19-03-2021, 10:42
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19-03-2021, 10:42 przez fire_caves.)
Ja przeszedłem wczoraj 2 rozdziały. No i coż można powiedzieć? Niemal żadna zmiana pomiędzy Whedonem a Snyderem (czy raczej na odwrót) mnie nie zaskoczyła. Widać wyraźnie stylistyczne różnice więc ten potwór Frankensteina z 2017 jest przejrzysty jeśli chodzi o to co było oryginalne, a co zostało dokręcone lub przeinaczone. Ogrom zmian, przede wszystkim tonalnych (bo historia oczywiście ta sama, poza kosmetycznymi zmianami polegającymi na tym, że czasem zamiast Steppenwolfa jest Darkseid, co dla przeciętnego widza nie ma absolutnie żadnego znaczenia), powala.
Na plus niewątpliwie zaliczyć można to, że Batman zostaje potraktowany z szacunkiem. Whedon jakby złośliwie wypomina w swojej wersji Wayne'owi jego pieniądze - dla przykładu, w Whedon Cut (WC?) Bruce oferuje znikąd pieniądze w norweskiej (?) wiosce, a u Snydera to Aquaman zaczyna temat (5.000 American). Mam nadzieję, że niesławne 'I'm rich' ze sceny z Flashem również zniknęło.
Z kolei, nie jestem pewny, czy zmianę u Wonder Woman mogę zaliczyć do pozytywów. WW u Snydera masakruje terrorystów, ciała zostają rozkwaszone na ścianach i nie ma absolutnie wątpliwości, że większość znajdzie się pod ziemią. Ale... no jak by to ująć... Dla Diany nie stanowili oni żadnego zagrożenia. Trochę tam nadmiar tej przemocy. Pamiętam jakie oburzenie rozległo się wśród fanów, kiedy w BvS Batman naznaczał przestępców, by wydać ich na pewną śmierć w więzieniu. Tymczasem robił to mroczny Batman, po 20 latach walki w Gotham, zgorzkniały, bez nadziei, itd itp. A tu WW, światło, nadzieja i tak dalej, w sumie zamienia niemal bezbronnych (tak, nawet karabin maszynowy w starciu z Dianą to pestka) w dżem. No tak nie bardzo.
Ciekawe, że Snyderowi udało się pokazać Amazonki broniące MotherBox jako mocarne heroiny, nie wahające się przed oddaniem życia, podczas gdy u Whedona, tam był i strach widoczny, i desperacja, i trochę bezcelowość tej walki. Z kolei Darkseid w scenie bitwy (dawno, dawno temu) nie wyszedł jednak na jakiegoś mega zabijakę i w porównaniu do tego co już pokazał Steppenwolf, to jakby tak jednak ten drugi wypadł lepiej. Dziwne to trochę. Na plus to że Darkseid próbował złapać pierścień GL, zamiast patrzeć na odlatujący artefakt jak na motylka jak zrobił to Steppenwolf w WC...
Patrząc na Aquamana - znika niemal zupełnie jego półżartobliwa postawa, poza, co osobliwe, momentem rozmowy z Batmanem na osobności, kiedy jego "dressed as a bat" już u Syndera trochę nie pasuje. Ja bym jednak widział tu miejsce na jeden lub ewentualnie dwa żarty więcej. Ten Aquaman u Snydera jest jak dla mnie zbyt kartonowy. No i ta dziewczyna wąchająca jego sweter XD
Recenzje wskazują, ze Cyborg stał się w SC niezwykle ważny. Zdaje się, że ktoś nawet pisał, że ZSJL jest niemal opowiedziana z jego perspektywy. Ja tego w tych 2 rozdziałach zupełnie nie widzę, aczkolwiek rozumiem, że dopiero w 3cim rozdziale zobaczymy więcej tej postaci.
Podsumowując te 2 pierwsze rozdziały - jest dużo mroczniej, czego oczywiście należało się spodziewać po Zacku. Ogląda się to lepiej, co również nie dziwi, bu, tak jak pisałem i wiemy to wszyscy - WC to straszna "zszywka" często bez ładu i składu (wiem co mówię, bo przedwczoraj się poświęciłem i ją obejrzałem po raz drugi, ał). Nie wiem czy film o nadziei oraz bohaterstwie powinien być tak mroczny. Osobiście uważam, że opowieści nie powinny być takie jednorodne jeśli chodzi o emocje (zaczyna się od śmierci Supermana a potem jest jeszcze bardziej przygnębiająco). Myślę, że powinno być zróżnicowanie by widz mógł odetchnąć co pewien czas, bo inaczej grozi nam znieczulenie już w połowie tych czterech godzin. Tak więc - moja opinia na razie - jakieś 7/10 (przy JL2017 - 4/10).
