25-05-2016, 09:34
Widziałem wczoraj i wciąż nie mogę uwierzyć, ale to już trzecia z rzędu w tym roku adaptacja komiksu, która popełnia ten sam błąd - na siłę, zupełnie niepotrzebnie i przede wszystkim kiepsko, wciska jakąś postać. Najpierw Wonder Woman, później Spider-Man, teraz Wolverine i wszystko co dzieje się w Alkali Lake. Przecież gdyby Stryker nie pojawił się (totalnie z dupy) po rozwaleniu rezydencji, to Bestia i reszta grupy mogliby np. zejść do podziemi, odkryć, że odrzutowiec i wdzianka ocalały z wybuchu i lecieć stamtąd do Kairu. Wycięcie Strykera, Wolverine'a i wszystkiego w Alkali Lake byłoby dziecinnie proste i przydałoby się filmowi, bo szybciej przechodziłby do finałowej akcji, bo cameo Logana było słabiutkie (komicznie wyglądała z tym czymś na głowie) i w nowej linii czasowej Singer strasznie spłycił Strykera, który po prostu sobie porywa mutantów do bazy i nie ma słowa o relacji jego syna z Xavierem, o której była mowa w X2, a także wzmianka w DoFP.
Ogólnie film w miarę przyjemnie się oglądało, miał kilka bdb momentów (kilka emocjonujących i trzymających w napięciu scen), ale mam wrażenie że Singer zmarnował potencjał prawie tak samo jako zrobił to Ratner przy Ostatnim bastionie. Zdecydowanie największymi bolączkami filmu są:
- język polski - pewnie będzie to przeszkadzać tylko polakom, ale niektórzy w tym filmie (z Fassem włącznie) tak kaleczą polszczyznę, że idzie się uśmiać. "Dobry noc, Henryk".
"Cieszć, skerbie". XD
- Moira - odkrywa Apokalipsa, opowiada kim jest ta postać Xavierowi i Havocovi, a potem... błąka się po drugim planie bez celu. Totalnie zbędna postać, która równie dobrze mogłaby nie jechać do posiadłości Xaviera, kończąc swoją rolę po 20 minutach filmu.
- część obsady młodych mutantów (przede wszystkim Jean i Scott - słabo grające straszne paszczury)!
- Strona wizualna filmu. Mój starszy brat twierdzi, że już przy DoFP widział, że Singer nakręcił film, który wygląda momentami jak dokument. Nie dostrzegałem tego i nie zgadzam się, ale przy X:A jest już coś nie tak. Film wygląda jak kino europejskie, albo film Polski, z tym, że jest jeszcze brzydszy, bo ma bardzo dużo mocno nasyconych kolorów, a efekty komputerowe... praktycznie nie poprawiły się względem pierwszego trailera i uważam że były jednymi z najgorszych efektów wizualnych jakie widziałem w wysokobudżetowym blockbusterze amerykańskim od wielu, wielu lat. Koszmar, straszny plastik, feel jak z gier komputerowych i momentami brak szczegółów, jakbym zapomnieli dodać tekstury.
- Brak akcji. Niby coś tam się dzieje, ale w zasadzie film ma tylko jedną, finałową akcję, która momentami strasznie ssie (za dużo efekciarstwa).
Reszta była okej. Nawet to, że nie widać po bohaterach z FC postarzenia o 21 lat i duża ilość JenLaw bez charakteryzacji robiąca za pozytywną bohaterkę mi nie przeszkadzały. McAvoy i Fassbender jak zwykle na plus, odstrzelenie Havoca też (zaskoczyło mnie to), odwołania do poprzednich filmów serii też, prolog z historią Apokalipsa też bardzo mi się podobał, szczególnie muzyka, która w całym filmie wypada bardzo dobrze.
A właśnie, Apokalips. Od pierwszej fotki psioczyłem jak to cienko się zapowiada, a był całkiem, całkiem czarnym charakterem. Jego historia, jego moce, jego działania (z przejęciem Cerebro i wywaleniem rakiet w kosmos na czele). Jedyne zastrzeżenia jakie mam to: 1. Wygląd (jest beznadziejny i raz chyba widziałem jak marszczy mu się charakteryzacja na policzku), 2. Wolałbym żeby cały czas mówił tym niskim, modyfikowanym głosem, 3. Trochę słabo go załatwiono (o czym za chwilę).
Finałowa akcja to popis mało oryginalnego efekciarstwa, gdzie ciągle nieciekawie się tłuką jakieś drugoplanowe postacie... aż do momentu, kiedy do walki staje Apokalips. To było zajebiste! Właśnie czegoś takiego oczekuję od Avengersów - grupa superbohaterów na jednego, supersilnego villaina. Atak Quicksilvera i późniejszy Psylocke, która okazuje się Mystique - super, później włączenie się reszty ekipy, w tym Magneto tworzącego X, a nawet Xaviera walczącego na umysły też dobre, aż tu nagle zonk. Zamiast jakoś fajnie pokazać jak Apokalips zostaje pokonany przez wspólną pracę wszystkich mutantów, ten zostaje załatwiony przez Jean, która od tak zmienia się w Feniksa - strasznie to było słabe.
Zakończenie na plus. Jedyne do czego się mogę jeszcze przyczepić to, że Xavier powinien wyłysieć naturalnie, bo inaczej nie rozumiem czemu włosy mu nie odrosły i czemu jego brat bliźniak z TLS, do którego ciała wszedł też był łysy.
Scena z Quicksivlerem, który jako druga osoba poza Xavierem dodaje sporo humoru filmowi, fajna, choć nie robi takiego wrażenia jak w DoFP, bo jest bardziej efekciarska, walą po oczach występujące w niej fatalne efekty komputerowe i nie jestem pewny czy w 1983 roku istniał już moonwalk.
