Aktualnie mam na kindlu I w oryginale bo przestrzegano mnie, że polskie tłumaczenie pozostawia sporo do życzenia.
W przeciwieństwie do Władcy Pierścieni, styczność z GoT miałem najpierw w postaci książek, po raz pierwszy gdzieś w 2007 r. więc nie zabrakło porównań i narzekania na pomijane, istotne dla mnie wątki czy niepotrzebne zmiany fabularne dokonane w serialu, ale ogólnie całkiem fajnie się toto oglądało tak do S6, czyli mniej więcej do momentu gdy Benioff i Weiss mieli podparcie w postaci książek. A później już był wyraźny spadek formy.
No, ale cóż... przyzwyczaiłem się już do tego, że rzadko które seriale utrzymują wysoki poziom do ostatniego sezonu.
W przeciwieństwie do Władcy Pierścieni, styczność z GoT miałem najpierw w postaci książek, po raz pierwszy gdzieś w 2007 r. więc nie zabrakło porównań i narzekania na pomijane, istotne dla mnie wątki czy niepotrzebne zmiany fabularne dokonane w serialu, ale ogólnie całkiem fajnie się toto oglądało tak do S6, czyli mniej więcej do momentu gdy Benioff i Weiss mieli podparcie w postaci książek. A później już był wyraźny spadek formy.
No, ale cóż... przyzwyczaiłem się już do tego, że rzadko które seriale utrzymują wysoki poziom do ostatniego sezonu.