"Nie ma róży bez ognia" (1974).
Film obejrzałem kolejny raz z DVD po rekonstrukcji (kastrat).
Króciutko.
Francik jestem. Nie lubię chamstwa - powiedział pasażer autobusu miejskiego do kobiety, którą uratował z "opresji". Elegancja Francja! Dziś "dżentelmeni" toczą tępym wzrokiem przez szyby swoich fur, bacząc aby nie potrącić na pasach pieszego. Przecież za takie faux pas grozi utrata prawa jazdy!
Będę monotonny przypominając, iż pamiętam tamte czasy. Owszem, komedia nieco przerysowała rzeczywistość, jednak suma summarum, nie najgorzej odwzorowała lata 70.
Gra aktorska? Na medal! Momentami miałem wrażenie, że główni bohaterowie byli sobą.
Zlewozmywak jest? Jest - odpowiedział "szczęśliwy" lokator mieszkania w bloku z wielkiej płyty. Pan jest szczęściarz. Musieli przeoczyć - zagaił prezes nowoczesnego osiedla.
W filmie jest śmieszno i straszno. Ludzie faktycznie mieszkali skupieni na niewielkich przestrzeniach, ale z drugiej strony, dawne rodziny skutecznie pączkowały.
Obecny model: On, Ona i pies jakby podkreśla komizm obowiązkowych zameldowań, gdyż losowo ściśniętym obywatelom z pewnością było / jest trudniej o bezkonfliktowe życie w pozyskanym M 3.
S. Bareja, jak zawsze, trafnie ocenił społeczeństwo. Czy współcześnie jesteśmy inni???? A może tacy sami, jak bohaterowie filmów, które oglądamy?
W Nie ma róży bez ognia zauważyłem autentyczne umiejętności kaskaderów wykazujących wysokiej próby sprawności.
7 / 10.
Tymczasem prezes...
EDIT:
Skorygowałem wpis po reakcji Piti.
Film obejrzałem kolejny raz z DVD po rekonstrukcji (kastrat).
Króciutko.
Francik jestem. Nie lubię chamstwa - powiedział pasażer autobusu miejskiego do kobiety, którą uratował z "opresji". Elegancja Francja! Dziś "dżentelmeni" toczą tępym wzrokiem przez szyby swoich fur, bacząc aby nie potrącić na pasach pieszego. Przecież za takie faux pas grozi utrata prawa jazdy!
Będę monotonny przypominając, iż pamiętam tamte czasy. Owszem, komedia nieco przerysowała rzeczywistość, jednak suma summarum, nie najgorzej odwzorowała lata 70.
Gra aktorska? Na medal! Momentami miałem wrażenie, że główni bohaterowie byli sobą.
Zlewozmywak jest? Jest - odpowiedział "szczęśliwy" lokator mieszkania w bloku z wielkiej płyty. Pan jest szczęściarz. Musieli przeoczyć - zagaił prezes nowoczesnego osiedla.
W filmie jest śmieszno i straszno. Ludzie faktycznie mieszkali skupieni na niewielkich przestrzeniach, ale z drugiej strony, dawne rodziny skutecznie pączkowały.
Obecny model: On, Ona i pies jakby podkreśla komizm obowiązkowych zameldowań, gdyż losowo ściśniętym obywatelom z pewnością było / jest trudniej o bezkonfliktowe życie w pozyskanym M 3.
S. Bareja, jak zawsze, trafnie ocenił społeczeństwo. Czy współcześnie jesteśmy inni???? A może tacy sami, jak bohaterowie filmów, które oglądamy?
W Nie ma róży bez ognia zauważyłem autentyczne umiejętności kaskaderów wykazujących wysokiej próby sprawności.
7 / 10.
Tymczasem prezes...
EDIT:
Skorygowałem wpis po reakcji Piti.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.