29-12-2018, 20:20
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-12-2018, 22:37 przez Daras.
Powód edycji: drobne literówki
)
Spróbuję kilka spraw poukładać, bo pominięcie milczeniem tylu wypowiedzi w mojej sprawie nie przystoi.
1. Oczywiście nie chciałem wywoływać zamieszania. Sądziłem, że sprawa będzie załatwiona w przeciągu kilu godzin i finito. Jednak sprawdzając skrzynkę po świętach zobaczyłem kolejne powiadomienia...
2. Pai, nie żartuj. Z zasady nie wracam do tej samej rzeki. Jako „skośnooki” zapewne znasz to chińskie powiedzenie. W dyskusjach forumowych, jeśli już, zawsze będę Darasem (?). Nie widzę powodu na zmianę ksywy czy awatara.
3. Sebas, oczywiście nie muszę nigdzie iść. Wszędzie i zawsze jestem u siebie (to taka metafora filozoficzna).
Hmm, właśnie skończyliśmy projekcję „Zimnej Wojny” (2018) na BD. Uwierz - dyskusja trwała blisko godzinę. Słowa znajomego (będącego na co dzień gorącym sympatykiem SF!) nieco zaskoczyły. Jego nota 8,5 wobec mojej niższej skutkowała nieomal owacjami. Czyli w realu mam z kim rozprawiać o filmach, choć to grono jest oczywiście skromne.
4. Mr. Hankey, bez jaj.
Czy nie chciałbyś spojrzeć w oczy gostkowi (dla pewności dodam, że w realu), który permanentnie Cię „zaczepia”???
Hmm, może chodzi o różnicę pokoleń w podejściu do określonych kwestii (?). Ja jestem z innej bajki i nie trawię buractwa. Ciemnym żłobom / bucom / kołtunom, zwracającym się w mojej obecności niestosownie, natychmiast pokazuję określone miejsce w szeregu. Ostatecznie okazują oni niemoc w bezpośrednich potyczkach słownych itd. Niewiele sobą reprezentują. No, ale w internecie oczywiście prym często wiodą trolle i hejterzy. Stąd mój dystans do forów.
Nie chcę jednak ciągnąć powyższego wywodu. Zmierzam do puenty...
5. Wolfman, Pablo – moją intencją z pewnością nie było ukazanie teatrum. Zaprezentowałem jedynie postawę wobec buractwa. Czy człowiek o zdrowych zmysłach będzie spędzał czas w towarzystwie osób mu nieprzychylnych??? W realu tak zwani „wrogowie” omijają mnie szerokim łukiem, a przynajmniej nie wchodzą w drogę.
Puenta. Opcja ignorowania wybranego użytkownika jest genialna! Nie znałem jej (kiepski ze mnie komputerowiec). Wobec nowych okoliczności rozważę jej zastosowanie.
Gieferg, czy jeśli z automatu będę ignorował Twoje wpisy, to czy Ty również skorzystasz z tegoż wobec Darasa? W grę wchodzi rozwiązanie honorowe. Jednak aby posiadać określone cechy charakteru nie wystarczy obejrzenie filmu np. „A Few Good Men” (1992).
Moderowaniem niech się zajmują osoby do tego powołane (w dosłownym oraz metaforycznym rozumieniu ostatniego słówka).
P.S. Ludzie! Jeszcze coś, bo zapomnę. Dotarła do mnie w końcu zamówiona na święta płytka „Zagubiony horyzont” (1937) w PL. To drugi krążek z kolekcji wyprodukowany w Meksyku! Ale czad! Widać gołym okiem „manufakturę”: nieco pogięta okładka itp., ale zero palcowania. Jest klimat…
1. Oczywiście nie chciałem wywoływać zamieszania. Sądziłem, że sprawa będzie załatwiona w przeciągu kilu godzin i finito. Jednak sprawdzając skrzynkę po świętach zobaczyłem kolejne powiadomienia...
2. Pai, nie żartuj. Z zasady nie wracam do tej samej rzeki. Jako „skośnooki” zapewne znasz to chińskie powiedzenie. W dyskusjach forumowych, jeśli już, zawsze będę Darasem (?). Nie widzę powodu na zmianę ksywy czy awatara.
3. Sebas, oczywiście nie muszę nigdzie iść. Wszędzie i zawsze jestem u siebie (to taka metafora filozoficzna).
Hmm, właśnie skończyliśmy projekcję „Zimnej Wojny” (2018) na BD. Uwierz - dyskusja trwała blisko godzinę. Słowa znajomego (będącego na co dzień gorącym sympatykiem SF!) nieco zaskoczyły. Jego nota 8,5 wobec mojej niższej skutkowała nieomal owacjami. Czyli w realu mam z kim rozprawiać o filmach, choć to grono jest oczywiście skromne.
4. Mr. Hankey, bez jaj.
Czy nie chciałbyś spojrzeć w oczy gostkowi (dla pewności dodam, że w realu), który permanentnie Cię „zaczepia”???
Hmm, może chodzi o różnicę pokoleń w podejściu do określonych kwestii (?). Ja jestem z innej bajki i nie trawię buractwa. Ciemnym żłobom / bucom / kołtunom, zwracającym się w mojej obecności niestosownie, natychmiast pokazuję określone miejsce w szeregu. Ostatecznie okazują oni niemoc w bezpośrednich potyczkach słownych itd. Niewiele sobą reprezentują. No, ale w internecie oczywiście prym często wiodą trolle i hejterzy. Stąd mój dystans do forów.
Nie chcę jednak ciągnąć powyższego wywodu. Zmierzam do puenty...
5. Wolfman, Pablo – moją intencją z pewnością nie było ukazanie teatrum. Zaprezentowałem jedynie postawę wobec buractwa. Czy człowiek o zdrowych zmysłach będzie spędzał czas w towarzystwie osób mu nieprzychylnych??? W realu tak zwani „wrogowie” omijają mnie szerokim łukiem, a przynajmniej nie wchodzą w drogę.
Puenta. Opcja ignorowania wybranego użytkownika jest genialna! Nie znałem jej (kiepski ze mnie komputerowiec). Wobec nowych okoliczności rozważę jej zastosowanie.
Gieferg, czy jeśli z automatu będę ignorował Twoje wpisy, to czy Ty również skorzystasz z tegoż wobec Darasa? W grę wchodzi rozwiązanie honorowe. Jednak aby posiadać określone cechy charakteru nie wystarczy obejrzenie filmu np. „A Few Good Men” (1992).
Moderowaniem niech się zajmują osoby do tego powołane (w dosłownym oraz metaforycznym rozumieniu ostatniego słówka).
P.S. Ludzie! Jeszcze coś, bo zapomnę. Dotarła do mnie w końcu zamówiona na święta płytka „Zagubiony horyzont” (1937) w PL. To drugi krążek z kolekcji wyprodukowany w Meksyku! Ale czad! Widać gołym okiem „manufakturę”: nieco pogięta okładka itp., ale zero palcowania. Jest klimat…
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.