Od początku było całkiem nieźle ale twist w połowie zamienił to niestety w "Debbie Jellinsky The Movie" i było tylko trochę mniej groteskowo niż w Addamsach. Nie wiem, trochę piłem, więc może mi coś uciekło, ale w jaki sposób uwierzyli w jej historię o tym, że porwał ją Doogie Howser, skoro na monitoringu u niego na chacie, który sama chciała wykorzystać jako dowód pojawiła się dużo później niż by wynikało z jej opowieści i nie jako ofiara porwania? WTF? I co to za motyw, że babka wraca, siedzi na policji cała we krwi, gadają z nią - dalej cała we krwi, tylko przebrana, wraca do domu - dalej cała we krwi. Serio? Głupot było więcej ale nawet nie chce mi się pisać.
Końcówka ujdzie w tłoku, ale sposób w jaki do niej doprowadzono... ehhh...
Na plus Pike, Affleck i siostra. Ogólnie aktorsko było spoko, zdjęcia też dobre, ale scenariuszowo to kolejny Skyfall.
5/10 - drugi raz by mi się nie chciało.
Kolejny dowód na to, że Fincher się skończył lata temu.
Końcówka ujdzie w tłoku, ale sposób w jaki do niej doprowadzono... ehhh...
Na plus Pike, Affleck i siostra. Ogólnie aktorsko było spoko, zdjęcia też dobre, ale scenariuszowo to kolejny Skyfall.
5/10 - drugi raz by mi się nie chciało.
Kolejny dowód na to, że Fincher się skończył lata temu.
