17-07-2024, 22:21
Moje przemyślenia po seansie.
Film jest dobry ale... Po pierwsze jest zupełnie nie dzisiejszy. Styl opowiadania to jest Costner z lat 90-tych tylko nie z początku, na poziomie Tańczącego z Wilkami tylko bardziej z końca lat 90-tych czyli z The Postman
Takie miałem skojarzenie jak oglądałem Horizon. Przypomniałem sobie ten rzewny styl z tamtego filmu, wyciskanie łez i patosu z co drugiej sceny... Przypomniałem sobie tamten seans, na którym byłem z tatą i tutaj twist... nam się tamten film podobał
I jak oglądałem Horizon dopadła mnie nostalgia za tamtymi czasami i kompletnie kupiłem to jak Costner opowiada tą epicką historię. A historia jest zaiste epicka. Ilość rozgałęziających się wątków robi wrażenie. Najlepsze według mnie było jak po dwóch godzinach, nagle wchodzi zupełnie nowy wątek karawany pionierów zmierzających w stronę Horizon. Takie rzeczy rzadko się zdarzają we współczesnym mainstreamowym kinie. Szaleństwo polega na tym, że ogląda się to bardzo dobrze. Wszystkie wątki są interesujące i chcemy wiedzieć jak się potoczą losy tych bohaterów. Wygląda na to, że kiedyś wszystkie te watki splotą się w jeden a przewodnią ideą jest samo miasteczko Horizon, które ma pokazać jak przez krew, pot i łzy zdobyto dziki zachód.
Najbardziej się przyczepię do końcówki. Spodziewałem się, że to się urwie i nie dostaniemy prawdziwego zakończenia. W zamian dostajemy montaż urywków z kolejnej (albo kolejnych) części, który według mnie za dużo zdradza i trochę psuje klimat. Miałem wrażenie, że film się skończył trailerem. Wiem, że chcieli zachęcić ale bardziej elegancko byłoby urwać historię i napisać to be continued
Film ma potencjał być przepięknym wydaniem 4K
A jakby Costnerowi udało się nakręcić wszystkie części i utrzymać poziom do końca, to mielibyśmy na płytach coś co można by nazwać definitywnym westernem, jednym z najlepszych w dziejach. Chciałbym żeby mu się udało, ale na razie wyglada to słabo z tym przesuwaniem premiery Chapter 2.
Film jest dobry ale... Po pierwsze jest zupełnie nie dzisiejszy. Styl opowiadania to jest Costner z lat 90-tych tylko nie z początku, na poziomie Tańczącego z Wilkami tylko bardziej z końca lat 90-tych czyli z The Postman
Takie miałem skojarzenie jak oglądałem Horizon. Przypomniałem sobie ten rzewny styl z tamtego filmu, wyciskanie łez i patosu z co drugiej sceny... Przypomniałem sobie tamten seans, na którym byłem z tatą i tutaj twist... nam się tamten film podobał
I jak oglądałem Horizon dopadła mnie nostalgia za tamtymi czasami i kompletnie kupiłem to jak Costner opowiada tą epicką historię. A historia jest zaiste epicka. Ilość rozgałęziających się wątków robi wrażenie. Najlepsze według mnie było jak po dwóch godzinach, nagle wchodzi zupełnie nowy wątek karawany pionierów zmierzających w stronę Horizon. Takie rzeczy rzadko się zdarzają we współczesnym mainstreamowym kinie. Szaleństwo polega na tym, że ogląda się to bardzo dobrze. Wszystkie wątki są interesujące i chcemy wiedzieć jak się potoczą losy tych bohaterów. Wygląda na to, że kiedyś wszystkie te watki splotą się w jeden a przewodnią ideą jest samo miasteczko Horizon, które ma pokazać jak przez krew, pot i łzy zdobyto dziki zachód.Najbardziej się przyczepię do końcówki. Spodziewałem się, że to się urwie i nie dostaniemy prawdziwego zakończenia. W zamian dostajemy montaż urywków z kolejnej (albo kolejnych) części, który według mnie za dużo zdradza i trochę psuje klimat. Miałem wrażenie, że film się skończył trailerem. Wiem, że chcieli zachęcić ale bardziej elegancko byłoby urwać historię i napisać to be continued

Film ma potencjał być przepięknym wydaniem 4K
A jakby Costnerowi udało się nakręcić wszystkie części i utrzymać poziom do końca, to mielibyśmy na płytach coś co można by nazwać definitywnym westernem, jednym z najlepszych w dziejach. Chciałbym żeby mu się udało, ale na razie wyglada to słabo z tym przesuwaniem premiery Chapter 2.
