"Dekalog 3 - Pamiętaj abyś dzień świętych święcił" (1988).
- Przybieżeli do Betlejem... - wybełkotał facet w pierwszych kadrach filmu. Nie tylko z tego powodu zabraknie mi zachęt do obejrzenia kolejnej części dekalogu. Miałem wiarę, iż podczas powtórnej projekcji obraz Kieślowskiego nieco zyska.
- Wesołych Świąt!
- Przepraszam, nie poznałem pana.
Ja także z trudem rozpoznałem Daniela Olbrychskiego - i nie chodzi mi wyłącznie o epizod z Mikołajem. Czyżby to jedna ze słabszych ról znanego aktora?
Owszem, bukieciarskie żarówy wiszące na marnych choinkach przypominały klimat dawnych lat. Czy ktoś jeszcze pamięta tamte dekoracje?
Ciekawszym momentem serii była scena kościołowa. Reżyser ukazując chłopca z jedynki jakby coś zasugerował (?).
Kieślowski - tak mniemam - prawił o "banałach": zdrada, moralne rozterki ad vocem, wnioski snute po przejściach itd. Mamy tego po kokardę.
Czym jest dla Was dane komuś słowo? Świętością?
W przypadku odpowiedzi twierdzącej składam wyrazy szacunku.
- Gdzie jest mój dom? - zapytał facet ciągnący choinkę, o którym wspomniałem na początku tego krótkiego wywodu.
Daję 6 / 10.
P.S.
Mam już zaplanowane kolejne projekcje. Hmm, raczej mało ciekawe z punktu widzenia współczesnych konsumentów kina. Żona mocno sugeruje "Potop" (1974). Zatem gdybyśmy się nie czytali - Wesołych Świąt!
- Przybieżeli do Betlejem... - wybełkotał facet w pierwszych kadrach filmu. Nie tylko z tego powodu zabraknie mi zachęt do obejrzenia kolejnej części dekalogu. Miałem wiarę, iż podczas powtórnej projekcji obraz Kieślowskiego nieco zyska.
- Wesołych Świąt!
- Przepraszam, nie poznałem pana.
Ja także z trudem rozpoznałem Daniela Olbrychskiego - i nie chodzi mi wyłącznie o epizod z Mikołajem. Czyżby to jedna ze słabszych ról znanego aktora?
Owszem, bukieciarskie żarówy wiszące na marnych choinkach przypominały klimat dawnych lat. Czy ktoś jeszcze pamięta tamte dekoracje?
Ciekawszym momentem serii była scena kościołowa. Reżyser ukazując chłopca z jedynki jakby coś zasugerował (?).
Kieślowski - tak mniemam - prawił o "banałach": zdrada, moralne rozterki ad vocem, wnioski snute po przejściach itd. Mamy tego po kokardę.
Czym jest dla Was dane komuś słowo? Świętością?
W przypadku odpowiedzi twierdzącej składam wyrazy szacunku.
- Gdzie jest mój dom? - zapytał facet ciągnący choinkę, o którym wspomniałem na początku tego krótkiego wywodu.
Daję 6 / 10.
P.S.
Mam już zaplanowane kolejne projekcje. Hmm, raczej mało ciekawe z punktu widzenia współczesnych konsumentów kina. Żona mocno sugeruje "Potop" (1974). Zatem gdybyśmy się nie czytali - Wesołych Świąt!
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.