14-07-2021, 09:57
Powtórka Twierdzy po kilku latach (Blu-ray z napisami). To film, po którym tygodniami powtarzam "Welcome to The Rock!" ze szkockim akcentem. Uwielbiam! Takich akcyjniaków już się nie robi (świetny pomysł, obsada, ogromny budżet i mimo to eRka). Ode mnie kciuk w górę.
Pierwszy raz w życiu obejrzałem Batman: The Animated Series w całości (85 odcinków). Chyba wypadałoby napisać kilka zdań podsumowania (opinie o poszczególnych epizodach znajdziecie na forum BatCave).
Pod każdym względem fantastyczny, przełomowy serial i jedna z najlepszych interpretacji Batmana w jego 82-letniej historii. Po blisko trzech dekadach od premiery pilota, nadal ogląda się go z wielką przyjemnością, a gdybym miał komuś, kto do tej pory nie miał styczności z Batmanem, polecić tytuł z Mrocznym Rycerzem, od którego powinien zacząć swoją przygodę z tym bohaterem, bez dwóch zdań wskazałbym TAS. Z jednej strony jest autorski, charakterystyczny, zrobiony po swojemu, z drugiej doskonale oddaje ducha komiksów i interpretuje wiele postaci oraz kultowych historii z różnych epok komiksów. Zdarzają się epizody gorzej napisane i słabiej zrealizowane, ale nigdy nie odczułem, że serial spada poniżej pewnego poziomu, a niektóre jego elementy do dziś mnie zachwycają (dojrzałe fabuły, bohaterowie, casting/voice-acting). Kiedy byłem dzieckiem miałem kilka uwag względem TAS, ale jakoś mi przeszło. Nie przepadałem na przykład za uszami Batmana (krótszymi, zagiętymi do tyłu), a dziś je uwielbiam, jak i cały wizerunek stworzony przez Bruce'a Timma. Nie przepadałem też za brakiem ciągłości fabularnej i odrębnością poszczególnych epizodów, ale dziś - po obejrzeniu całości - dostrzegam wyraźną ciągłość (pewne odniesienia i smaczki do starszych epizodów w późniejszych historiach działają doskonale), a filmowość odcinków również uważam za plus, bo nie trzeba oglądać pełnego serialu, żeby móc się nim w pełni cieszyć. Z kolei przy nadrabianiu całości można wybrać różny układ odcinków i kilka wariantów powinno się sprawdzić (ile seriali może się pochwalić podobnym atutem?). Jedyną uwagę jaką wciąż mam, a w zasadzie lekki żal do twórców, to że po świetnym pilocie i wielu wspaniałych historiach z Batmanem, zabrakło jakiegoś zamknięcia, podsumowania, a przecież kilka epizodów w środku nadawałoby się na finał serialu.
Teraz kilka dni przerwy i za jakiś czas biorę się za TNBA.
Powtórka po kilkunastu latach (pewnie co najmniej trzynastu), po raz pierwszy na Blu-ray. W przeciwieństwie do Maski Batmana, Batman & Mr. Freeze: SubZero odrestaurowano z należytą starannością i w fullHD prezentuje się bardzo dobrze. Cieszę się też że zostawiono oryginalny aspect-ratio, bo obawiałem się, że wykadrują go do 16:9, aby pasował do pierwszego filmu.
W dzieciństwie była to moja ulubiona animacja z Batmanem (z czterech, jakie posiadałem na VHS), więc darzę ją niemałym sentymentem. Po latach dostrzegam jednak jaka przepaść dzieli ją z serialem i Mask of the Phantasm. Problemem bynajmniej nie jest zdecydowanie lżejszy ton filmu, brak mrocznych obrazów i mniej dojrzałe treści oraz dialogi (o ile poprzedniemu filmowi dziś na pewno przyznano by kategorie wiekową PG-13, tak SubZero nie wahałbym się puścić dziecku w wieku 4-5 lat). Największą jego wadą jest drugoplanowa rola Batmana, czego w młodości nie dostrzegałem. To przede wszystkim historia Mr. Freeze'a próbującego odzyskać umierającą żonę oraz historia Dicka i Barbary, która zostaje uprowadzona, a jej chłopak stara się ją odzyskać. Batman tutaj po prostu jest. Jest jedną z pięciu głównych postaci, ma sporo czasu ekranowego, ale nie otrzymał żadnego wątku dla siebie, żadnej motywacji, żadnego świetnego momentu, w którym by zabłysnął. Najlepiej to podkreśla moja ulubiona scena akcji z filmu, czyli pościg Dicka za furgonem Mr. Freeze'a - występują tu trzy pierwszoplanowe postacie, ale nie Batman.
