19-10-2016, 03:07
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-10-2016, 03:10 przez Szczepan600.)
Oczywiście, że nie lepsze :-)
Byłem na Wołyniu w dniu premiery. Film zdecydowanie godny polecenia i jeden z tych, które znajdą swoje miejsce w historii/kanonie kina wojennego.
Smarzowski wykreował nieprawdopodobnie przekonywującą wizję Wołynia ze wszystkimi jego smaczkami kulturowymi. Opowiada dojrzale i nie robi z widzów idiotów jakimiś datami na ekranie czy "narracją dla każdego". Oczywiście są 2-3 łopatologiczne momenty, ale uchodzą w ogóle fabuły. Smarzowski opowiada całość chaotycznie i często symbolicznie daje się odczuć w tym niepokój i chaos wojny. Przeskoki czasowe o 2-3 lata w jednym cięciu to coś czego dawno nie widziałem i cieszę się, że ktoś sięga po tak odważne zabiegi.
Pomimo tej skrótowości opowiadania nic nie jest pośpieszne. Nabudowano stawkę, rozwinięcie i piekło na końcu. Wielu nawet stwierdzi, że film jest za długi i nawet mogę się z tym zgodzić.
Film pięknie też "wyrównuje winy" i nie gloryfikuje w istocie nikogo. Smarzol świetnie pokazał panujące na Wołyniu nastroje. Polskich Panów i poniżonych Ukraińców. Pokazał zamęt moralny w ludziach, którzy znaleźli się w machinie wojny. Ostatecznie ukazał też ich bestialstwo i popadanie w skrajny nacjonalizm/szowinizm.
Minusy. Bohaterowie chociaż świetnie zagrani to jednak są tylko figurami w tym dramacie. Trudno nazwać ich pełnokrwistymi. To Awatary mające pokazać poszczególne postawy. Mi to nie pasuje, ale wielu broni takiej konstrukcji z racji iż prostota pasuje do wydźwięku filmu i może odpowiadać faktycznemu skomplikowaniu ludzi tamtego okresu, grupy społecznej i regionu. Drugi minus to wspomniane wcześniej łopatologie lub taniochy. Scena z dwom Popami to przykłada "jak być absolutnie niesubtelnym". Ponownie jednak obrońcy wskazują tu na chęć uwypuklenia problemu. Ja to rozumiem, ale nadal mi zgrzyta. Trzeci minus to chaos narracyjny. I tutaj jestem zachwycony, ale wielu będzie to drażniło i spowoduje, że mogą nawet kilku rzeczy nie zrozumieć.
Do wszystkiego dołóżmy realizację na dobrym poziomie i rewelacyjnie ugryzione sceny mordów i rzezi. Połączywszy to wszystko dostajemy film co najmniej dobry i co najważniejsze inteligentny i coś wnoszący. Może nawet potrzebny przy dzisiejszych nastrojach (ale tu niekoniecznie, bo przecież wielu wyselekcjonuje sobie z niego inne "dane"). Czyli film, którym Miasto 44 nigdy nie będzie :-). Wołyń ma ode mnie 8-/10 (jednak nie wykluczam obniżenia lub podwyższenia oceny po następnym seansie. Jakoś mocno czuję tu 7,5 przez wspomniane minusy)
Byłem na Wołyniu w dniu premiery. Film zdecydowanie godny polecenia i jeden z tych, które znajdą swoje miejsce w historii/kanonie kina wojennego.
Smarzowski wykreował nieprawdopodobnie przekonywującą wizję Wołynia ze wszystkimi jego smaczkami kulturowymi. Opowiada dojrzale i nie robi z widzów idiotów jakimiś datami na ekranie czy "narracją dla każdego". Oczywiście są 2-3 łopatologiczne momenty, ale uchodzą w ogóle fabuły. Smarzowski opowiada całość chaotycznie i często symbolicznie daje się odczuć w tym niepokój i chaos wojny. Przeskoki czasowe o 2-3 lata w jednym cięciu to coś czego dawno nie widziałem i cieszę się, że ktoś sięga po tak odważne zabiegi.
Pomimo tej skrótowości opowiadania nic nie jest pośpieszne. Nabudowano stawkę, rozwinięcie i piekło na końcu. Wielu nawet stwierdzi, że film jest za długi i nawet mogę się z tym zgodzić.
Film pięknie też "wyrównuje winy" i nie gloryfikuje w istocie nikogo. Smarzol świetnie pokazał panujące na Wołyniu nastroje. Polskich Panów i poniżonych Ukraińców. Pokazał zamęt moralny w ludziach, którzy znaleźli się w machinie wojny. Ostatecznie ukazał też ich bestialstwo i popadanie w skrajny nacjonalizm/szowinizm.
Minusy. Bohaterowie chociaż świetnie zagrani to jednak są tylko figurami w tym dramacie. Trudno nazwać ich pełnokrwistymi. To Awatary mające pokazać poszczególne postawy. Mi to nie pasuje, ale wielu broni takiej konstrukcji z racji iż prostota pasuje do wydźwięku filmu i może odpowiadać faktycznemu skomplikowaniu ludzi tamtego okresu, grupy społecznej i regionu. Drugi minus to wspomniane wcześniej łopatologie lub taniochy. Scena z dwom Popami to przykłada "jak być absolutnie niesubtelnym". Ponownie jednak obrońcy wskazują tu na chęć uwypuklenia problemu. Ja to rozumiem, ale nadal mi zgrzyta. Trzeci minus to chaos narracyjny. I tutaj jestem zachwycony, ale wielu będzie to drażniło i spowoduje, że mogą nawet kilku rzeczy nie zrozumieć.
Do wszystkiego dołóżmy realizację na dobrym poziomie i rewelacyjnie ugryzione sceny mordów i rzezi. Połączywszy to wszystko dostajemy film co najmniej dobry i co najważniejsze inteligentny i coś wnoszący. Może nawet potrzebny przy dzisiejszych nastrojach (ale tu niekoniecznie, bo przecież wielu wyselekcjonuje sobie z niego inne "dane"). Czyli film, którym Miasto 44 nigdy nie będzie :-). Wołyń ma ode mnie 8-/10 (jednak nie wykluczam obniżenia lub podwyższenia oceny po następnym seansie. Jakoś mocno czuję tu 7,5 przez wspomniane minusy)
