22-06-2023, 13:51
(22-06-2023, 11:50)HAL 9000 napisał(a): Mam pytanie do osób które myślą podobnie jak Mefisto, że kiedyś to było, a teraz jest źle itd.
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego - rozmawiamy o "familijności" teraz. Zresztą żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, wystarczy porównać stare filmy z obecnie wypuszczanymi ich sequelami lub remakami - w znacznej większości mocno infantylizującymi lub rozmydlającymi oryginalny potencjał. I tu nie chodzi o to, że kiedyś nie było filmów lekkich, infantylnych czy stricte familijnych (z lat 80. wystarczy przywołać Goonies, które mimo swego uroku jest dokładnie takie: głupie, infantylne i bardzo dziecinne). Po prostu kiedyś było więcej oryginalnej treści, z każdym kolejnym rokiem dostawałeś worek ciekawych, nowych tytułów, które nierzadko albo zmieniały historię kina, albo pokazywały nowe sztuczki techniczne i popychały rozwój technologii do przodu albo po prostu były dobrym kinem, które nie robiło idioty z widza. Ba! Często hitami box office'u były filmy średniobudżetowe dla stricte dorosłego/dojrzałego odbiorcy. Teraz takiego kina albo w ogóle się nie robi, albo jest ono znikomym procentem, który ginie w zalewie streamingu stawiającego na ilość, a nie jakość. Do tego praktycznie 99% filmów mainstremowych wygląda dziś dokładnie tak samo pod względem kolorystyki i plastikowych efektów, mocno niedorobionych dodajmy.
(22-06-2023, 11:50)HAL 9000 napisał(a): Czy to był rok 2000, czy może inny?
Symboliczną granicę należało by ustawić gdzieś pomiędzy 2010-2015. Oczywiście mowa o mainstremowym kinie zachodnim, nie światowym. I to również przy założeniu, że dobre filmy nie wyginęły jak dinozaury - raczej są wymierającym gatunkiem pod ścisłą ochroną
