Obcy - seria

[pearlzfan]

(05-04-2024, 10:16)misfit napisał(a):  

(03-04-2024, 22:21)Mierzwiak napisał(a):  

(03-04-2024, 19:48)pearlzfan napisał(a):  puściłem sobie jeszcze zaraz po seansie fragmenty Aliena UHD i jedyna różnica jaka rzuca się w oczy to ilość ziarna

Jedyna? Współczuję

Ale spoko, jednym zdaniem zakwestionowałeś sens odrestaurowywania filmów i skanowania negatywów w 4K i więcej. Po co tracić czas i pieniądze, skoro można wziąć 15-letni master 2K, niemal całkowicie pozbawić go ziarna i nadać niemający nic wspólnego ani z latami 80-tymi, ani z taśmą filmową wygląd, przy okazji jadąc z wyostrzaniem do tego stopnia, że w niektórych ujęciach Weaver z tymi zmarszczkamk wygląda jakby była po pięćdziesiątce?

Pełna zgoda. Z jednej strony niech każdy kupuje to co mu się podoba, ale z drugiej... jeśli okaże się, że większość osób daje okejkę i prosi o więcej tego typu wydań, które są robione totalne na skróty, dla zaoszczędzenia czasu i kasy, to daje to wyraźny sygnał całej branży. Koszmarem byłoby dla mnie gdyby za kilka lat okazały się normą tego typu twory wydań katologowych, robione ze starych masterów 2K, przepuszczonych przez maszynkę AI + ew. z nieco dodaną domieszką sztucznego ziarna, aby chociaż po części zaspokoić pragnienia osób oczekujących filmowego obrazka.

Pomijając kwestię czy komuś nie przeszkadza (lub wręcz preferuje) odziarniony, sztucznie wyostrzony obraz i czy ktoś potrafi odróżnić obrazek ze świeżego skanu 4K vs starsze 2K przepuszczone przez AI, to w Alien na UHD mamy HDR pełną gębą, z jasnymi elementami obrazu dobijającymi do 800-1000 nitów w mnóstwie scen (a czasami powyżej tysiąca) i z rozpiętością tonalną dalece wykraczającą poza możliwościami odpowiednika SDR, podczas gdy w Aliens jest to praktycznie fake HDR, jasnościowo zresztą też z rzadka przekraczającym granicę 200 nitów.
Więc trochę dziwne jest dla mnie, że ktoś mający ponad 200 wydań na UHD nie widzi różnicy pomiędzy tymi dwoma rzeczami.

Dla mnie nie jest dziwne. Nie mam dwóch telewizorów/ekranów, żebym mógł sobie jednocześnie puścić dwa wydania jednocześnie i porównywać. A nawet gdybym miał, to zwyczajnie by mi się nie chciało bawić w takie "lizanie pikseli". Widzę tu podobny syndrom wychylenia wahadła za bardzo w jedną stronę, jaki był (jest? Nie siedzę w giereczkach już od kilku lat, więc może coś się zmieniło?) na poletku gier wideo. Tam też dochodziło do absurdalnych analiz i "lizania tekstur" z lupą w ręku - "a, bo tutaj tekstura przenika", "a tutaj ząbki widać na uszku kubeczka, "a tutaj cegiełka ma teksturę w niskiej rozdziałce", kiedy podczas normalnego grania nikt o zdrowych zmysłach nie zwracał na takie detale uwagi, bo zwyczajnie nie dało się tego zauważyć. I mam wrażenie, że podobnie dzieje się w przypadku wydań filmowych. Coraz bardziej wychylana strzałka w stronę ekstremalnej analizy technicznej i punktowania, że w 54 min 78 sekundzie widać makrobloki, a w scenie X jak płyną łódką, to przez 2 sekundy i 4 setne jest banding itd. itd.

I jeszcze duża część takich opinii jest wyrażana na podstawie screenshotów (vide LOTR 1 i punktowanie, że w scenie z łodziami twarze bohaterów woskowe i generalnie *ujnia, nie kupuję - kiedy w czasie seansu, to ujęcie trwa może z 1,5 sek i nie mając porównania nikt tego nie wyłapie), które jak się okazuje nijak się mają do danej sceny w ruchu. Jeszcze na screenshotach można zobaczyć czy faktycznie obraz jest wyraźniejszych w stosunku do obrazka BD, ale w sumie to tyle, co tak naprawdę można wyłapać w czasie seansu gołym okiem. Jeszcze raz powtórzę - podczas normalnego seansu.

Ja też miałem okres, gdzie weszło mi na łeb i też tak analizowałem oraz brałem pod uwagę takie opinie, ale na szczęście mi przeszło, bo zmierzało to donikąd - zamiast cieszyć się filmami, ja traciłem czas na rozkminy w stylu "czy warto wydać kasę, na to czy tamto wydanie, bo przecież ten czy tamten pisał, że są makrobloki, że kolory srakie, a HDR to jest na niby". Olewałbym niektóre wydania tylko dlatego, że w 2 scenach ktoś dojrzał jakieś niedoskonałości albo, że kolory przekłamane. No ludzie, dajcie spokój, kto to widzioł. Jak ja mam ocenić to, że kolory są przekłamane? Musiałbym mieć tyle czasu i pasji co np. Misfit, żeby tak sobie siedzieć i brać na warsztat każdy film. A nie mam / nie chce mi się. Chcę się cieszyć dobrym seansem w dobrej jakości a zwykle UHD daje lepszą / czasem tą samą / i z rzadka gorszą niż BD, więc stwierdziłem, że nie ma sensu się spalać.

Obejrzałem Aliens z ripa  1:1 w komfortowych warunkach (podobnie zrobię z The Abyss), przyciemniłem sobie pokój, miałem ciszę i film mnie pochłonął. Jasne, że mogłoby być więcej ziarna, ale to, co zobaczyłem wcale nie było takie tragiczne jak wieszczono na tym i innych forach. Obok siedziała moja druga połówka i na pytanie, czy coś jej się nie podobało odnośnie jakości powiedziała, że nie, wygląda super. I ja i ona nie mieliśmy wrażenia, że Sig wygląda na 50 lat, bo widać jej zmarszczki, nie dopatrzyłem się nachodzących zębów i krzywych oczu u bohatera tego czy innego.

Chcę się cieszyć filmem, a nie zżymać, że jakiś kolo poprzesuwał suwaczki na konsolecie nie o tyle milimetrów w prawo czy w lewo i teraz paleta barw jest o jedną tonację za nisko/wysoko.

Ktoś chce się tak bawić (w takie głębokie analizy) i go to pasjonuje? Feel free and enjoy! Fajna nerdoza, ale już nie dla mnie.

Moje kryterium (poza ceną i podobaniem się filmu) to na dzień dzisiejszy obejrzenie filmu 4K w całości i ewentualnie uzupełnienie o porównanie ostrości na screenach vs BD. Jak podczas seansu nie będzie mi się coś mocno rzucać w oczy i gołym okiem widać będzie, że obraz jest wyraźniejszy niż na BD, to biorę do kolekcji.

Ktoś uważa to za januszowanie? ¯\_(ツ)_/¯