Wspomniany pościg bardzo zyskuje na dynamice dzięki animacji 3D (pod względem płynności kładzie na łopatki sceny akcji ze wszystkich animacji z Batmanem w ostatnich latach), jednak samo łączenie technik często rzuca się w oczy, nie pasuje do siebie, a CGI bardzo brzydko się zestarzało (zwłaszcza Batwing i łódź podwodna w czołówce). Kreskówkowa animacja z kolei wciąż trzyma się bardzo dobrze. Za muzykę odpowiadał Michael McCuistion i jest to zupełnie niezapadający w pamięci soundtrack, w którym nawet raz nie pojawia się kultowy motyw Shirley Walker z serialu (Batman niby otrzymał krótki nowy theme, który powtarza się kilka razy, ale już dziś nie potrafiłbym go zanucić). Na plus zaliczam wykorzystany w czołówce z logo Mrocznego Rycerza motyw Danny'ego Elfmana z 1989 roku.
Podczas wczorajszej powtórki mocno doskwierał mi brak dubbingu. Polską ścieżkę dźwiękową z Andrzejem Ferencem w roli Batmana wspominam bardzo dobrze (do dziś pamiętam niektóre teksty bohaterów), przez co pierwszy kontakt z oryginalnym audio nie był dla mnie łatwy. Ostatecznie się przestawiłem, bo uwielbiam Conroya i resztę głosów z serialu. Kiepsko wypada jedynie Barbara, którą dubbingowała nowa osoba (Mary Kay Bergman) i która kompletnie nie brzmiała jak 20-latka.
Mam jeszcze kilka drobnych uwag, jak Montoya w zwykłym mundurze policjanta (?? przecież w serialu była już detektywem!), czy blond włosy Veronici Vreeland (w serialu była ruda, ale zakładam że przefarbowano ją, aby młodsi widzowie nie mylili jej z Barbarą), jednak co bym nie marudził - wciąż lubię ten film. Choć to półka niżej od serialu i Mask of the Phantasm, wciąż sprawia mi sporo frajdy. <nostalgia>
Pierwszy raz w życiu obejrzałem Batman: The Animated Series w całości (85 odcinków). Chyba wypadałoby napisać kilka zdań podsumowania (opinie o poszczególnych epizodach znajdziecie na forum BatCave).
Pod każdym względem fantastyczny, przełomowy serial i jedna z najlepszych interpretacji Batmana w jego 82-letniej historii. Po blisko trzech dekadach od premiery pilota, nadal ogląda się go z wielką przyjemnością, a gdybym miał komuś, kto do tej pory nie miał styczności z Batmanem, polecić tytuł z Mrocznym Rycerzem, od którego powinien zacząć swoją przygodę z tym bohaterem, bez dwóch zdań wskazałbym TAS. Z jednej strony jest autorski, charakterystyczny, zrobiony po swojemu, z drugiej doskonale oddaje ducha komiksów i interpretuje wiele postaci oraz kultowych historii z różnych epok komiksów. Zdarzają się epizody gorzej napisane i słabiej zrealizowane, ale nigdy nie odczułem, że serial spada poniżej pewnego poziomu, a niektóre jego elementy do dziś mnie zachwycają (dojrzałe fabuły, bohaterowie, casting/voice-acting). Kiedy byłem dzieckiem miałem kilka uwag względem TAS, ale jakoś mi przeszło. Nie przepadałem na przykład za uszami Batmana (krótszymi, zagiętymi do tyłu), a dziś je uwielbiam, jak i cały wizerunek stworzony przez Bruce'a Timma. Nie przepadałem też za brakiem ciągłości fabularnej i odrębnością poszczególnych epizodów, ale dziś - po obejrzeniu całości - dostrzegam wyraźną ciągłość (pewne odniesienia i smaczki do starszych epizodów w późniejszych historiach działają doskonale), a filmowość odcinków również uważam za plus, bo nie trzeba oglądać pełnego serialu, żeby móc się nim w pełni cieszyć. Z kolei przy nadrabianiu całości można wybrać różny układ odcinków i kilka wariantów powinno się sprawdzić (ile seriali może się pochwalić podobnym atutem?). Jedyną uwagę jaką wciąż mam, a w zasadzie lekki żal do twórców, to że po świetnym pilocie i wielu wspaniałych historiach z Batmanem, zabrakło jakiegoś zamknięcia, podsumowania, a przecież kilka epizodów w środku nadawałoby się na finał serialu.
