam komentarze, że nie są angażujące, a wręcz nudne.
Mogę porównać Tenet do innych filmów, jak "Predator" albo "Alien", ale co nam to daje, co my wiemy o głównych bohaterach? Znowu, niewiele albo NIC.
Mnie to zupełnie nie przeszkadza w odbiorze tych filmów, mało tego, ja nie chce wiedzieć nic więcej Big Grin

Łatwo mi wyobrazić sobie serial "12 gniewnych ludzi", gdzie w każdym z 12 odcinków, poznajemy kolejnego ławnika i retrospekcje z jego życia prywatnego, które wyjaśniają dlaczego uważa oskarżonego za winnego itd.
Ja wolę jednak film.

Jeżeli chcesz mnie zapytać czy TENET, to też będzie klasyka kina, po zastanowieniu stwierdzam że na pewno klasyka SF. Po pierwsze,  jak sam zauważyłeś jest doskonały technicznie, a bez tego warunku byłoby ciężko, a po drugie, jest nowatorski, bardzo oryginalny i w zasadzie nieporównywalny z niczym co było wcześniej, a to bardzo ważne.

Czy to oznacza, że musisz ten film lubić, absolutnie nie Smile


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - fire_caves - 21-09-2023

(20-09-2023, 20:15)HAL 9000 napisał(a):  Wybrałem filmy, które są powszechnie uznawane za znakomite, ale dość często spotykam komentarze, że nie są angażujące, a wręcz nudne.
Tylko że ja dalej nie wiem dlaczego to robisz, bo ja nigdzie nie napisałem, że Tenet jest mało angażujący bądź nudny. Napisałem, że "ciężko się zaangażować w ten film emocjonalnie". To jednak coś innego. Tenetowi po prostu w moich oczach brakuje tego czegoś. Mógłbym Cię spokojnie wypunktować ze wszystkimi filmami, które dotąd wymieniłeś, bo KAŻDY jest wielokrotnie bardziej angażujący emocjonalnie niż Tenet i - tak: w każdym filmie wiemy o bohaterach, nawet tych drugoplanowych - o wiele więcej niż o "protagoniście" z Tenetu. Może właśnie dlatego każdy z tych filmów ma wyższe oceny na stronkach w necie niż on (tak, wiem, oceny w necie nie wiele lub nic mówią, ale nie mam jak zrobić ankiety na próbie tysiąca lub więcej widzów).

(20-09-2023, 20:15)HAL 9000 napisał(a):  Jeżeli chcesz mnie zapytać czy TENET, to też będzie klasyka kina, po zastanowieniu stwierdzam że na pewno klasyka SF.
Nie, nie chciałem, ale, to skoro Ty tak twierdzisz, to OK. Nie wiedziałem. Zatem i ja od dzisiaj ten film uznaję za absolutny szlagier Wink

PS Nie przepadam za serialami, z kilkoma dosłownie wyjątkami. Głównym powodem jest właśnie ta rozwlekłość. Uważam też, że seriale rządzą się innymi prawami niż filmy i tutaj się zatrzymajmy.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Juby - 21-09-2023

(20-09-2023, 16:20)fire_caves napisał(a):  Wyciągnąłeś tak specyficzne filmy i porównujesz je do doskonałego technicznie, ale jednak tylko akcyjniaka Smile
Czemu stawiasz gatunek kina akcji jako ten "gorszy", "mniej wartościowy"? Co z tego, że Tenet to tylko akcyjniak? Z czterech wymienionych przez Hala filmów chyba tylko Blade Runnera stawiam nad Tenet. Przypominam że "tylko akcyjniakiem" jest Fury Road, w którym również nic nie wiemy o głównym bohaterze i który uchodzi za jeden z najlepszych filmów XXI wieku.

(21-09-2023, 13:57)fire_caves napisał(a):  Mógłbym Cię spokojnie wypunktować ze wszystkimi filmami, które dotąd wymieniłeś, bo KAŻDY jest wielokrotnie bardziej angażujący emocjonalnie niż Tenet
Dla ciebie. Ja tam w 100% zgadzam się z Halem, który z tymi tytułami trafił w punkt. 2001: odyseja kosmiczna i Czas apokalipsy - zdecydowanie bardziej angażuje mnie pomoc matce, która chce odzyskać wolność/ dziecko z rąk męża-szaleńca + ratowanie świata, od latania po kosmosie w jakimś celu i wędrówka grupy żołnierzy po rzece w Wietnamie za jednym zbuntowanym oficerem.


RE: Oglądamy filmy z kolekcji... - Daras - 21-09-2023

Sebas, Hal - zgadzam się, że współczesne seriale kuleją aktorsko. Z tego powodu ich nie oglądałem, może za wyjątkiem dwu / trzech. Nawet powiedziałem żonie (będę pewnie zlinczowany), że wszystkie robione są według jednego schematu: monotonna muzyka, dość częste kadry z drona itp. A może źle trafiałem z tytułami (?). Problem zniknął bo nie mamy już Netflixa.

Hal napisał:
… bo często mylimy charyzmę aktorów z ich warsztatem. Taki znany i lubiany Harrison Ford jest słabym technicznie aktorem, ale lubimy oglądać z nim filmy, jeżeli rola uwzględnia jego "ułomność", pisząc prościej, on nie jest w stanie zagrać wszystkiego.

Fordowi, jak uważam, charyzmy nie brak. Natomiast nie rozumiem co miałeś na myśli pisząc o słabości technicznej. Weźmy np. „Łowcę androidów” (1982). Czy masz jakieś zastrzeżenia? Także nieco zdziwiła mnie końcówka cytowanej wyżej wypowiedzi. Chyba nie ma aktorów, którzy będą w stanie zagrać wszystko.