Filmozercy.com | Forum
James Bond - seria - Wersja do druku

+- Filmozercy.com | Forum (https://forum.filmozercy.com)
+-- Dział: O filmach i serialach (https://forum.filmozercy.com/dzial-o-filmach-i-serialach)
+--- Dział: Filmy (https://forum.filmozercy.com/dzial-filmy--13)
+--- Wątek: James Bond - seria (/watek-james-bond-seria)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8


RE: James Bond - seria - piti198 - 30-01-2021

Wątek jest o filmach z serii, to można wspomnieć o sprawach związanych fabułą.
PS. Kolega Mierzwiak widzę dalej bawi się w kapusia, zamiast problem rozwiązać w gronie zainteresowanych.


RE: James Bond - seria - Gieferg - 07-10-2021

No Time to Die --->

- Ana de Armas powinna dostać dużą rolę kosztem tej kompletnie nijakiej murzynki.
- dziwna zagrywka villaina w pewnym momencie (ta z dziewczynką), no i filozofował trochę za dużo w jednej scenie
- zamiatanie spectre pod dywan trochę tak na chybcika.
- dziwny moment z Die Blofeld!, widac, że szukali jakiegoś sposobu na przeprowadzenie wiadomego zwrotu akcji i niezbyt im wyszło.

8/10, albo i 9, decyzja zapadnie po powtórce. Możliwe, że drugi najlepszy Bond z Craigiem po CR, zakalce Mendesa zmiata z powierzchni ziemi. Było wszystko na co liczyłem - napięcie/emocje, dobra akcja, trochę ładnych widoczków i wpadająca w ucho muzyka.
Niestety oznacza to także, że będę miał powód by teraz wracać do Spectre :/

Co mnie rozwaliło - wychodzę z sali, a tam grają "Show must go on".


RE: James Bond - seria - HAL 9000 - 07-10-2021

[Obrazek: 1921909664ae135Bond_in_1997_and_in_.jpg]

Big Grin


RE: James Bond - seria - Juby - 08-10-2021

(07-10-2021, 20:36)Gieferg napisał(a):  No Time to Die --->

8/10, albo i 9, decyzja zapadnie po powtórce.

Nie wierzę. 9 lat największego przypierdzielania się i jęczenia w stosunku do jakiegoś filmu w historii Internetu (Skyfall i jego rzekoma głupota+nuda), a gdy wychodzi film, który przebija go niedorobionym scenariuszem już w pre-title sequence i znacznie bardziej leży w nim tempo, temu się bardzo podobało. Już nie wiem nic Smile ale oczywiście cieszę się, że się podobało (mi też).

(07-10-2021, 20:36)Gieferg napisał(a):  i wpadająca w ucho muzyka.
No, zwłaszcza copy/paste soundtracku Batman Begins (i chyba pozostałych Batmanów Nolana) w finałowej akcji na wyspie.


RE: James Bond - seria - Gieferg - 08-10-2021

Zimmer copy/paste robi praktycznie w co drugim filmie akcji do którego komponuje muzykę, nic nowego. Tylko co z tego, skoro muzyka mi się podobała i myślałem nawet o tym, że mógłbym jej posłuchac poza filmem, a to się w ostatnich latach naprawdę rzadko zdarza.
Do tej pory jedyny CD z muzyką z Bonda na mojej półce to CR, ale to się chyba wkrótce zmieni.

Cytat:a gdy wychodzi film, który przebija go niedorobionym scenariuszem
Chętnie o tym pogadam Smile

Niewykluczone, że są tam jakieś niedoróbki, ale sęk w tym, że gdy film angażuje i emocjonuje, nie mam czasu ich szukać i się nad nimi zastanawiać. Może powtórka na Blu coś w tym zakresie zmieni, ale tego, że z kina wychodziłem zadowolony jak mało kiedy, nie zmieni już nic.

Cytat:i znacznie bardziej leży w nim tempo,
No co ci mogę powiedzieć? W ogóle tego nie odczułem.

W zeszłym tygodniu powtarzałem wszystkie Bondy z Craigiem - na Skyfall i ostatnich mniej więcej 50 minutach Spectre wynudziłem się strasznie (w kinie było podobnie, w przypadku Spectre może trochę lepiej ale też bez szału). Tutaj nic takiego nie miało miejsca, a film zleciał mi jak z bicza strzelił. Pierwszy raz od czasu QoS jestem usatysfakcjonowany nowym Bondem.


RE: James Bond - seria - Mister Tadeo - 08-10-2021

Mały komentarz do obrazka z Bondem na motorze AD 1997 i 2021.
W TND sytuacja jest o tyle dynamiczna (i ciekawa zarazem), że Bond i Wai Lin (Michelle Yeoh) dość często zmieniają się miejscami, bo są skuci kajdankami i ściga ich banda zbirów (w tym helikopter). Myk z kajdankami nadaje scenie pościgu (lub jak kto woli ucieczki) więcej dramatyzmu i pokazuje relacje między postaciami w ekstremalnej sytuacji.


