"Facebook action has stupid-ass rules, so I've elected to ignore it" 
Te najbardziej kluczowe, to w moim przypadku często to samo, co te najlepsze/ulubione, choć nie zawsze.
1. Robin of Sherwood to pierwsze co mi przychodzi do głowy, nie komiksowi superbohaterowie, nie żadne sci-fi od Camerona (te się też zmieszczą, ale musza ustąpić pierwszeństwa), tylko brytyjski serial z lat 80-tych. Oglądałem jeszcze zanim poszedłem do zerówki, oglądałem w podstawówce, liceum, na studiach, oglądam i dzisiaj, z córką już trzykrotnie, ostatnio z jedynym słusznym lektorem:
Ten serial Ukształtował nie tylko mój filmowy gust, ale praktycznie wszystko - zainteresowania - zamiłowanie do historii, fantasy, kierunek studiów, papierowe RPGi, wszystko zaczęło się od RoS.
W pewnym stopniu również serialowy "Janosik" by tu pasował. "Książę złodziei" can go fuck himself.
2.Poza tym z pewnością ekranizacje historycznych powieści Sienkiewicza, z których jeśli miałbym wskazać jedną to będzie to "Potop". (na drugim miejscu "Krzyżacy")
3.Batman Burtona. Swego czasu opanował wyobraźnię 10 letniego Gieferga bez reszty. Uwielbiam do dziś i na zawsze.
4. Rambo II jeśli chodzi o akcyjniaki ery VHS, to ten jest dla mnie zdecydowanym numerem 1, obejrzałem po raz pierwszy bodaj w III klasie podstawówki.
5. Terminator 2 - obecnie bardziej cenię i lubię jedynkę, ale w nastoletnich czasach to dwójkę katowałem najczęściej.
6.Aliens - zanim obejrzałem film grałem sporo w opartą na nim grę planszową, a jak już obejrzałem zdetronizował T2 na pozycji mojego absolutnego ulubieńca. Do dziś moja ulubiona seria filmowa.
7. Westerny były jednym z gatunków po które swego czasu sięgałem najczęściej, a klasyką klasyki na zawsze pozostanie w tym wypadku "Siedmiu wspaniałych", których teraz już tak bardzo nie lubię, ale do tego zestawienia pasują najbardziej (a o swoim ulubionym westernie opowiem w najbliższym odcinku NN).
8.Filmy wojenne to kolejny z takich gatunków i tutaj trzy tytuły przychodzą mi do głowy - "Działa Navarony". "Parszywa dwunastka" i "Złoto dla zuchwałych" - ale tak naprawdę to jednak wypadałoby tu raczej wspomnieć o "Czterech pancernych" będących zarówno pierwszym co pamiętam, że oglądałem (nie licząc typowo dziecięcych kreskówek), jak i pierwszą większą książką jaką samodzielnie przeczytałem.
9.20 000 mil podmorskiej żeglugi z 1954 roku - jesli chodzi o wszelakie przygodówki, nic tak na mnie nie wpłynęło jak ten film. W tej kategorii numerem dwa byłby zapewne "Karmazynowy pirat".
10.Ostatnim takim filmem i zarazem jedynym nie związanym z moim dzieciństwem (oglądałem po raz pierwszy w wieku 20 lat) o którym muszę tu wspomnieć jest "Drużyna Pierścienia". Nie wydaje mi się, żeby później jeszcze cokolwiek wywarło na mnie zbliżony wpływ.
Myślałem jeszcze o "Parku jurajskim" (być może pierwszy film jaki obejrzałem w kinie z napisami), no ale jak dziesięć to dziesięć.

Te najbardziej kluczowe, to w moim przypadku często to samo, co te najlepsze/ulubione, choć nie zawsze.
1. Robin of Sherwood to pierwsze co mi przychodzi do głowy, nie komiksowi superbohaterowie, nie żadne sci-fi od Camerona (te się też zmieszczą, ale musza ustąpić pierwszeństwa), tylko brytyjski serial z lat 80-tych. Oglądałem jeszcze zanim poszedłem do zerówki, oglądałem w podstawówce, liceum, na studiach, oglądam i dzisiaj, z córką już trzykrotnie, ostatnio z jedynym słusznym lektorem:
Ten serial Ukształtował nie tylko mój filmowy gust, ale praktycznie wszystko - zainteresowania - zamiłowanie do historii, fantasy, kierunek studiów, papierowe RPGi, wszystko zaczęło się od RoS.
W pewnym stopniu również serialowy "Janosik" by tu pasował. "Książę złodziei" can go fuck himself.
2.Poza tym z pewnością ekranizacje historycznych powieści Sienkiewicza, z których jeśli miałbym wskazać jedną to będzie to "Potop". (na drugim miejscu "Krzyżacy")
3.Batman Burtona. Swego czasu opanował wyobraźnię 10 letniego Gieferga bez reszty. Uwielbiam do dziś i na zawsze.
4. Rambo II jeśli chodzi o akcyjniaki ery VHS, to ten jest dla mnie zdecydowanym numerem 1, obejrzałem po raz pierwszy bodaj w III klasie podstawówki.
5. Terminator 2 - obecnie bardziej cenię i lubię jedynkę, ale w nastoletnich czasach to dwójkę katowałem najczęściej.
6.Aliens - zanim obejrzałem film grałem sporo w opartą na nim grę planszową, a jak już obejrzałem zdetronizował T2 na pozycji mojego absolutnego ulubieńca. Do dziś moja ulubiona seria filmowa.
7. Westerny były jednym z gatunków po które swego czasu sięgałem najczęściej, a klasyką klasyki na zawsze pozostanie w tym wypadku "Siedmiu wspaniałych", których teraz już tak bardzo nie lubię, ale do tego zestawienia pasują najbardziej (a o swoim ulubionym westernie opowiem w najbliższym odcinku NN).
8.Filmy wojenne to kolejny z takich gatunków i tutaj trzy tytuły przychodzą mi do głowy - "Działa Navarony". "Parszywa dwunastka" i "Złoto dla zuchwałych" - ale tak naprawdę to jednak wypadałoby tu raczej wspomnieć o "Czterech pancernych" będących zarówno pierwszym co pamiętam, że oglądałem (nie licząc typowo dziecięcych kreskówek), jak i pierwszą większą książką jaką samodzielnie przeczytałem.
9.20 000 mil podmorskiej żeglugi z 1954 roku - jesli chodzi o wszelakie przygodówki, nic tak na mnie nie wpłynęło jak ten film. W tej kategorii numerem dwa byłby zapewne "Karmazynowy pirat".
10.Ostatnim takim filmem i zarazem jedynym nie związanym z moim dzieciństwem (oglądałem po raz pierwszy w wieku 20 lat) o którym muszę tu wspomnieć jest "Drużyna Pierścienia". Nie wydaje mi się, żeby później jeszcze cokolwiek wywarło na mnie zbliżony wpływ.
Myślałem jeszcze o "Parku jurajskim" (być może pierwszy film jaki obejrzałem w kinie z napisami), no ale jak dziesięć to dziesięć.
