Zanim zaprezentuję swoje stanowisko (jak zawsze króciutko ) wspomnę, że nie jestem fanem „Gwiezdnych wojen”. Ot, wszyscy na to chodzili do kin, to i uległem owczemu pędowi. Tłumy przyciągał gigantyczny ekran panoramiczny oraz dźwięk dookolny. Z kolei płytki kupiłem z pobudek sentymentalnych. Filmy obejrzałem z autentycznym maniakiem „Stars Wars”.
Mierzwiak napisał:
Natomiast jeśli uważasz że wyglądają bardzo podobnie, to masz rację. To nie są jakieś gigantyczne różnice, częściej niuanse, ale mające znaczenie, a same filmy są przecież stosunkowo proste kolorystycznie.
Pełna zgoda. W mojej wypowiedzi kluczowy był fragment, że obrazy wyglądają bardzo podobnie. Podczas domowego seansu już w pierwszych minutach cofnęliśmy się do dawnych klimatów. To było to, przynajmniej według nas.
Wcześniej nic nie czytałem na temat wydań. Po prostu zdałem się na wspomnienia. Dziś widzę, że jednak edycja z 2011 komuś przypadła do gustu.
Cytat:
(...) transfers of the three "classic" Star Wars films are fairly consistent with one another and, in a word, amazing. If you need a number, I'm comfortable giving 4.5's across the board for the integrity and simple gorgeousness of these three transfers. If you grew up watching these films on VHS you're going to be blown away. I don't say that lightly. When I popped in A New Hope and saw that first great close-up of R2 in all his worn-in glory—the scuff marks finely resolved in high definition—I knew I was in good hands. (…)
https://www.blu-ray.com/movies/Star-Wars-The-Complete-Saga-Blu-ray/14903/
Kurgan, dzięki za linki. No, ja nie wiem czy mamy na płytach takie wydania, które w stu procentach zapewnią kolorystyczne doznania z kin (?). Jednak wertując pamięć można jakichś porównań dokonać (przywołałem wcześniej „Krzyżaków” oraz „Krótki film o zabijaniu”). Bywa też odwrotnie. Zdarzają się twórcy, którzy twierdzą, że edycjom BD daleko jest od celuloidowego pierwowzoru, i to na korzyść krążków. Przykładem niech będą polskie rekonstrukcje cyfrowe. W książeczce od DMMS z płytką „Sanatorium pod Klepsydrą” (1973) przeczytamy, że dopiero rewitalizacja obrazu pozwoliła ukazać wymarzoną - a kiedyś nieosiągalną - kolorystykę filmowi Hasa.
Natomiast irytuje mnie Teal. W to psucie kina!
EDIT:
Teraz nie pamiętam, ale czy ktoś próbował tu wyjaśnić po co powstał cały ten Teal?
Mierzwiak napisał:
Natomiast jeśli uważasz że wyglądają bardzo podobnie, to masz rację. To nie są jakieś gigantyczne różnice, częściej niuanse, ale mające znaczenie, a same filmy są przecież stosunkowo proste kolorystycznie.
Pełna zgoda. W mojej wypowiedzi kluczowy był fragment, że obrazy wyglądają bardzo podobnie. Podczas domowego seansu już w pierwszych minutach cofnęliśmy się do dawnych klimatów. To było to, przynajmniej według nas.
Wcześniej nic nie czytałem na temat wydań. Po prostu zdałem się na wspomnienia. Dziś widzę, że jednak edycja z 2011 komuś przypadła do gustu.
Cytat:
(...) transfers of the three "classic" Star Wars films are fairly consistent with one another and, in a word, amazing. If you need a number, I'm comfortable giving 4.5's across the board for the integrity and simple gorgeousness of these three transfers. If you grew up watching these films on VHS you're going to be blown away. I don't say that lightly. When I popped in A New Hope and saw that first great close-up of R2 in all his worn-in glory—the scuff marks finely resolved in high definition—I knew I was in good hands. (…)
https://www.blu-ray.com/movies/Star-Wars-The-Complete-Saga-Blu-ray/14903/
Kurgan, dzięki za linki. No, ja nie wiem czy mamy na płytach takie wydania, które w stu procentach zapewnią kolorystyczne doznania z kin (?). Jednak wertując pamięć można jakichś porównań dokonać (przywołałem wcześniej „Krzyżaków” oraz „Krótki film o zabijaniu”). Bywa też odwrotnie. Zdarzają się twórcy, którzy twierdzą, że edycjom BD daleko jest od celuloidowego pierwowzoru, i to na korzyść krążków. Przykładem niech będą polskie rekonstrukcje cyfrowe. W książeczce od DMMS z płytką „Sanatorium pod Klepsydrą” (1973) przeczytamy, że dopiero rewitalizacja obrazu pozwoliła ukazać wymarzoną - a kiedyś nieosiągalną - kolorystykę filmowi Hasa.
Natomiast irytuje mnie Teal. W to psucie kina!
EDIT:
Teraz nie pamiętam, ale czy ktoś próbował tu wyjaśnić po co powstał cały ten Teal?
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.