„Ostatniej nocy w Soho” (2021).
Dziś bardzo krótko. Święto.
Czy ktoś pamięta „Suspirię (1977)? A może lubicie D. Lyncha (1946…)?
Nie przepadam za horrorami typu „wyskoczył z szafy i uciekł”, niemniej co do zasady kupuję na Halloween jakąś płytę. „Soho” mnie nie rozczarowało. Klimat lat 60 – tych poczułem wnet. Jako pierdziel z siwą brodą czynię (dla swoich potrzeb) nowy nabytek produkcją „kultową”.
Kurna, sen czy jawa? Chyba jedno oraz drugie. Do tajemniczej historii bardziej pasują mi interpretacje wybranych elementów fizyki kwantowej, niż tak zwany spirytyzm. Mistrzowska praca kamerą bezapelacyjnie potrafi wcisnąć widza w centrum akcji. Jednak byłbym niesprawiedliwy oddając palmę pierwszeństwa obrazowi. Perfekcyjne audio także robi swoje. Głośniki tylne grają intensywnie - choć jak uważam - podkreślają sceny kluczowe.
Owszem, od horrorów należałoby oczekiwać straszenia duchami itp., ale takich produkcji mamy sporo. Tym razem, zamiast tanich efektów „Soho” oferuje pogłębioną introspekcję. Perfekcyjnie dobrana aktorka roli głównej „wchodzi” w umysły obserwatorów (widzów) i próbuje wspólnie z nimi rozwiązać zakopaną kiedyś tajemnicę.
7,8 / 10
Dziś bardzo krótko. Święto.
Czy ktoś pamięta „Suspirię (1977)? A może lubicie D. Lyncha (1946…)?
Nie przepadam za horrorami typu „wyskoczył z szafy i uciekł”, niemniej co do zasady kupuję na Halloween jakąś płytę. „Soho” mnie nie rozczarowało. Klimat lat 60 – tych poczułem wnet. Jako pierdziel z siwą brodą czynię (dla swoich potrzeb) nowy nabytek produkcją „kultową”.
Kurna, sen czy jawa? Chyba jedno oraz drugie. Do tajemniczej historii bardziej pasują mi interpretacje wybranych elementów fizyki kwantowej, niż tak zwany spirytyzm. Mistrzowska praca kamerą bezapelacyjnie potrafi wcisnąć widza w centrum akcji. Jednak byłbym niesprawiedliwy oddając palmę pierwszeństwa obrazowi. Perfekcyjne audio także robi swoje. Głośniki tylne grają intensywnie - choć jak uważam - podkreślają sceny kluczowe.
Owszem, od horrorów należałoby oczekiwać straszenia duchami itp., ale takich produkcji mamy sporo. Tym razem, zamiast tanich efektów „Soho” oferuje pogłębioną introspekcję. Perfekcyjnie dobrana aktorka roli głównej „wchodzi” w umysły obserwatorów (widzów) i próbuje wspólnie z nimi rozwiązać zakopaną kiedyś tajemnicę.
7,8 / 10
„Ja paryskimi perfumami się nie perfumuję... Ja jeden wiem co tej ziemi jest potrzebne”.