5-6/10, powiedzmy że słabe 6, bo na razie dominuje wrażenie pozytywne. W każdym razie, w serii o X-Menach chyba tylko Geneza Wolverine'a była gorsza.
Na scenę po napisach nie czekałem, ale bracia mi powiedzieli co w niej jest i... z chęcią obejrzę kolejną część. Długo czekam na Sinistra, może w końcu się doczekam. Tylko poproszę zastępstwo za Singera i niech nie robią tego w kolejnej dekadzie, albo przynajmniej postarają się o jakąś charakteryzację dla starszych bohaterów.
Ogólnie film w miarę przyjemnie się oglądało, miał kilka bdb momentów (kilka emocjonujących i trzymających w napięciu scen), ale mam wrażenie że Singer zmarnował potencjał prawie tak samo jako zrobił to Ratner przy Ostatnim bastionie. Zdecydowanie największymi bolączkami filmu są:
- język polski - pewnie będzie to przeszkadzać tylko polakom, ale niektórzy w tym filmie (z Fassem włącznie) tak kaleczą polszczyznę, że idzie się uśmiać. "Dobry noc, Henryk".
"Cieszć, skerbie". XD- Moira - odkrywa Apokalipsa, opowiada kim jest ta postać Xavierowi i Havocovi, a potem... błąka się po drugim planie bez celu. Totalnie zbędna postać, która równie dobrze mogłaby nie jechać do posiadłości Xaviera, kończąc swoją rolę po 20 minutach filmu.
- część obsady młodych mutantów (przede wszystkim Jean i Scott - słabo grające straszne paszczury)!
- Strona wizualna filmu. Mój starszy brat twierdzi, że już przy DoFP widział, że Singer nakręcił film, który wygląda momentami jak dokument. Nie dostrzegałem tego i nie zgadzam się, ale przy X:A jest już coś nie tak. Film wygląda jak kino europejskie, albo film Polski, z tym, że jest jeszcze brzydszy, bo ma bardzo dużo mocno nasyconych kolorów, a efekty komputerowe... praktycznie nie poprawiły się względem pierwszego trailera i uważam że były jednymi z najgorszych efektów wizualnych jakie widziałem w wysokobudżetowym blockbusterze amerykańskim od wielu, wielu lat. Koszmar, straszny plastik, feel jak z gier komputerowych i momentami brak szczegółów, jakbym zapomnieli dodać tekstury.
- Brak akcji. Niby coś tam się dzieje, ale w zasadzie film ma tylko jedną, finałową akcję, która momentami strasznie ssie (za dużo efekciarstwa).
Reszta była okej. Nawet to, że nie widać po bohaterach z FC postarzenia o 21 lat i duża ilość JenLaw bez charakteryzacji robiąca za pozytywną bohaterkę mi nie przeszkadzały. McAvoy i Fassbender jak zwykle na plus, odstrzelenie Havoca też (zaskoczyło mnie to), odwołania do poprzednich filmów serii też, prolog z historią Apokalipsa też bardzo mi się podobał, szczególnie muzyka, która w całym filmie wypada bardzo dobrze.
A właśnie, Apokalips. Od pierwszej fotki psioczyłem jak to cienko się zapowiada, a był całkiem, całkiem czarnym charakterem. Jego historia, jego moce, jego działania (z przejęciem Cerebro i wywaleniem rakiet w kosmos na czele). Jedyne zastrzeżenia jakie mam to: 1. Wygląd (jest beznadziejny i raz chyba widziałem jak marszczy mu się charakteryzacja na policzku), 2. Wolałbym żeby cały czas mówił tym niskim, modyfikowanym głosem, 3. Trochę słabo go załatwiono (o czym za chwilę).
Finałowa akcja to popis mało oryginalnego efekciarstwa, gdzie ciągle nieciekawie się tłuką jakieś drugoplanowe postacie... aż do momentu, kiedy do walki staje Apokalips. To było zajebiste! Właśnie czegoś takiego oczekuję od Avengersów - grupa superbohaterów na jednego, supersilnego villaina. Atak Quicksilvera i późniejszy Psylocke, która okazuje się Mystique - super, później włączenie się reszty ekipy, w tym Magneto tworzącego X, a nawet Xaviera walczącego na umysły też dobre, aż tu nagle zonk. Zamiast jakoś fajnie pokazać jak Apokalips zostaje pokonany przez wspólną pracę wszystkich mutantów, ten zostaje załatwiony przez Jean, która od tak zmienia się w Feniksa - strasznie to było słabe.
Zakończenie na plus. Jedyne do czego się mogę jeszcze przyczepić to, że Xavier powinien wyłysieć naturalnie, bo inaczej nie rozumiem czemu włosy mu nie odrosły i czemu jego brat bliźniak z TLS, do którego ciała wszedł też był łysy.
Scena z Quicksivlerem, który jako druga osoba poza Xavierem dodaje sporo humoru filmowi, fajna, choć nie robi takiego wrażenia jak w DoFP, bo jest bardziej efekciarska, walą po oczach występujące w niej fatalne efekty komputerowe i nie jestem pewny czy w 1983 roku istniał już moonwalk.

5-6/10, powiedzmy że słabe 6, bo na razie dominuje wrażenie pozytywne. W każdym razie, w serii o X-Menach chyba tylko Geneza Wolverine'a była gorsza.
Na scenę po napisach nie czekałem, ale bracia mi powiedzieli co w niej jest i... z chęcią obejrzę kolejną część. Długo czekam na Sinistra, może w końcu się doczekam. Tylko poproszę zastępstwo za Singera i niech nie robią tego w kolejnej dekadzie, albo przynajmniej postarają się o jakąś charakteryzację dla starszych bohaterów.
