01-06-2017, 22:45
Byłem, widziałem i jest naprawdę całkiem przyzwoicie. Mówię to jako człowiek, któremu się przedtem żaden film z DCEU nie podobał. Tutaj jest zmiana tonu o 180 stopni, dużo głupotek, ale zaserwowanych z humorem i świetnym wyczuciem tradycji kina wojenno-przygodowego. Co prawda chwilami można odnieść wrażenie, że ogląda się mieszankę pierwszego Thora z pierwszym Kapitanem Ameryką, ale to już wina materiału źródłowego i czasu akcji. Nie wszystko działa (Themiscyra jest położona po całości, złoczyńca bardzo kiepski), całość sprawia dosyć chaotyczne wrażenie, ale przede wszystkim nie zawodzą główni bohaterowie - Gal Gadot i Chris Pine tworzą genialną parę, która ożywia ekran i oni oboje dźwigają na plecach sukces tego filmu. Wątek romantyczny to w ogóle najmocniejszy element tego filmu, nie sądziłem, że powiem to o jakiejkolwiek produkcji superhero. Finał to jeden z największych melanży dobrych i złych pomysłów, jakie widziałem w tego typu kinie. Ogólnie widać, że uniwersum DC to nie jest jest jeszcze pewną ręką sterowany statek, ale jeśli będzie nadal szło w tę stronę, to nie będzie źle.
