19-09-2023, 20:10
(19-09-2023, 15:36)fire_caves napisał(a): Pytanie do fanów Nolana - czy w każdym filmie zapowiada on o czym będzie jego kolejny projekt?
Ja chyba już jestem fanem, więc odpowiem że raczej nie, gdyby "Tenet" był po "Interstellar", to można by na siłę z motywem upływy czasu powiązać, ale mamy przecież "Dunkierkę" miedzy nimi - jak się człowiek uprze to i BOMBĘ z "The Dark Knight Rises" uzna jako zapowiedź Oppenheimera
Jeżeli chodzi o "Tenet", to byłem zachwycony po pierwszym seansie w kinie i tak mi zostało do dzisiaj, a jestem już po kilku seansach domowych (UHD).
Do samego filmu nie mam ochoty nikogo przekonywać, bo każdy ma swoje upodobania, myślę że wszyscy się jednak zgodzą, że pomysł był bardzo oryginalny i nie ma żadnego odpowiednika w przeszłości, co jest bardzo dużym plusem.
Chcę zwrócić uwagę na to co napisał fire_caves, ponieważ takie argumenty często w ostatnich latach spotykam, gdy zdarza mi się przeczytać czyjeś opinie o jakimś filmie:
(19-09-2023, 15:36)fire_caves napisał(a): Z drugiej strony ciężko się zaangażować w ten film emocjonalnie. Główny bohater, zwany otwarcie i bez żenady po prostu "protagonistą" jest nikim. Wiemy tylko, że jest gościem z sumieniem, ale czy to wystarczy? Dla mnie nie.
Jeżeli wezmę takie klasyki jak: "Blade Runner", "2001: Odyseja kosmiczna" czy "Czas Apokalipsy", to co my wiemy o głównych bohaterach tych filmów? Niewiele albo NIC.
Czy te filmy są w stanie zaangażować widza emocjonalnie?
Często czytam, że te filmy są nudne, więc chyba raczej nie, a obecnie wygląda na to, że zaangażowanie emocjonalne jest najbardziej pożądaną cechą filmu i co ważniejsze, dzisiejszy widz potrzebuje dużo więcej informacji niż kiedyś, żeby mógł się zaangażować.
Moja hipoteza jest taka, że to jest wina popularności seriali.
Faktem jest, że kilkanaście lat temu poziom wzrósł skokowo i wiele osób uważa, że seriale są lepsze od filmów, w serialach z racji ich długości dostajemy o wiele więcej informacji o bohaterach, stąd też trudniej filmom dotrzeć do widowni, która takich informacji potrzebuje.
Dawniej też istniały seriale, ale były one na dużo niższym poziomie zarówno scenariuszowym jak i aktorskim, weźmy takiego Klossa, albo go polubisz albo nie, nic tu nie da oglądanie kolejnych 20 odcinków, nie dowiesz się jakim był kochanym dzieckiem, kto go w szkole pobił itd.
Podobnie było w filmach, jeżeli matka miała dziecko, to widz automatycznie zakładał że dziecko jest kochane i nie musiano tego pokazywać, jeżeli scenariusz zakładał że matka dziecka nie kocha, to wówczas oczywiście stosowne sceny musiały to podkreślać.
Dzięki takim "uproszczeniom" film może trwać 2 godziny i może się skupić na najbardziej istotnych dla fabuły rzeczach
Moje osobiste zdanie jest takie, że seriale zawsze będą niższą formą sztuki, a piszę tak, porównując najwybitniejsze filmy, z najwybitniejszymi serialami.
♥ J. S. BACH: 1410 CD ♥