12-06-2021, 15:00
W połowie lat 80 – tych, kiedy magnetowidy jeszcze stanowił luksus, miałem wejścia do pewnego Domu Kultury. Tam odbywały się tajne oraz „oficjalne” pokazy VHS. Moda na filmy kopane nie podlegała dyskusji. Nawet kina udostępniały rodzimym „biznesmenom” pomieszczenia, którzy puszczali na ruskich telewizorach produkcje wuxia. Zawsze odnotowywałem komplet widzów. Kurna, za takie „seanse” należało zapłacić nie mniej niż za bilet do kina. Ale podanego przez Ciebie tytułu nie kojarzę (?), choć z pamięci mógłbym zacytować te filmy, które były kiedyś w obiegu.
Jeśli miałbyś ochotę to może napisz kilka słów o „Dotyku Zen”. Ja z kolei (w wolnej chwili) zrewanżuję się mini recenzją obrazu będącego w Polsce przyczynkiem masowego zainteresowania klimatami wuxia.
Jeśli miałbyś ochotę to może napisz kilka słów o „Dotyku Zen”. Ja z kolei (w wolnej chwili) zrewanżuję się mini recenzją obrazu będącego w Polsce przyczynkiem masowego zainteresowania klimatami wuxia.
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.