01-03-2023, 20:17
(01-03-2023, 16:43)HAL 9000 napisał(a): Aktorzy nie działają w próżni i ich gra odpowiada czasom w których żyli czyli podlegają różnym ograniczeniom.
Zwróć uwagę jak wyglądają pocałunki w starych filmach, zawsze się zastanawiam czy w realnym życiu, ludzie też się tak całowali naśladując swoich idoli
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego - to, że był kod, który nakazywał seksualne restrykcje lub ograniczał pokazywanie przemocy nie zmienia podstaw szkoły aktorskiej i tego, jak można zagrać na ekranie choćby samą twarzą lub oczami. Aktorstwo jest wciąż takie samo, bo i jego szkoły się nie zmieniły. Narracja filmowa czy techniczne fajerwerki bynajmniej nie zmieniają tego jak się gra u podstaw. Już nawet nie wspominam o tym, że pocałunki w każdym starym filmie wyglądały inaczej, a te, do których pijesz, to zaledwie pewien okres. Tymczasem mam wrażenie jakbyś przed napisaniem tego posta obejrzał sklejki od Alfredo i na tym poprzestał

Cytat:Zawsze też jako przykład podaję Jokera Nicholsona i porównuję go do Jokera Phoenixa.
Facepalm - zupełnie dwa różne filmy. To już lepiej porównać Phoenixa do tych tytułów, na których postać i sam film - przehajpowany dodajmy - wzorowano, jak na przykład Taksówkarz czy Król komedii. Nie ma tu żadnej różnicy poziomów - co najwyżej na niekorzyść Phoenixa
Pomijam tu już nawet fakt, że wszyscy współcześni aktorzy - czy tego chcą, czy nie - dalej wzorują się na dawnych kolegach, którzy to właśnie pewien poziom ustalili i wcielili w życie konkretne podejścia do fachu. Brando, Pacino, De Niro, Laurence Olivier... to dalej są punkty odniesienia, podobnie jak stare filmy, w których te nazwiska m.in. grały, dalej są kanonem - tak aktorskim, jak realizacyjnym czy dramaturgicznym. I nie, Pływak akurat to nich nie należy, bo to raczej klasyka zapomniana, ale nie zmienia to faktu, że jest to film właściwie bezbłędny na podstawowych płaszczyznach (czyli przekaz+forma).Cytat:Taki "drewniany" aktor jak Keanu Reeves musi ciężko pracować, żeby zadowolić zblazowaną popcornową widownię, ale też pieniądze dzisiaj są inne.
LOL, szkolenie z obsługi broni nie podpada po aktorstwo stary, tylko technikalia. Poza tym myślisz, że dawniej aktorzy nie mieli szkoleń z szermierki czy innych przygotowań do roli? Po prostu nie było jutuba i tyle. Pieniądze też się nie zmieniły - po uwzględnieniu inflacji zarobki Bogarta i innych dawnych tuz idealnie przełożyłyby się na dzisiejsze. Jedyne co się zmieniło to upadek systemu studyjnego, ale to nie ma związku z tym, o czym teraz piszesz. Poza tym współczesny aktor może co najwyżej liczyć na dodatkowe benefity związane z rozwojem technologii, a co za tym idzie rozpowszechnianiem ergo tantiemy/procent z zarobków może być większy. Ale dalej nie ma startu do dawnych gwiazd, których zachcianki - a co za tym idzie finansowe wymagania - były niekiedy niebotyczne i nieosiągalne dla współczesnych celebrytów. No ale to polecam parę biografii przeczytać.
Cytat:Dzisiejszy widz jest bardzo wymagający, zna się na reżyserii, literaturze, zdjęciach, muzyce, efektach specjalnych itd.![]()
![]()
No tak, bo 50 lat temu na widzów składali się sami redneccy idioci albo czarnuchy z bronxu, którzy szli do kina i paczali jak ładne obrazki im przed oczami przemykajom

Cytat:Jeżeli chodzi o "końskie zaloty", to nic nie poradzę, ale dobieranie się do młodej dziewczyny z tekstami typu "zaopiekuję się tobą" wywołują grymas na mojej twarzy. Ściganie się z koniem, skakanie na torze konnym - to się bronni dzisiaj tylko gdybyśmy przyjęli, że to jest głupkowaty sen, natomiast zaletą filmu jest właśnie mnogość interpretacji i moim zdaniem "Pływak" zyskuje jako alegoria.
No brawo, odkryłeś, że pewne sceny można interpretować, a nie brać na serio 1:1
I tak, Pływaka można interpretować przynajmniej na trzech płaszczyznach, zatem wszystkie te sceny mają sens, łącznie z "końskimi zalotami" (które same w sobie są zresztą dwuwymiarowe i nie stanowią dokumentu o życiu Weinsteina), żadna z nich się nie zestarzała, technicznie ten film nadal jest piękny, a ewentualne remejkowanie tylko by to zepsuło, jak masa współczesnych przeróbek, które nie ogarniają nawet czasem o czym w ogóle był oryginał i gdzie leżała jego siła.Po przeczytaniu tego posta mogę jedynie polecić powtórny seans.
Cytat:Nie mogę dać "Pływakowi" 10/10, a myślę że po drobnych "poprawkach" na taką ocenę zasługuje, niestety niektóre "metafory" są dla mnie łopatą pisane.
No tak, nie to co te dzisiejsze, jakże subtelne filmy, które nawet rzeczywistości za oknem nie potrafią dobrze ująć w swoje ramy tak, żeby to było zjadliwe, a co dopiero fikcyjne światy zaprezentować bez ich naleciałości xD
Swoją drogą ciekawi mnie, czy przeczytałeś dołączone do wydanie krótkie opowiadanie, na podstawie którego film powstał - jeśli tak, to boję się zapytać, co o nim sądzisz, co z niego wyniosłeś i czy też byś je poprawiał?
