08-01-2021, 17:43
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 08-01-2021, 17:43 przez Mister Tadeo.)
(08-01-2021, 16:49)Juby napisał(a): Też tak uważam, choć niedawno brałem udział w dyskusji na innym forum, gdzie ktoś uważał inaczej, twierdząc że 90s były znacznie słabsze dla kina akcji od 80s i od obecnych akcyjniaków.
W latach 80-tych powstały moje dwa ulubione akcyjniaki (Zabójcza broń, Szklana pułapka - to absolutny top gatunku; żadna szanująca się lista nie powinna ich pomijać). Zostały wtedy ustalone ramy gatunku (choć jego korzenie sięgają lat 70-tych, czy nawet końcówki 60-tych, w postaci takich reprezentantów kina policyjnego, jak Bullitt, Francuski łącznik i cykl o Brudnym Harrym), a eksplozja popularności gatunku przypadła na drugą połowę lat 80-tych i hossa trwała praktycznie przez całą następną dekadę. Filmy zarabiały krocie, miały (w większości) kategorię wiekową R, były też doceniane przez krytyków. Ten, kto twierdzi, że współczesne akcyjniaki są lepsze, po prostu się myli. Powiedzmy prawdę: obecnie ten gatunek jest w odwrocie. Jasne, jest seria John Wick, są franczyzy generujące duże zyski (Szybcy i wściekli, Mission: Impossible), lecz nie ma już tej różnorodności co dawniej (np. z powodu zamachów z 9.11 praktycznie zanikł podgatunek "terrorystyczny", a było tego dawniej na pęczki; jedna seria z Gerardem Butlerem wiosny nie czyni). Teraz sami eksperci od broni i sztuk walki na ekranie pokonują hordy mało wyrazistych villainów, co staje się po jakimś czasie nudne.
No i wielkie wytwórnie nie inwestują już w kino akcji jak dawniej. Przydałby się nowy Bruckheimer (albo Joel Silver), który by wyłowił talenty reżyserskie, a ci z kolei odświeżyliby cały gatunek (tak jak Blum z horrorami).