W sumie moment z Nirvaną (tam gdzie jest piosenka w swojej właściwej postaci, bo soundtrack jeszcze miejscami nawiązuje) to chyba mój ulubiony fragment filmu.
heh, jak dla mnie on jest włąsnie ciągle taki sam. W masce, czy bez.
A na pościgu za Pingwinem nudziłem się jak na mało której scenie akcji ever.
Nie mogę nawet powiedzieć, żebym był rozczarowany bo po Reevesie spodziewałem się dokładnie czegoś takiego, ale to dość przykre, że kolejna kultowa postać/seria, której kinową karierę śledzę od czasów dzieciństwa dostaje film, po obejrzeniu którego nawet przez chwilę nie pomyślałem, że fajnie będzie go postawić na półce i obejrzeć ponownie (bo nie mam tego w planach na chwilę obecną). Do wielu róznych aspektów filmu pewnie bym się dał radę przekonać, niektóre rzeczy może by weszły lepiej za drugim razem, ale trzeci akt (albo w sumie czwarty ) czyli wszystko to, co się dzieje po zamknięciu Riddlera to jest instant deal-breaker - wystarczy, że o tym pomyślę i z miejsca się odechciewa, bo wiem, że nie chcę tego więcej widzieć.
No ale w przeciwieństwie do ostatniego Matrixa, to przynajmniej dałem radę obejrzeć do końca
Miałem szereg problemów z TDKR, ale w porównaniu z tym Batmanem, trzecią częśc trylogii Nolana, mimo scenariuszowych niedoróbek oglądało się o wiele lepiej, płynniej i przyjemniej.
Cytat:ą. W recenzjach filmu czytałem, że Pattinson przechodzi niezwykłą przemianę, gdy zakłada maskę Batmana.
heh, jak dla mnie on jest włąsnie ciągle taki sam. W masce, czy bez.
Cytat:Giacchino nie należy do moich faworytów, a te kilka taktów "Marszu Imperialnego", które mają w filmie robić za motyw przewodni, frustrują, gdyż nie osiągają one żadnej muzycznej puenty.Dokładnie. To jest taki soundrack w stylu "chciał, a nie mógł". jak dla mnie Giacchino się w superhero nie sprawdza w ogóle. Pasowal mi w Jurassic World czy Star Treku, ale jego Spider-Man czy Batman to najgorsze znane mi muzyczne ilustracje dla tych postaci, a oglądając Dr. Strange'a miałem co chwilę wrażenie, że słyszę niedorobioną podróbkę motywu z Treka.
Cytat:Przez to cała sekwencja finałowa wygląda na dość niezgrabnie doklejoną.Jeden z największych problemów tego filmu.
A na pościgu za Pingwinem nudziłem się jak na mało której scenie akcji ever.
Nie mogę nawet powiedzieć, żebym był rozczarowany bo po Reevesie spodziewałem się dokładnie czegoś takiego, ale to dość przykre, że kolejna kultowa postać/seria, której kinową karierę śledzę od czasów dzieciństwa dostaje film, po obejrzeniu którego nawet przez chwilę nie pomyślałem, że fajnie będzie go postawić na półce i obejrzeć ponownie (bo nie mam tego w planach na chwilę obecną). Do wielu róznych aspektów filmu pewnie bym się dał radę przekonać, niektóre rzeczy może by weszły lepiej za drugim razem, ale trzeci akt (albo w sumie czwarty ) czyli wszystko to, co się dzieje po zamknięciu Riddlera to jest instant deal-breaker - wystarczy, że o tym pomyślę i z miejsca się odechciewa, bo wiem, że nie chcę tego więcej widzieć.
No ale w przeciwieństwie do ostatniego Matrixa, to przynajmniej dałem radę obejrzeć do końca
Miałem szereg problemów z TDKR, ale w porównaniu z tym Batmanem, trzecią częśc trylogii Nolana, mimo scenariuszowych niedoróbek oglądało się o wiele lepiej, płynniej i przyjemniej.