Las Action Hero 4k
Odświeżony po ponad 20 latach. Wspominam tylko, że za każdym razem głupkowaty koncept filmowy nie do końca mi leżał, nie wspominając już o kreskówkowych postaciach i niekiedy dialogach na pograniczu cringu. Dla mnie wtedy Arni był twardzielem a naginanie jego persony idiotycznymi i niekiedy zbyt komediowymi wstawkami na wielkim ekranie było niedopuszczalne. Jednak tym razem zasiadłem do projekcji 4k z odrobiną dystansu i filmowym doświadczeniem, które nabrałem przez te wszystkie lata różnorakich niekiedy dziwacznych, śmiesznych i równie niedorzecznych seansów. Tak więc jak było za tym razem, ano o dziwo bawiłem się całkiem przednio. Zetknięcie świata filmu i rzeczywistości już tak nie kłuło w oczy, ba nawet teraz chciałem jak najdłużej buszować w świecie Jacka Slatera i jego sensacyjnych przygód. Większość dowcipów i mrugnięć filmowych weszło na tyle, że podczas seansu przyszło mi nawet nieźle śmiechnąć. Przykładowo: motyw muzyczny Strefy Mroku rozbrzmiewający z TV kiedy Benedykt z magicznym biletem odkrywa bramę do realnego świata, lub agent filmowy zatrzymujący w rzeczywistym świecie filmowego Rozpruwacza myśląc że to ucharakteryzowany aktor >> śmiech lewel 10/10 z mojej strony. Generalnie filmidło jak na tamte czasy nieco prześcigało swoim konceptem obecną widownie a po latach mimo kilku kretyńskich pomysłów ( animowany kot, przydział dziwacznych postaci na posterunku policji )znakomicie się broni, wciąga i bawi do samego końca. Wszystkie sekwencje akcji to złoto, muzyka Michaela Kamena to czysta epa a zwłaszcza mrugnięcia do Zabójczej Broni, Szklanej pułapki i wielu innych filmowych motywów przywołanych podczas Last Action Hero. Tak więc przyjmuje się zasada że pewien filmowy dystans i doświadczenie potrafią po latach docenić jeszcze bardziej takie perełki 8/10 ode mnie dla Bohatera ostatniej akcji.
PS. Jestem ciekaw seansu po latach True Lies do których w tamtych latach miałem podobne podejście jak do Last Action Hero.
Odświeżony po ponad 20 latach. Wspominam tylko, że za każdym razem głupkowaty koncept filmowy nie do końca mi leżał, nie wspominając już o kreskówkowych postaciach i niekiedy dialogach na pograniczu cringu. Dla mnie wtedy Arni był twardzielem a naginanie jego persony idiotycznymi i niekiedy zbyt komediowymi wstawkami na wielkim ekranie było niedopuszczalne. Jednak tym razem zasiadłem do projekcji 4k z odrobiną dystansu i filmowym doświadczeniem, które nabrałem przez te wszystkie lata różnorakich niekiedy dziwacznych, śmiesznych i równie niedorzecznych seansów. Tak więc jak było za tym razem, ano o dziwo bawiłem się całkiem przednio. Zetknięcie świata filmu i rzeczywistości już tak nie kłuło w oczy, ba nawet teraz chciałem jak najdłużej buszować w świecie Jacka Slatera i jego sensacyjnych przygód. Większość dowcipów i mrugnięć filmowych weszło na tyle, że podczas seansu przyszło mi nawet nieźle śmiechnąć. Przykładowo: motyw muzyczny Strefy Mroku rozbrzmiewający z TV kiedy Benedykt z magicznym biletem odkrywa bramę do realnego świata, lub agent filmowy zatrzymujący w rzeczywistym świecie filmowego Rozpruwacza myśląc że to ucharakteryzowany aktor >> śmiech lewel 10/10 z mojej strony. Generalnie filmidło jak na tamte czasy nieco prześcigało swoim konceptem obecną widownie a po latach mimo kilku kretyńskich pomysłów ( animowany kot, przydział dziwacznych postaci na posterunku policji )znakomicie się broni, wciąga i bawi do samego końca. Wszystkie sekwencje akcji to złoto, muzyka Michaela Kamena to czysta epa a zwłaszcza mrugnięcia do Zabójczej Broni, Szklanej pułapki i wielu innych filmowych motywów przywołanych podczas Last Action Hero. Tak więc przyjmuje się zasada że pewien filmowy dystans i doświadczenie potrafią po latach docenić jeszcze bardziej takie perełki 8/10 ode mnie dla Bohatera ostatniej akcji.
PS. Jestem ciekaw seansu po latach True Lies do których w tamtych latach miałem podobne podejście jak do Last Action Hero.