28-08-2021, 23:58
Nie! Nie zrozumiałbym rodzimej kinematografii, a nawet Polski, gdyby nie tamte filmy.
Nudne ujęcia? Kto tak uważa? Profesjonalne kadry (w tym standardy portretowe), plus „gra świateł” itd. - wystarczą! Nadto, naturalny język ciała, także swoisty urok osobisty aktorów nie pozostawiały wątpliwości – warto pielęgnować zasady.
W filmie, który ponownie obejrzałem z BD widać jaskrawo w jaki sposób klasa średnia walczyła o swój status. Szczęśliwie ich losy abstrahowały od dłoni przyklejonych do nowoczesnych telefonii. Przeciwnie – swoją gestykulacją wyrażały one „coś więcej” (patrz sceny z teatrum).
Wrażliwych pasjonatów klasyki zaboli fakt, iż rzeczywiste biegi życia głównych bohaterów połączył dramat – przedwczesne odejście.
Czy powinniśmy czerpać jakieś wzorce kulturowe obserwując dorobek minionych pokoleń? Za NAS oczywiście nie odpowiem. Lecz zapewne istnieją w przestrzeni planetarnej Darasy, które uważają, iż owszem - warto. Powtórzę z innego wątku – jestem wdzięczny losowi za możliwość kształtowania osobowości w latach 1980 oraz następnych. Za cholerę nie chciałbym tego zmieniać (to tak prywatnie).
Zatem o jakim filmie tak krótko napisałem? „Do widzenia, do jutra” (1960) z ujmująca muzyką K. Komedy.
P.S.
Przepadła na you tube piosenka o matce co ma dziecko. Hit! Ludzie, hit! Jeśli ktoś miałby możliwość wrzucenia jej do sieci, to bardzo proszę. Tak właśnie bawili się kiedyś gdańszczanie.
Nudne ujęcia? Kto tak uważa? Profesjonalne kadry (w tym standardy portretowe), plus „gra świateł” itd. - wystarczą! Nadto, naturalny język ciała, także swoisty urok osobisty aktorów nie pozostawiały wątpliwości – warto pielęgnować zasady.
W filmie, który ponownie obejrzałem z BD widać jaskrawo w jaki sposób klasa średnia walczyła o swój status. Szczęśliwie ich losy abstrahowały od dłoni przyklejonych do nowoczesnych telefonii. Przeciwnie – swoją gestykulacją wyrażały one „coś więcej” (patrz sceny z teatrum).
Wrażliwych pasjonatów klasyki zaboli fakt, iż rzeczywiste biegi życia głównych bohaterów połączył dramat – przedwczesne odejście.
Czy powinniśmy czerpać jakieś wzorce kulturowe obserwując dorobek minionych pokoleń? Za NAS oczywiście nie odpowiem. Lecz zapewne istnieją w przestrzeni planetarnej Darasy, które uważają, iż owszem - warto. Powtórzę z innego wątku – jestem wdzięczny losowi za możliwość kształtowania osobowości w latach 1980 oraz następnych. Za cholerę nie chciałbym tego zmieniać (to tak prywatnie).
Zatem o jakim filmie tak krótko napisałem? „Do widzenia, do jutra” (1960) z ujmująca muzyką K. Komedy.
P.S.
Przepadła na you tube piosenka o matce co ma dziecko. Hit! Ludzie, hit! Jeśli ktoś miałby możliwość wrzucenia jej do sieci, to bardzo proszę. Tak właśnie bawili się kiedyś gdańszczanie.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.