RE: James Bond - seria - fire_caves - 08-10-2021

(08-10-2021, 08:26)Mister Tadeo napisał(a):  Myk z kajdankami
Nie jestem ekspertem od kina azjatyckiego, ale zawsze widziałem tu wyraźne nawiązania do estetyki akrobatycznych popisów, które w nim można niejednokrotnie zobaczyć, a jednocześnie właśnie to co piszesz. Jest to ciekawy przykład jak, pomniejszy element tej sekwencji w pulpowym przecież Bondzie, może, dzięki dobremu scenarzyście, stać się czymś więcej niż kolejną sceną z cyklu zabili go i uciekł.


RE: James Bond - seria - Juby - 08-10-2021

(08-10-2021, 08:03)Gieferg napisał(a):  Chętnie o tym pogadam Smile
Nie ma sensu. Czytałem wiele twoich wypocin na KMFie i BatCave na temat Skyfall, i był to w +90% nitpicking, którego można stosować przy dosłownie każdym filmie rozrywkowym (przy Casino Royale też) i okaże się, że praktycznie każdy jest durny jak but u lewej stopy. Widziałem Skyfall 4 razy i nigdy nie rzuciła mi się w oczy większość z nich, a nawet w uwielbianych przeze mnie filmach, jak The Dark Knight, czy Man of Steel, na których w ogóle się nie nudzę, już podczas kinowych seansów miałem duże wątpliwości pokroju: "Czemu Jokera zostawili w sali przesłuchań z potencjalnym zakładnikiem i czemu tylko Joker nie stracił przytomności przy wybuchu w MCU?"; "Czemu Clark zdradza wojsku o sobie tyle informacji, skoro chce pozostać anonimowym?". Skyfall nie jest głupsze / gorzej napisane od tych filmów. Na większość plot hole'ów w No Time to Die też nie zwracałem uwagi, ale po rozmowie z braćmi dochodzę do wniosku, że już pierwsze 20 minut budzi o wiele więcej wątpliwości od całego Skyfall + film ma gorsze zdjęcia i villaina. Niemniej, 163 minuty zleciały mi zdecydowanie szybciej niż 148-minutowe Spectre, film mi się podobał, szczególnie pierwsza sekwencja akcji z Astonem DB5, więc nie widzę sensu ich roztrząsać.

O "Erze Craiga", która jest jedną z moich ulubionych (a może nawet najlepszą) w historii serii:

Casino Royale - 10/10 (widziałem chyba 8 razy, niesamowity film, jeden z moich ulubionych ever, UHD+Blu-ray na półce)

Quantum of Solace - 7,5/10 (widziałem 5 razy, dobry, przesadnie krytykowany, UHD+Blu-ray na półce)

Skyfall - 8/10 (widziałem 4 razy, UHD+Blu-ray na półce)

Spectre - 4/10 (niedawno powtórzyłem pierwszy raz od pokazu przedpremierowego - nie było warto, nuda, najgorszy oficjalny Bond ever)

No Time to Die - 6-7/10 (zdecyduję po powtórce, bo w przyszłym roku na pewno postawię na półce, ale raczej ta wyższa ocena, bo film nie wychodzi z głowy i od kina myślę o nim tylko cieplej)


O pozostałych Bondach pisałem tutaj z tym, że większość widziałem ostatni raz 10 lat temu i nie wiem jak odebrałbym je dzisiaj. W ostatnich latach powtarzałem tylko 3,5 części (ponad połowę Żyje się tylko dwa razy z Connerym w kinie pod chmurką w 2017 roku, dwa Bondy z Moorem i ostatniego Brosnana), reszta wymaga powtórki.


RE: James Bond - seria - Mister Tadeo - 08-10-2021

(08-10-2021, 08:34)fire_caves napisał(a):  Nie jestem ekspertem od kina azjatyckiego, ale zawsze widziałem tu wyraźne nawiązania do estetyki akrobatycznych popisów, które w nim można niejednokrotnie zobaczyć

Dlatego twórcy zdecydowali się na angaż Michelle - gwiazdy kina akcji z tamtego regionu geograficznego. No a dzięki wcześniejszemu skuciu kajdankami Bonda i Wai Lin obie postaci mają co robić podczas motocyklowej sekwencji. Tak więc pełna zgoda z tym co napisałeś.


RE: James Bond - seria - pred895 - 08-10-2021

Nach kino tradycyjne, czyli te śmierdzące popcornem i zależne od tego na kogo się trafi na sali kinowej dla mnie umarło już jakieś 4 lata temu, a seans No Time to Die tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Takie smaczki jak biały upierdolony kurzem ekran , pofałdowany, bez przeglądu technicznego od nowości przez co na sekwencjach rozgrywających się w biały dzień lub na śniegu widać brudne powidoki co wkurwia i wywala od razu z filmu. Podczas projekcji zły stan projektora dał się we znaki, czyli brudna ujebana i wypalona soczewka co skutkowało że obraz po środku był jaśniejszy a czym bliżej krawędzi robiła się skrajna rozmyta i nie naturalna ciemnica, takie rybie oko dla ubogich. Dźwięk ustawiony na najwyższych decybelach przez co każdy wystrzał  to nie naturalna katorga dla uszu itp. Tak więc powyższe niedogodności same w sobie zniszczyły mi prawidłowy odbiór samego filmu niestety, który musi wylądować do kolejnej weryfikacji w domowym zaciszu ( pewnie będzie to na Święta, bo to doskonała okazja na zarobienie ekstra kasy przez studio póki oliwa gorąca ). Jak już coś oglądać z zaangażowaniem i w optymalnych warunkach to tylko ciepła kanapa z wielkim ekranem, sokiem pomidorowym z tabasco i ciepłym pilotem z pauzą na kibelek.
Na krótko mogę nieco zestawić plusy i minusy >>

