01-11-2023, 14:34
Ahsoka - obejrzana. Ach...szok normalnie. Jest lepiej niż w "Bobasie"... , ale wciąż gorzej niż ostatnim Mandalorianinie, czy nawet Kenobim. Zacznijmy może od plusików. Jest parę ładnych widoczków, chociażby Corelia. CGI stateczków w porządku. Walki na miecze ładne i w sensownej ilości. No i Huyang który niepostrzeżenie wnosi odrobinkę nienachalnego humoru. Miło, że mamy wreszcie przedstawicieli innych ras niż ludzka wśród głównych postaci serialu, a nie tylko na drugim, czy trzecim planie. Czasami jest "przygodowo", miejscami nawet uśmiech wkradał się niepostrzeżenie na moją twarz. Ot po prostu fajna rozrywka. Nic więcej.
Niestety jest też sporo wad. Po pierwsze scenariusz. Dalej nie rozumiem dlaczego Thrawn miałby stanowić jakieś zagrożenie dla Republiki. Gdy zostaje wreszcie odnaleziony okazuje się, że jego potężna Chimera potrzebuje zewnętrznego hipernapędu. Gdy Ahsoka, Sabine i Ezra próbują nie dopuścić do jej startu, to Thrawn poucza Morgan o tym jak to nie wolno lekceważyć Jedi i jednocześnie rzuca do walki z nimi minimalne (i jak się potem okazuje za małe) zasoby ludzkie i sprzętowe. Dlaczego? Aż tak słabo z ludźmi i techniką? To co będzie jak stanie naprzeciwko floty Nowej Republiki? Mam wrażenie, że tak jak mówił jeden z senatorów, w tej całej imprezie chodzi tylko o odnalezienie Ezry, a Thrawn jest tylko pretekstem. Hera mogła przecież przekonać senatorów do poważnego potraktowania potencjalnego problemu z Thrawnem, odpowiednio podkolorowując to co wydarzyło się w stoczni i na Lothal, ale nawet nie próbuje. Z motywacją poszczególnych postaci, też jest problem. O ile Hati chce po prostu wygrać i mieć "władzę", to Baylan zachowuje się, jak na byłego Jedi, wyjątkowo nielogicznie. Chce zmiany, w tym celu podpina się pod Morgan i leci nie wiadomo gdzie, bo... tam niby da się to zapoczątkować? Jego mina na końcu finałowego odcinka zdaję się mówić "No i po co brałem tę fuchę..." Słabo, bo akurat ta postać zapowiadała się ciekawie, była przyzwoicie zagrana i miałem nadzieję, że w końcu zorientuje się, że Morgan z Thrawnem robią go "w trąbę" i pora stanąć po właściwej stronie.
Rozczarowujący jest design planety Peridea, na której odbywa się finałowe starcie. Znowu jakieś pustkowie, tyle że teraz w jesiennej aurze. Serio nie da się nic lepszego wymyślić???
Jak całość serial mnie jednak rozczarował. Miałem wrażenie (podobnie jak w przypadku "Bobasa"), że ktoś koniecznie chciał zrobić serial o Torgutance jak najszybciej, na fali popularności samej postaci i oczekiwań fanów, ale jak najmniejszym kosztem. Poskutkowało to masą niedoróbek i w gruncie rzeczy zmarnowanym potencjałem. Szkoda, bo Ahsoka zasługiwała na więcej. W sumie, to po części już to dostała, ale w... finałowym sezonie Wojen Klonów. Tam, wszystko zagrało o wiele lepiej.
Niestety jest też sporo wad. Po pierwsze scenariusz. Dalej nie rozumiem dlaczego Thrawn miałby stanowić jakieś zagrożenie dla Republiki. Gdy zostaje wreszcie odnaleziony okazuje się, że jego potężna Chimera potrzebuje zewnętrznego hipernapędu. Gdy Ahsoka, Sabine i Ezra próbują nie dopuścić do jej startu, to Thrawn poucza Morgan o tym jak to nie wolno lekceważyć Jedi i jednocześnie rzuca do walki z nimi minimalne (i jak się potem okazuje za małe) zasoby ludzkie i sprzętowe. Dlaczego? Aż tak słabo z ludźmi i techniką? To co będzie jak stanie naprzeciwko floty Nowej Republiki? Mam wrażenie, że tak jak mówił jeden z senatorów, w tej całej imprezie chodzi tylko o odnalezienie Ezry, a Thrawn jest tylko pretekstem. Hera mogła przecież przekonać senatorów do poważnego potraktowania potencjalnego problemu z Thrawnem, odpowiednio podkolorowując to co wydarzyło się w stoczni i na Lothal, ale nawet nie próbuje. Z motywacją poszczególnych postaci, też jest problem. O ile Hati chce po prostu wygrać i mieć "władzę", to Baylan zachowuje się, jak na byłego Jedi, wyjątkowo nielogicznie. Chce zmiany, w tym celu podpina się pod Morgan i leci nie wiadomo gdzie, bo... tam niby da się to zapoczątkować? Jego mina na końcu finałowego odcinka zdaję się mówić "No i po co brałem tę fuchę..." Słabo, bo akurat ta postać zapowiadała się ciekawie, była przyzwoicie zagrana i miałem nadzieję, że w końcu zorientuje się, że Morgan z Thrawnem robią go "w trąbę" i pora stanąć po właściwej stronie.
Rozczarowujący jest design planety Peridea, na której odbywa się finałowe starcie. Znowu jakieś pustkowie, tyle że teraz w jesiennej aurze. Serio nie da się nic lepszego wymyślić???
Jak całość serial mnie jednak rozczarował. Miałem wrażenie (podobnie jak w przypadku "Bobasa"), że ktoś koniecznie chciał zrobić serial o Torgutance jak najszybciej, na fali popularności samej postaci i oczekiwań fanów, ale jak najmniejszym kosztem. Poskutkowało to masą niedoróbek i w gruncie rzeczy zmarnowanym potencjałem. Szkoda, bo Ahsoka zasługiwała na więcej. W sumie, to po części już to dostała, ale w... finałowym sezonie Wojen Klonów. Tam, wszystko zagrało o wiele lepiej.
niespotykanie spokojny człowiek
