13-06-2023, 11:47
(11-07-2021, 11:21)Juby napisał(a): Podsumowując - trzeba było zakończyć Szybkich i wściekłych na części siódmej, na pożegnaniu Paula, który był sercem tej serii. W przeciwieństwie do Mission: Impossible, które trzyma poziom... Tfu! Z filmu na film staje się coraz lepsze, a sceny akcji w nich imponują prawdziwą kaskaderką, F&F upada coraz niżej, a imponować chce tylko coraz to absurdalniejszymi sytuacjami i sci-fi macguffinami, których bohaterowie szukają po orientalnych lokacjach.
1. Fast Five
2. Furious 6
3. The Fast and the Furious / Fast & Furious / Tokio Drift (musiałbym powtórzyć 1 i 4, żeby zdecydować)
6. Fast & Furious 7
7. 2 Fast 2 Furious
---------- tutaj poziom żenady i sope-operowości przekroczył próg mojej tolerancji ----------
8. The Fate of the Furious (trzymam na półce, bo po prostu nie chce mi się tego wystawiać/sprzedawać)
9. Hobbs & Shaw
10. F9
Aktualizacja:
1. Fast Five
2. Furious 6
3. The Fast and the Furious / Tokio Drift / Fast & Furious
6. Fast & Furious 7
7. 2 Fast 2 Furious
8. The Fate of the Furious
9. Hobbs & Shaw
10. F9
11. Fast X - 1/10
Włączyłem wczoraj wieczorem, ponieważ dzień wcześniej obejrzałem nieprawdopodobne gówno (tegoroczne The Black Demon - budżetowa odpowiedź na The Meg) i uznałem, że po takiej szmirze Szybcy i kiepscy mogą mi się wydać bardziej zjadliwi, bo przynajmniej są produkcją za +$300 milionów. Nope, nic to nie dało. Budżet chyba poszedł na obsadę i loty między kontynentami, bo CGI gorsze niż 10 lat temu, a green-screeny rażą w tylu scenach, że MCU się chowa (nawet rozmowy Vina z synkiem, który chyba jest o 5 lat starszy niż powinien, nie mogli nagrać w prawdziwej lokacji?). Nie tylko (kiepsko nakręcone) sceny akcji są tutaj z recyklingu, humor również (cytowane są tu żarty z Marvela, ale też z Ja, robot z Willem Smithem) przez co nie zaśmiałem się ani razu (eh, a kiedyś tak bawił mnie duet Roman&Tej), w retconowaniu poprzedników padł chyba nowy rekord, z dupy pojawiają się babcie bohaterów, synowie, córki i młodsze siostry. Plan brazylijskiego Jacka Sparrowa zawstydza plany Silvy i Jokera z TDK swoją prekognicją względem przyszłych wydarzeń w filmie, bohaterowie kiedy chcą są nieśmiertelni, ale czasami nie, ich auta czasami są niezniszczalne - nawet zwykły VW Polo z ulicy ma kuloodporne drzwi - ale czasami nie, sceny akcji bywają urwane w połowie (bójka Letty-Cypher) i nawet w taki sposób kończy się film, przy czym wybuchłem śmiechem. Co jeszcze? "Agencja" jest tutaj CIA-z-kosmosu z tajnymi pokojami, wielkimi wyświetlaczami, radą SHIELD, więzieniami z Gwiezdnych wojen na Antarktydzie, gdzie rany kłute skleja się laserami... No po prostu nieprawdopodobne dno, w trakcie wychodziłem sobie do kuchni dolać piwka, bo ciężko było na tym wysiedzieć. Aż szkoda było patrzeć na tych kilka scen z Ceną i Stathamem, bo bardzo ich lubię i wolałbym, żeby nie babrali się w tym błocie.
Niech sobie robią części 11, 12 i spin-ofy o Hobbsie. Z mojej strony enough is enough, i tak wytrzymałem długo... za długo.