Plusy:
- Fajne klimatyczne otwarcie i przedstawienie tajemniczego Assassyna w teatralnej masce wyjętej z pierwszego Batmana 1989 ( maska która kamuflowała wypaloną kwasem twarz pierwszej laski jokera) to motyw niemal wyjęty z tamtego filmu. Szkoda że jest on w filmie tylko tej sekwencji.
- Hans Zimmer jak zwykle nie zawodzi, jego aranżacja theme klasycznego Bonda nieźle ściska serducho jednak miejscami czuć kalkę z Batmanów Nolana i wręcz karykaturalne wykorzystanie motywu z Karmazynowego Przypływu na sekwencjach dziejących się pod wodą - śmiechłem na tym ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
-  Wątek prywatny Bonda przez innych może być odpychający dla mnie to wręcz przeciwnie dodaje nieco człowieczeństwa dla styranego po tylu filmach Craiga. Tak więc jego miłosne rozterki i walka o swoją rodzinę to co najlepsze w tej części.

Negatywy:
-  Kuloodporny Bond - żenująca sekwencja skoku na moście znana z trailerów przed którym mija dosłownie jakieś 5 sekund podczas których Craig pod ciężkim ostrzałem stoi sobie bez ukrycia jak na tacy zanim decyduje się na ucieczkę przez skok na bungee przy pomocy jakiegoś przewodu elektrycznego. Powinien być tam już na wstępnie zlikwidowany bez popity. Ogółem mało fizyczności i kontaktu face to face z wrogiem i mordobicia. Te z otwarcia to zdecydowanie za mało.
- Nudne sekwencje akcji... strzelanie padanie i strzelanie, plus żenująca kalka akcji jednego ujęcia wzorowanego Extraction z Netflixa z Thorem który zrobił to w bardziej pomysłowy sposób. Nawet Atomic Blond miała więcej do powiedzenia w sekwencjach naparzanki Face to Face.
- Nieokreślony i mało wykorzystany główny złol. Rozumiem zemsta za śmierć swojej rodziny, rozumiem w dobijanie ostatniej ofiary swojej zemsty, ale wpierdalanie w to całego Świata bo jestem zły i chooj po mojej zemście wszyscy zginą jest totalnym lenistwem scenarzystów
- Przewidywalna końcówka która mogła być czymś większym !!! Widziałem to od początku tak: Na wpół żywy, ledwie trzymający się na nogach Bond Craig odchodzący na tle zachodzącego słońca ze smutną  myślą nie możności dotknięcia Córki i przebywania z kobietą z którą może w końcu ułożyć życie. Tragiczne ale jakże epickie zakończenie zostało spierdolone bezsensownym samobójem, bo Crag musiał mieć gwarancje że nie będzie już musiał grać w 6tej odsłonie nawet jako mentor lub dziadzio wprowadzający  nowego Agenta. Naprawdę Facet wychodzący z niemożliwych opresji decyduje się na samozagładę przez jakiś mega opóźniony w reakcji Air strie... żal !!!
- FILM JEST ZA DŁUGI... byłem bardzo poirytowany na MEGA DŁUGIM monologu wygłaszanym przez Ramiego Maleka. Wyjaśnia swój misterny plan który mnie kompletnie nie obchodzi, bo doskonale wiem że gówno to da i nie ma racjonalnego poparcia fabułą. To co to miało być zemsta na oprawcach rodziny, na całej ludzkości, chęć dojebania Bonda bo zakochał się w jego docelowym targecie. Ehhh szkoda gadać.

Na tę chwilę No Time to Die to taki średniak bezpiecznie ulepiony z tych bardziej i mniej ciekawych motywów poprzednich części. Niczego tu odkrywczego niestety nie było, ale z ostateczną oceną wstrzymam się do drugiego seansu.

EPILOG:

Podsumowując moją całą przygodę z Bondem - Craigiem, to był zajebisty aktor, którego zmarnowano próbując na siłę przebić idealne Casino Royale. Quantum jeszcze dawało radę, ale to była bezpośrednia kontynuacja Casino. Każda część powinna zaskakiwać czymś nowym i dawać nam radość z Bonda a tak od bardzo złego Skyfall wszystko powoli legło w gruzach... była to z jednej strony zajebista przygoda a z drugiej tragiczne marnotrawstwo potencjału tego zajebistego aktora.