25-09-2018, 16:14
"Alien vs Predator" to w jakiś sposób interesujący, mimo wszystko mający swoje plusy film. A w czym, by te pozytywne wartości można odszukiwać w tym filmie? Chodzi głównie o zestawienie w jednym obrazie kinowym dwóch potężnych istot: Predatora oraz Xenomorpha, bez względu na cały tok fabularny, gdzie najgorsza była dziwna, bez ładu i składu atmosfera między członkami ekipy Charlesa Weylanda, który wyglądał tak samo jak android Bishop z "Aliens" z 1986r., co wg. mnie sugeruje, że jest to połączenie tego filmu z treścią Uniwersum "Alien"; Bishop to android, który powstał na podobieństwo swojego stwórcy, Charlesa Weylanda, i który został zaprogramowany wg. pewnych wytycznych, możliwe, że wg. wskazówek Weylanda. Tak to można sobie powiązać, wytłumaczyć i chronologicznie połączyć.
Wracając do powyższej produkcji, najchętniej oprócz dialogów, współpracy pomiędzy członkami ekipy Weylanda - których to było za dużo - pracującej w skrytej w lodowej pieczarze na Antarktydzie, lokailzacji, w której znajdowała się piramida różnych kultur, czcząca "Predatora, usunąłbym wątek kobiety mulatki, która pod koniec filmu była jedyną ocalałą z załogi potentata energetycznego i, co najciekawsze sama ocaliła życie "Predatora", przebijając zaostrzoną na końcu jakimś metalicznym grotem, włócznią, cielsko Xenomorpha. Za poświęcenie kobieta została naznaczona przez "Predatora" symbolem wojownika, jeśli te dwa zazębiające się znaki, wypalone kwasem Obcego na jej twarzy oznaczają w języku łowcy: wojownika. Współpraca ta choć ciekawie podkreślona - w końcu dwa różnie stojące w łańcuchu pokarmowym organizmy mogły nawiązać minimalną nić porozumienia - mogłaby być skrócona na rzecz wydłużenia pojedynku między drapieżnikami i finalnego starcia z organizmem Matką Xenomorphów. A kto by ostatecznie zwyciężył? Obcy czy Predator? Nie czytałem komiksów z serii "Alien vs Predator" ani nie grałem w gry o podobnym tytule i znaczeniu. Jednakże z powodu tego, iż w drugiej części Predatora - filmu z 1990r. przez chwilę, w jednej ze scen można było zobaczyć czaszkę xenomorpha wiszącą na ścianie, wśród trofeów Łowcy, większe szanse daję właśnie Predatorowi aka "Łowcy", mimo iż szanse w pojedynku 1 na 1 byłyby wyrównane.
Filmowi, natomiast, daję ocenę: 6,5/10
Wracając do powyższej produkcji, najchętniej oprócz dialogów, współpracy pomiędzy członkami ekipy Weylanda - których to było za dużo - pracującej w skrytej w lodowej pieczarze na Antarktydzie, lokailzacji, w której znajdowała się piramida różnych kultur, czcząca "Predatora, usunąłbym wątek kobiety mulatki, która pod koniec filmu była jedyną ocalałą z załogi potentata energetycznego i, co najciekawsze sama ocaliła życie "Predatora", przebijając zaostrzoną na końcu jakimś metalicznym grotem, włócznią, cielsko Xenomorpha. Za poświęcenie kobieta została naznaczona przez "Predatora" symbolem wojownika, jeśli te dwa zazębiające się znaki, wypalone kwasem Obcego na jej twarzy oznaczają w języku łowcy: wojownika. Współpraca ta choć ciekawie podkreślona - w końcu dwa różnie stojące w łańcuchu pokarmowym organizmy mogły nawiązać minimalną nić porozumienia - mogłaby być skrócona na rzecz wydłużenia pojedynku między drapieżnikami i finalnego starcia z organizmem Matką Xenomorphów. A kto by ostatecznie zwyciężył? Obcy czy Predator? Nie czytałem komiksów z serii "Alien vs Predator" ani nie grałem w gry o podobnym tytule i znaczeniu. Jednakże z powodu tego, iż w drugiej części Predatora - filmu z 1990r. przez chwilę, w jednej ze scen można było zobaczyć czaszkę xenomorpha wiszącą na ścianie, wśród trofeów Łowcy, większe szanse daję właśnie Predatorowi aka "Łowcy", mimo iż szanse w pojedynku 1 na 1 byłyby wyrównane.
Filmowi, natomiast, daję ocenę: 6,5/10