(10-06-2021, 05:19)Glaeken napisał(a): Zdecydowanie wolę każdego star trek od najlepszych SWTylko, że wtedy preferencję co do okreslonego inwersum biora górę. Trochę trudno mi uwierzyć, że ktoś mógłby w miarę obiektywnie ocenić takie Generations wyżej niż Epizod V, czy Rogue One.
Mi ze Star Treków z Shatnerem najbardziej przypadł do gustu... Undiscovered Country. Ale oczywiście II i III też sa w porządku.
Kelvin Timeline jako całość bardzo udane. Najchętniej wracam do Into Darkness, chociaż to jest to bardzo rozrywkowy rodzaj Star Treka. Beyond miało najciekawszy scenariusz, ale Pan reżyser nie podołał. Nie zmienia to jednak faktu, że wolę tę odsłonę od praktycznie każdego filmu z Picardem.
(10-06-2021, 07:33)fire_caves napisał(a): Ogólnie Trek najlepiej sprawdza się na małym ekranie. Lub sprawdzał (co jest konkluzją po ostatnich wyczynach CBS...Serialowego Treka nie znam w calości, ale Enterprise to jak dotąd mój ulubiony. Obejrzany od deski do deski przynajmniej dwa razy. Niektóre odcinki nawet po kilka razy, bo dawniej te seriale miały wiele odcinków ledwie powiązanych z główną osią fabuły danego sezonu. Takie misje poboczne, czysto eksploracyjne, zamknięte w ramach jednego epizodu, to coś do czego chętnie powracam. Szkoda tylko, że wydanie na BD ma przeciętny obraz w sezonach 1-3. Dopiero 4 sezon, filmowany już "cyfrówką" wygląda OK. TNG zostało znacznie lepiej wydane na BD.
Z netflixowo-CBSowych, drugi sezon Discovery jak dotąd najlepszy (wydanie na BD ma świetne dodatki). Niestety, w trzecim scenarzyści znowu robią z Michael nadczłowieka, bez którego cała załoga (ale i nawet wysoko postawieni oficerowie resztek Federacji) to zagubione we mgle dzieci, które musi ratować.
Star Trek: Picard - jako całość na plus, ale druga połowa sezonu słabsza. Wydanie BD przyzwoite pod względem technicznym, z bardzo ładnym O-ringiem.
(10-06-2021, 08:55)fire_caves napisał(a): A jak dla mnie "Force Awakens" miał w sobie to cośTak miał, ale w miarę jak zbliżał się termin rozpoczęcia zdjęć wprowadzane były coraz to głupsze zmiany (widać to dobrze w artbooku w którym postępy prac są pokazane chronologicznie) i ostatecznie dostaliśmy nijaką Rey, głupkowatego Finna, ciekawego, ale zepchniętego na margines Poe Damerona. Najciekawsze postaci to Kylo Ren (dobrze dobrany Adam Driver) i Snoke. Rian to potem pozmieniał, ale bez planu co tym zrobic dalej. Abrams wrócił i zamiast odciąć się od tego, zaczął to na siłę kontynuować i racjonalizować.
(10-06-2021, 08:55)fire_caves napisał(a): Z tego co widzę panuje moda na swoisty rewizjonizm i jest wiele głosów ludzi, którzy przedkładają prequele GW nad ich sequele. Tego nie mogę zrozumieć.Bo w prequelach widać konsekwencję w wydarzeniach i budowaniu postaci. Wizualnie jest ciekawiej. Masz pokazane zupełnie nowe planety: Mustafar, Utapau, Geonosis, Kamino, Naboo itd...
Wszystko to jest zróżnicowane, świeże i ciekawe. A sequelach pustynia, las, znowu pustynia, śnieg. To już było w OT. Brak nowych ciekawych postaci na miarę Dartha Maula, generała Grievousa, Dooku, itd. W sequelach Snoke był ciekawy, można było zbudować wokoło tej postaci jakąś historię, więc... Rian go szybko ubił. A co tam. Niech się kto inny martwi, co z tym fantem zrobić dalej.
(10-06-2021, 07:45)Glaeken napisał(a): Ba... nawet Scott nie poradził sobie na swoim własnym podwórku wracając po latach do sagi Obcego.Zarówno Prometeusz jak i Przymierze są zrobione technicznie bardzo dobrze. Scenografia, kostiumy, cała kreacja świata na plus. Główne osie scenariuszy też są OK. Problem jest to, że jest tam cała masa głupotek, skrótów myślowych i nieracjonalnych zachowań bohaterów przede wszystkim, które to psują odbiór filmów. Z kilkoma zmianami w scenariuszu, weliminowaniem wad o których wspomniałem wcześniej, to mogłby być bardzo dobre filmy. A tak, trzeba wyłączyć myślenie (co do tej pory przy żadnym z wcześniejszych czterech filmów nie było potrzebne), żeby dało się to oglądać z jakąś przyjemniością.
niespotykanie spokojny człowiek
