Horrory to co prawda nie jest mój ulubiony gatunek (chyba takiego nawet nie mam?), ale top 10 filmów się znajdzie:
10. Braindead
Listę otwiera nie-klasyczny horror biorąc pod uwagę suspens i niepokój. To raczej czarna komedia gore, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie i przerażała mnie, kiedy oglądałem ją na VHS mając jakieś 15 lat. Obecnie bawi mnie setnie, ale będę do końca życia szanował, bo do dzisiaj to jeden z najbardziej krwawych filmów jakie w życiu widziałem. I że też niecałą dekadę później ktoś pozwolił kolesiowi odpowiedzialnemu za ten szalony bloodbath nakręcić najlepszą ekranizację fantasy ever. Niewiarygodne
9. Altered States
Odmienne stany świadomości swego czasu zryły mi psychę. Co prawda mało tu gore i jumpscare'ów, ale atmosfera wgniata w fotel i do tej pory powoduje u mnie ciarki i uczucie dyskomfortu.
8. Night of the Living Dead 1990
Uwielbiam serię Romero, ale to remake Saviniego z jego efektami praktycznymi tak naprawdę spowodował, że zombie zaczęły mnie przerażać. Dla mnie klasyk.
7. Hereditary
Ari Aster odrobił lekcję. Pierwszy horror od dłuższego czasu, w który się zaangażowałem i który trzymał mnie na skraju fotela. Umiejętne połączenie horroru z dramatem rodzinnym. Świetne zdjęcia i montaż. Wisienką na torcie jest twist na zakończenie.
6. The Exorcist/Jaws
Klasyki, ale my god, jak te filmy się dobrze trzymają po latach. Zestawiłem je razem, bo były to chyba pierwsze przeze mnie obejrzane horrory, które przerażały mnie totalną dehumanizacją "zła" jednocześnie umiejscawiając je w bardzo realnej i zwykłej przestrzeni. To zestawienie bezbronnego dziecka opętanego przez niewytłumaczalne i zderzenie animalistycznej (martwej wręcz biorąc pod uwagę nieprzeniknione czarne oczy rekina) bezduszności z wakacyjną beztroską do tej pory robi na mnie wrażenie i wrzuca ciary na plecy podczas seansu.
5. Guinea Pig 1985
Najbardziej wstrząsające przeżycie filmowe ever. Tylko Japończycy mogli stworzyć coś takiego. Oglądałem to tylko raz i do tej pory mam obawy by obejrzeć to ponownie w całości (widziałem tylko fragmenty na necie). Efekty są tak przerażająco realistyczne, w dodatku opakowane umyślnie w bardzo naturalistyczne kadrowanie i montaż, że znika u mnie poczucie bezpieczeństwa podczas seansu. Serio, daje się "omamić" zabiegom reżyserskim i zapominam, że to tylko fikcja. Jeśli nie oglądaliście, to polecam, ale uprzedzam, że to naprawdę jest... jazda bez trzymanki.
4. Tremors
Drugi obok Martwicy horror komediowy, ale mam do niego ogromny sentyment. Obejrzany po raz pierwszy bodajże na RTLu z niemieckim dubbingiem, ale coś sprawiło, że go uwielbiam. Charyzmatyczny Kavin Bacon, dobre efekty praktyczne, cała akcja dzieje się w dzień (antyhorrorowo
i dobra realizacja. Niestety kolejne części to siódma woda po kisielu. Miał być też serial z Kevinem, ale skasowali jeszcze przed emisją, a szkoda, bo zwiastun dawał nadzieję na powrót do korzeni.
Podium, czyli 3 moje ulubione horrory, które mogę oglądać w kółko za każdym razem przeżywając te same szargające moje nerwy emocje
3. Blair Wich Project
Found footage jedyny w swoim rodzaju, wszystko powstałe później z tego gatunku już nie miało takiej siły rażenia (co w sumie nie dziwi). Oglądane po raz pierwszy na jakimś słabym ripie DVD na kineskopowym monitorze i pierdzących głośniczkach dawało +50 ptk do realności niby prawdziwego materiału. Powiem tyle, że po seansie pod namiot przez pewien czas nie jeździłem
2. A Quiet Place
Mariaż horroru i obyczaju. Wzrusza i straszy jednocześnie. Montaż dźwięku i konstrukcja formalna wykonana bezbłędnie! Trzyma za gardło do ostatnich chwil. W kinie było cicho jak makiem zasiał. Oczywiście trafił do mojej kolekcji w wersji UHD i obejrzany 2 i 3 raz nic nie stracił ze swojej mocy.
1. The Thing 1982
Horror wszechczasów... przynajmniej dla mnie. Pamiętam, że chciałem go obejrzeć w telewizji, bo zaciekawił mnie 3 zdaniowy opis w Teletygodniu (or smthing
. Niestety zaspałem i obudziłem się jakoś po północy. Podreptałem do salonu, a że moja mam miała w zwyczaju zasypiać z włączonym tv, to tylko przełączyłem program i dawaj, oglądamy. Tak się złożyło, że trafiłem akurat na scenę resuscytacji
Jak tylko zobaczyłem pełzającą pająko-głowę szybko spierdzieliłem do pokoju 
Film w całości obejrzałem dopiero kilka dni później u kolegi, który go nagrał. Efekty praktyczne autorstwa Roba Bottina to imho najwyższa półka i mało co może się z nimi równać. Klaustrofobiczna atmosfera, poczucie zaszczucia i beznadziei, rewelacyjna muzyka i to coś... Plus fenomenalne zakończenie, które pozostawia widza bez katharsis.
10. Braindead
Listę otwiera nie-klasyczny horror biorąc pod uwagę suspens i niepokój. To raczej czarna komedia gore, ale zrobiła na mnie ogromne wrażenie i przerażała mnie, kiedy oglądałem ją na VHS mając jakieś 15 lat. Obecnie bawi mnie setnie, ale będę do końca życia szanował, bo do dzisiaj to jeden z najbardziej krwawych filmów jakie w życiu widziałem. I że też niecałą dekadę później ktoś pozwolił kolesiowi odpowiedzialnemu za ten szalony bloodbath nakręcić najlepszą ekranizację fantasy ever. Niewiarygodne

