Osobiście znam dwie osoby, które mówiły "zwykła grypa" i robiły sobie podśmiechujki z noszenia maseczek, szczepionek, itd. i jakimś dziwnym trafem jako pierwsi w rodzinie złapali koronkę. W obu przypadkach nie przeszło to łagodnie, w jednym trzeba było wzywać karetkę (36 lat bez tzw. chorób współistniejących), ale na tlenoterapii i antybiotyku się skończyło i jest już lepiej.
Nie pytałem go jeszcze czy po tych doświadczeniach zaszczepiłby się gdyby miał taką możliwość, ale pewnie odpowiedź byłaby twierdząca.
Nie pytałem go jeszcze czy po tych doświadczeniach zaszczepiłby się gdyby miał taką możliwość, ale pewnie odpowiedź byłaby twierdząca.