Abstrahując od samego filmu... Co teraz? Czy jeśli ZSJL stanie się kasowym sukcesem to czy Netflixy wszelkiej maści rzucą się na filmy zmarnowane przez wytwórnie? Czy dostaniemy nową wersję Diuny Lyncha? Czy obejrzymy oryginalny Rogue 1 (pewnie nie, bo to Disney)? A może Alien 3? Fantastic 4 Tranka? Czy studia przemyślą swoją strategię wtrącania się do swoich produktów i pozwolą na większą niż obecnie kreatywną kontrolę przez reżyserów (patrzę na ciebie Disney Studios)?
Na plus niewątpliwie zaliczyć można to, że Batman zostaje potraktowany z szacunkiem. Whedon jakby złośliwie wypomina w swojej wersji Wayne'owi jego pieniądze - dla przykładu, w Whedon Cut (WC?) Bruce oferuje znikąd pieniądze w norweskiej (?) wiosce, a u Snydera to Aquaman zaczyna temat (5.000 American). Mam nadzieję, że niesławne 'I'm rich' ze sceny z Flashem również zniknęło.
Z kolei, nie jestem pewny, czy zmianę u Wonder Woman mogę zaliczyć do pozytywów. WW u Snydera masakruje terrorystów, ciała zostają rozkwaszone na ścianach i nie ma absolutnie wątpliwości, że większość znajdzie się pod ziemią. Ale... no jak by to ująć... Dla Diany nie stanowili oni żadnego zagrożenia. Trochę tam nadmiar tej przemocy. Pamiętam jakie oburzenie rozległo się wśród fanów, kiedy w BvS Batman naznaczał przestępców, by wydać ich na pewną śmierć w więzieniu. Tymczasem robił to mroczny Batman, po 20 latach walki w Gotham, zgorzkniały, bez nadziei, itd itp. A tu WW, światło, nadzieja i tak dalej, w sumie zamienia niemal bezbronnych (tak, nawet karabin maszynowy w starciu z Dianą to pestka) w dżem. No tak nie bardzo.
Ciekawe, że Snyderowi udało się pokazać Amazonki broniące MotherBox jako mocarne heroiny, nie wahające się przed oddaniem życia, podczas gdy u Whedona, tam był i strach widoczny, i desperacja, i trochę bezcelowość tej walki. Z kolei Darkseid w scenie bitwy (dawno, dawno temu) nie wyszedł jednak na jakiegoś mega zabijakę i w porównaniu do tego co już pokazał Steppenwolf, to jakby tak jednak ten drugi wypadł lepiej. Dziwne to trochę. Na plus to że Darkseid próbował złapać pierścień GL, zamiast patrzeć na odlatujący artefakt jak na motylka jak zrobił to Steppenwolf w WC...
Patrząc na Aquamana - znika niemal zupełnie jego półżartobliwa postawa, poza, co osobliwe, momentem rozmowy z Batmanem na osobności, kiedy jego "dressed as a bat" już u Syndera trochę nie pasuje. Ja bym jednak widział tu miejsce na jeden lub ewentualnie dwa żarty więcej. Ten Aquaman u Snydera jest jak dla mnie zbyt kartonowy. No i ta dziewczyna wąchająca jego sweter XD
Recenzje wskazują, ze Cyborg stał się w SC niezwykle ważny. Zdaje się, że ktoś nawet pisał, że ZSJL jest niemal opowiedziana z jego perspektywy. Ja tego w tych 2 rozdziałach zupełnie nie widzę, aczkolwiek rozumiem, że dopiero w 3cim rozdziale zobaczymy więcej tej postaci.
Podsumowując te 2 pierwsze rozdziały - jest dużo mroczniej, czego oczywiście należało się spodziewać po Zacku. Ogląda się to lepiej, co również nie dziwi, bu, tak jak pisałem i wiemy to wszyscy - WC to straszna "zszywka" często bez ładu i składu (wiem co mówię, bo przedwczoraj się poświęciłem i ją obejrzałem po raz drugi, ał). Nie wiem czy film o nadziei oraz bohaterstwie powinien być tak mroczny. Osobiście uważam, że opowieści nie powinny być takie jednorodne jeśli chodzi o emocje (zaczyna się od śmierci Supermana a potem jest jeszcze bardziej przygnębiająco). Myślę, że powinno być zróżnicowanie by widz mógł odetchnąć co pewien czas, bo inaczej grozi nam znieczulenie już w połowie tych czterech godzin. Tak więc - moja opinia na razie - jakieś 7/10 (przy JL2017 - 4/10).
Abstrahując od samego filmu... Co teraz? Czy jeśli ZSJL stanie się kasowym sukcesem to czy Netflixy wszelkiej maści rzucą się na filmy zmarnowane przez wytwórnie? Czy dostaniemy nową wersję Diuny Lyncha? Czy obejrzymy oryginalny Rogue 1 (pewnie nie, bo to Disney)? A może Alien 3? Fantastic 4 Tranka? Czy studia przemyślą swoją strategię wtrącania się do swoich produktów i pozwolą na większą niż obecnie kreatywną kontrolę przez reżyserów (patrzę na ciebie Disney Studios)?