9. Altered States
Odmienne stany świadomości swego czasu zryły mi psychę. Co prawda mało tu gore i jumpscare'ów, ale atmosfera wgniata w fotel i do tej pory powoduje u mnie ciarki i uczucie dyskomfortu.
8. Night of the Living Dead 1990
Uwielbiam serię Romero, ale to remake Saviniego z jego efektami praktycznymi tak naprawdę spowodował, że zombie zaczęły mnie przerażać. Dla mnie klasyk.
7. Hereditary
Ari Aster odrobił lekcję. Pierwszy horror od dłuższego czasu, w który się zaangażowałem i który trzymał mnie na skraju fotela. Umiejętne połączenie horroru z dramatem rodzinnym. Świetne zdjęcia i montaż. Wisienką na torcie jest twist na zakończenie.
6. The Exorcist/Jaws
Klasyki, ale my god, jak te filmy się dobrze trzymają po latach. Zestawiłem je razem, bo były to chyba pierwsze przeze mnie obejrzane horrory, które przerażały mnie totalną dehumanizacją "zła" jednocześnie umiejscawiając je w bardzo realnej i zwykłej przestrzeni. To zestawienie bezbronnego dziecka opętanego przez niewytłumaczalne i zderzenie animalistycznej (martwej wręcz biorąc pod uwagę nieprzeniknione czarne oczy rekina) bezduszności z wakacyjną beztroską do tej pory robi na mnie wrażenie i wrzuca ciary na plecy podczas seansu.
5. Guinea Pig 1985
Najbardziej wstrząsające przeżycie filmowe ever. Tylko Japończycy mogli stworzyć coś takiego. Oglądałem to tylko raz i do tej pory mam obawy by obejrzeć to ponownie w całości (widziałem tylko fragmenty na necie). Efekty są tak przerażająco realistyczne, w dodatku opakowane umyślnie w bardzo naturalistyczne kadrowanie i montaż, że znika u mnie poczucie bezpieczeństwa podczas seansu. Serio, daje się "omamić" zabiegom reżyserskim i zapominam, że to tylko fikcja. Jeśli nie oglądaliście, to polecam, ale uprzedzam, że to naprawdę jest... jazda bez trzymanki.
4. Tremors
Drugi obok Martwicy horror komediowy, ale mam do niego ogromny sentyment. Obejrzany po raz pierwszy bodajże na RTLu z niemieckim dubbingiem, ale coś sprawiło, że go uwielbiam. Charyzmatyczny Kavin Bacon, dobre efekty praktyczne, cała akcja dzieje się w dzień (antyhorrorowo
i dobra realizacja. Niestety kolejne części to siódma woda po kisielu. Miał być też serial z Kevinem, ale skasowali jeszcze przed emisją, a szkoda, bo zwiastun dawał nadzieję na powrót do korzeni.Podium, czyli 3 moje ulubione horrory, które mogę oglądać w kółko za każdym razem przeżywając te same szargające moje nerwy emocje

3. Blair Wich Project
Found footage jedyny w swoim rodzaju, wszystko powstałe później z tego gatunku już nie miało takiej siły rażenia (co w sumie nie dziwi). Oglądane po raz pierwszy na jakimś słabym ripie DVD na kineskopowym monitorze i pierdzących głośniczkach dawało +50 ptk do realności niby prawdziwego materiału. Powiem tyle, że po seansie pod namiot przez pewien czas nie jeździłem

2. A Quiet Place
Mariaż horroru i obyczaju. Wzrusza i straszy jednocześnie. Montaż dźwięku i konstrukcja formalna wykonana bezbłędnie! Trzyma za gardło do ostatnich chwil. W kinie było cicho jak makiem zasiał. Oczywiście trafił do mojej kolekcji w wersji UHD i obejrzany 2 i 3 raz nic nie stracił ze swojej mocy.
1. The Thing 1982
Horror wszechczasów... przynajmniej dla mnie. Pamiętam, że chciałem go obejrzeć w telewizji, bo zaciekawił mnie 3 zdaniowy opis w Teletygodniu (or smthing
. Niestety zaspałem i obudziłem się jakoś po północy. Podreptałem do salonu, a że moja mam miała w zwyczaju zasypiać z włączonym tv, to tylko przełączyłem program i dawaj, oglądamy. Tak się złożyło, że trafiłem akurat na scenę resuscytacji
Jak tylko zobaczyłem pełzającą pająko-głowę szybko spierdzieliłem do pokoju 
Film w całości obejrzałem dopiero kilka dni później u kolegi, który go nagrał. Efekty praktyczne autorstwa Roba Bottina to imho najwyższa półka i mało co może się z nimi równać. Klaustrofobiczna atmosfera, poczucie zaszczucia i beznadziei, rewelacyjna muzyka i to coś... Plus fenomenalne zakończenie, które pozostawia widza bez katharsis.
Kino domowe
LG OLED 83 C3
Marantz SR 5015
Klipsch R-620F, R-51M, R-52C, R-41SA
SVS SB-1000
Panasonic DP-UB820
Aktualna kolekcja UHD / BD / DVD
LG OLED 83 C3
Marantz SR 5015
Klipsch R-620F, R-51M, R-52C, R-41SA
SVS SB-1000
Panasonic DP-UB820
Aktualna kolekcja UHD / BD / DVD
