Piraci z Karaibów [Blu-ray, napisy] Powtórka całej serii zaliczona. Klątwę oglądało się bardzo fajnie, ale finałowe starcie jest trochę nudnawe i jak dla mnie PoTC rozwija skrzydła dopiero w dwójce i trójce, która to od czasu kinowego seansu pozostaje dla mnie absolutnym szczytem tej serii. Davy Jones to świetny villain, efekty wciąż powalają, muzyka miażdży. Świetnie się to ogląda.
Z kolei czwórka to jakieś kuriozum, realizacyjna bieda, całośc nijak się ma do reszty filmów i jest niedorobiona na tak wielu płaszczyznach, że już mi się nawet nie chce wchodzić w szczegóły. Wspomnę tylko o dwóch rzeczach - uderzające jest jak w niektórych zupełnie nie-efektownych scenach rozbrzmiewa pompatyczna i dramatyczna nijak się mająca do tego co widać na ekranie muzyka. Druga rzecz - ten film wyglada tak beznadziejnie, że żadne próby podkręcenia go ustawieniami TV nic nie dają, bo to co zwykle pomaga, tutaj tylko bardziej unaocznia problemy prezentacji wizualnej. Ten film wygląda po prostu obrzydliwie, co jest tym bardziej rażące, gdy cała reszta serii jest o kilka klas wyżej. Jedyne co dobre to ostatnie 3 czy 4 minuty, które jako jedyne mają w sobie klimat serii i Ian McShane, który robi co może, ale scenariusz nie pozwala mu na wiele.
Na koniec piątka którą od zawsze uważam za powrót do formy i którą jak zwykle dobrze mi się oglądało (i bardzo lubię zakończenie).
Klątwa - 8/10
Skrzynia - 9/10
Kraniec świata - 10/10
Nieznane wody - 4/10
Zemsta - 7/10
Z kolei czwórka to jakieś kuriozum, realizacyjna bieda, całośc nijak się ma do reszty filmów i jest niedorobiona na tak wielu płaszczyznach, że już mi się nawet nie chce wchodzić w szczegóły. Wspomnę tylko o dwóch rzeczach - uderzające jest jak w niektórych zupełnie nie-efektownych scenach rozbrzmiewa pompatyczna i dramatyczna nijak się mająca do tego co widać na ekranie muzyka. Druga rzecz - ten film wyglada tak beznadziejnie, że żadne próby podkręcenia go ustawieniami TV nic nie dają, bo to co zwykle pomaga, tutaj tylko bardziej unaocznia problemy prezentacji wizualnej. Ten film wygląda po prostu obrzydliwie, co jest tym bardziej rażące, gdy cała reszta serii jest o kilka klas wyżej. Jedyne co dobre to ostatnie 3 czy 4 minuty, które jako jedyne mają w sobie klimat serii i Ian McShane, który robi co może, ale scenariusz nie pozwala mu na wiele.
Na koniec piątka którą od zawsze uważam za powrót do formy i którą jak zwykle dobrze mi się oglądało (i bardzo lubię zakończenie).
Klątwa - 8/10
Skrzynia - 9/10
Kraniec świata - 10/10
Nieznane wody - 4/10
Zemsta - 7/10