Teraz kilka dni przerwy i za jakiś czas biorę się za TNBA.
Powtórka po kilkunastu latach (pewnie co najmniej trzynastu), po raz pierwszy na Blu-ray. W przeciwieństwie do Maski Batmana, Batman & Mr. Freeze: SubZero odrestaurowano z należytą starannością i w fullHD prezentuje się bardzo dobrze. Cieszę się też że zostawiono oryginalny aspect-ratio, bo obawiałem się, że wykadrują go do 16:9, aby pasował do pierwszego filmu.
W dzieciństwie była to moja ulubiona animacja z Batmanem (z czterech, jakie posiadałem na VHS), więc darzę ją niemałym sentymentem. Po latach dostrzegam jednak jaka przepaść dzieli ją z serialem i Mask of the Phantasm. Problemem bynajmniej nie jest zdecydowanie lżejszy ton filmu, brak mrocznych obrazów i mniej dojrzałe treści oraz dialogi (o ile poprzedniemu filmowi dziś na pewno przyznano by kategorie wiekową PG-13, tak SubZero nie wahałbym się puścić dziecku w wieku 4-5 lat). Największą jego wadą jest drugoplanowa rola Batmana, czego w młodości nie dostrzegałem. To przede wszystkim historia Mr. Freeze'a próbującego odzyskać umierającą żonę oraz historia Dicka i Barbary, która zostaje uprowadzona, a jej chłopak stara się ją odzyskać. Batman tutaj po prostu jest. Jest jedną z pięciu głównych postaci, ma sporo czasu ekranowego, ale nie otrzymał żadnego wątku dla siebie, żadnej motywacji, żadnego świetnego momentu, w którym by zabłysnął. Najlepiej to podkreśla moja ulubiona scena akcji z filmu, czyli pościg Dicka za furgonem Mr. Freeze'a - występują tu trzy pierwszoplanowe postacie, ale nie Batman.
Wspomniany pościg bardzo zyskuje na dynamice dzięki animacji 3D (pod względem płynności kładzie na łopatki sceny akcji ze wszystkich animacji z Batmanem w ostatnich latach), jednak samo łączenie technik często rzuca się w oczy, nie pasuje do siebie, a CGI bardzo brzydko się zestarzało (zwłaszcza Batwing i łódź podwodna w czołówce). Kreskówkowa animacja z kolei wciąż trzyma się bardzo dobrze. Za muzykę odpowiadał Michael McCuistion i jest to zupełnie niezapadający w pamięci soundtrack, w którym nawet raz nie pojawia się kultowy motyw Shirley Walker z serialu (Batman niby otrzymał krótki nowy theme, który powtarza się kilka razy, ale już dziś nie potrafiłbym go zanucić). Na plus zaliczam wykorzystany w czołówce z logo Mrocznego Rycerza motyw Danny'ego Elfmana z 1989 roku.
Podczas wczorajszej powtórki mocno doskwierał mi brak dubbingu. Polską ścieżkę dźwiękową z Andrzejem Ferencem w roli Batmana wspominam bardzo dobrze (do dziś pamiętam niektóre teksty bohaterów), przez co pierwszy kontakt z oryginalnym audio nie był dla mnie łatwy. Ostatecznie się przestawiłem, bo uwielbiam Conroya i resztę głosów z serialu. Kiepsko wypada jedynie Barbara, którą dubbingowała nowa osoba (Mary Kay Bergman) i która kompletnie nie brzmiała jak 20-latka.
Mam jeszcze kilka drobnych uwag, jak Montoya w zwykłym mundurze policjanta (?? przecież w serialu była już detektywem!), czy blond włosy Veronici Vreeland (w serialu była ruda, ale zakładam że przefarbowano ją, aby młodsi widzowie nie mylili jej z Barbarą), jednak co bym nie marudził - wciąż lubię ten film. Choć to półka niżej od serialu i Mask of the Phantasm, wciąż sprawia mi sporo frajdy. <nostalgia>