Podczas wymiany privów z pewnym filmożercą napisałem, że film jest „ciężkawy”. Może i faktycznie taki się wydaje w zestawieniu z popularnymi westernami typu: „Rio Bravo” (1959), czy „Muły siostry Sary” (1970).
„Majora Dundee” (1965) obejrzałem na BD po 10 latach przerwy (wcześniej skazany byłem na projekcje SD). Wysoka rozdzielczość zrobiła swoje. Pomimo pewnych wad wynikających z technologii Panavision, tym razem z łatwością skupiłem uwagę na clou sprawy. Mam na półce naprawdę niezłe kino!
Dziś w telegraficznym skrócie, bo późno, a w soboty / niedziele odpoczywam od komputera. Dzięki temu w poniedziałki wstaję jak nowo narodzony.
1. Gwiazdy tamtych lat nie zwiodły, choć po dawnej projekcji (DVD) film określiłem „ciężkawym”. Odbiega on od stereotypowych westernów. Dlaczego? Poprawnie oddany klimat wojny secesyjnej obfitował w potyczki „regularnych” oddziałów militarnych różnych nacji. Zatem „Major” stanowi smaczek dla wielbicieli kina batalistycznego, natomiast może nieco znużyć sympatyków kowbojów.
2. Mniej więcej w połowie projekcji atmosferę rozluźniła dość długa libacja. Przepięknej urody niewiasty - „pląsające” w rytmach egzotycznej muzyki - stanowiły konieczny antrakt.
3. W „Majorze” usłyszałem gros westernowych dowcipów, także męskie razgawory o honorze.
Powtórzę – to naprawdę niezłe kino z lamusa, ale rekomenduję wyłącznie jakość FHD!
W ostatnich latach kupuję płyty, które zechcę „odpalić” ponownie. Do zobaczenia panie Heston.
Mocne 7 / 10.
Wiwat ekrany projekcyjne 100 cali (oraz większe)! Niepodobna oglądać filmy anamorficzne na czymś mniejszym. Prawda? Pytanie retoryczne, jakby co.
„Majora Dundee” (1965) obejrzałem na BD po 10 latach przerwy (wcześniej skazany byłem na projekcje SD). Wysoka rozdzielczość zrobiła swoje. Pomimo pewnych wad wynikających z technologii Panavision, tym razem z łatwością skupiłem uwagę na clou sprawy. Mam na półce naprawdę niezłe kino!
Dziś w telegraficznym skrócie, bo późno, a w soboty / niedziele odpoczywam od komputera. Dzięki temu w poniedziałki wstaję jak nowo narodzony.
1. Gwiazdy tamtych lat nie zwiodły, choć po dawnej projekcji (DVD) film określiłem „ciężkawym”. Odbiega on od stereotypowych westernów. Dlaczego? Poprawnie oddany klimat wojny secesyjnej obfitował w potyczki „regularnych” oddziałów militarnych różnych nacji. Zatem „Major” stanowi smaczek dla wielbicieli kina batalistycznego, natomiast może nieco znużyć sympatyków kowbojów.
2. Mniej więcej w połowie projekcji atmosferę rozluźniła dość długa libacja. Przepięknej urody niewiasty - „pląsające” w rytmach egzotycznej muzyki - stanowiły konieczny antrakt.
3. W „Majorze” usłyszałem gros westernowych dowcipów, także męskie razgawory o honorze.
Powtórzę – to naprawdę niezłe kino z lamusa, ale rekomenduję wyłącznie jakość FHD!
W ostatnich latach kupuję płyty, które zechcę „odpalić” ponownie. Do zobaczenia panie Heston.
Mocne 7 / 10.
Wiwat ekrany projekcyjne 100 cali (oraz większe)! Niepodobna oglądać filmy anamorficzne na czymś mniejszym. Prawda? Pytanie retoryczne, jakby co.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.