Mi tegoroczne "To" całkiem się podobało. Mamy tu do czynienia z filmem który ma swoje wady, ale też i naprawdę sporo zalet - koniec końców dając nam naprawdę przyjemne filmidło, i porządną "część pierwszą". Już na samym początku trzeba zauważyć że faktycznie, film naprawdę zawodzi jako horror - osoby które zwracają uwagę tylko na kampanię marketingową, mogą się mocno rozczarować. Chyba najlepiej jak można opisać ten film, to jako specyficzny miks "Stand By Me", "Stranger Things" oraz telewizyjnego pierwowzoru, dopiero dodatkowo lekko okraszonego (typowymi dla dzisiejszego kina hollywoodzkiego) elementami "horroru". Dzieciaki ogląda się tutaj całkiem przyjemnie, Bill Skarsgård jako Pennywise naprawdę daje rade, a cały film ma naprawdę fajny klimat. Są też jednak i minusy:
-> film stosunkowo szybko "wystrzeliwuje się" z aspektów horroru. Zamieniając miejscami kilka scen, można by było o wiele lepiej zbudować (i utrzymywać) napięcie, przy okazji nie zaburzając w żaden sposób ciągu fabularnego.
-> stworki CGI, a głównie jeden z nich - czyli ta "kobieta z obrazu"; wyglądało to mega sztucznie, i potrafiło ostro wytrącić ze skupienia podczas seansu. Nie można było tego zastąpić czymś innym, co niekoniecznie musiałoby być CGI kupą? :/
-> postaci dzieciaków, mimo że naprawdę dobrze poprowadzone aktorsko, nie do końca były odpowiednio wprowadzone - na jednych skupiano się za bardzo, na drugich za mało
Wersję z 1990 roku obejrzałem po raz pierwszy bodajże w zeszłym roku - jako że dzieckiem lat 90 jestem w sumie tylko na papierze, to nie mam w stosunku do niej żadnego sentymentu. No i jak odpada nam uczucie nostalgii, to po latach "It" niezbyt broni się jako dobry film (nawet i telewizyjny). Tim Curry jest jak najbardziej na plus, i zdecydowanie góruje nad tegoroczną wersją Pennywise'a, a dzieciaki (i wszystko z nimi związane) są chyba nawet i lepsze niż w remake'u... ale to by w zasadzie było na tyle. Szczególnie druga połowa filmu to już lekka męczarnia, i nie wydaje mi się żebym już sam kiedykolwiek przysiadł dobrowolnie do tego filmu. Za to wersję z 2017 roku ogląda się już naprawdę przyjemnie, mimo że też ma swoje pojedyncze grzeszki. Czekam na część drugą, a zakup na BD (i przyszły kolejny seans) mam gwarantowany.
8/10.
-> film stosunkowo szybko "wystrzeliwuje się" z aspektów horroru. Zamieniając miejscami kilka scen, można by było o wiele lepiej zbudować (i utrzymywać) napięcie, przy okazji nie zaburzając w żaden sposób ciągu fabularnego.
-> stworki CGI, a głównie jeden z nich - czyli ta "kobieta z obrazu"; wyglądało to mega sztucznie, i potrafiło ostro wytrącić ze skupienia podczas seansu. Nie można było tego zastąpić czymś innym, co niekoniecznie musiałoby być CGI kupą? :/
-> postaci dzieciaków, mimo że naprawdę dobrze poprowadzone aktorsko, nie do końca były odpowiednio wprowadzone - na jednych skupiano się za bardzo, na drugich za mało
Wersję z 1990 roku obejrzałem po raz pierwszy bodajże w zeszłym roku - jako że dzieckiem lat 90 jestem w sumie tylko na papierze, to nie mam w stosunku do niej żadnego sentymentu. No i jak odpada nam uczucie nostalgii, to po latach "It" niezbyt broni się jako dobry film (nawet i telewizyjny). Tim Curry jest jak najbardziej na plus, i zdecydowanie góruje nad tegoroczną wersją Pennywise'a, a dzieciaki (i wszystko z nimi związane) są chyba nawet i lepsze niż w remake'u... ale to by w zasadzie było na tyle. Szczególnie druga połowa filmu to już lekka męczarnia, i nie wydaje mi się żebym już sam kiedykolwiek przysiadł dobrowolnie do tego filmu. Za to wersję z 2017 roku ogląda się już naprawdę przyjemnie, mimo że też ma swoje pojedyncze grzeszki. Czekam na część drugą, a zakup na BD (i przyszły kolejny seans) mam gwarantowany.
8/10.
