(04-03-2024, 17:22)shaman72 napisał(a): Diuna Part II - dzieło , film kompletny - 10/10Żeś się rozpisał to ja pier
Diuna (2020)
|
05-03-2024, 00:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-03-2024, 01:27 przez ILSA FAUST.)
(03-03-2024, 15:40)pred895 napisał(a): Part II Pred, to oznacza nic innego jak kolejne 6 Oscarów technicznych (tych najważniejszych dla mnie) za rok Jak do tego co napisałeś dodasz muzykę oraz montaż dźwięku, w dużej mierze powielającą dune part one, oraz "dźwięki-język" saudarkarów, mowy fremeńskie Lisan Al Gaiba, "faszystowskie" okrzyki na cześć Fayed-Rautha to oprócz uczty wizualnej masz także ucztę soniczną. Czyli w skrócie najlepszy stek z atrykota oraz lampka schłodzonego Chateau. Niemalże każda scena w tym filmie jest mistrzowsko zrobiona, dopieszczona, jakby to była profesjonalna "dynamiczna" sesja fotograficzna. Dlatego jest to kino WIELKIE, a że lubię taki rodzaj kina i taką stylistykę najbardziej to dla mnie jest to po prostu najlepszy film XXI wieku (razem z part one), czyli skromne 11/10 Drugie miejsce także zajmuje DV oraz Zimmer, zdetronizowani przez Dune, czyli Blade Runner 2049. XX wiek to pierwsze miejsce Blade Runner Scotta oraz drugie miejsce to Aliens Camerona. Co łączy te 4 w sumie filmy? To że byłeś tam naprawdę, jestem w stanie przysiąc że czuję piasek w oczach po seansie Dune DV i smak przyprawy w ustach, czuję toksyczny deszcz na skórze po seansach Blade Runnera i smród krwi Xenomorpha zmieszany z potem Marines z Aliens. Jak dla mnie, jeśli DV zachowa progres będąc w szczycie formy, to Dune Part III będzie jeszcze bardziej epickie i domknie poruszone wątki w jeszcze bardziej niewiarygodny w stosunku do książek sposób. (03-03-2024, 15:40)pred895 napisał(a): Naprawdę przy tak rozbudowanym świecie ( religie , różne rasy , planety, konflikty, czary, ), trzeba znać się na swoim fachu abym Ja jako widz nie został tym wszystkim stłamszony i wynudzony. Tutaj Denis Villeneuve stanął na wysokości zadania i dał radę przedstawić to w znakomity i interesujący sposób. Pred, DV "poprawił" na lepsze książkę, co jest oczywiście bluźnierczym stwierdzeniem dla ortodoksów książkowych, ale tylko i wyłącznie dzięki głębokiej ingerencji w fabułę ciężkiego tekstu Herberta mamy takie szaleństwo na ekranie i w kinach. Jestem w stanie założyć się, ze ok. 1% lub mniej widzów na całym świecie co było na seansach Dune 1+2 zna książkę, lub przynajmniej przeczytało do końca. Dużo osób po prostu przyszło zobaczyć Zendaye lub Chalameta w zależności od płci i przy okazji odkryło, że wow...takie kino istnieje naprawdę? nie tylko w opowieściach "starych" czyli rodziców. DV umiejętnie "wprowadza" i "wyprowadza" postacie z ekranu. Idaho w part one zostaje zaprezentowany jako ta pozytywna postać i dusza towarzystwa i ginie na polu chwały z gestem oddania za Atrydów. Chani "majaczy" w part one jako mara senna - DV tylko zaznacza ją, markuje, że będzie ważna w part two i stała się bardzo ważna, bardzo ważna. To samo robi z Irulaną - markuje w part II gdzie Boska Księżniczka przejdzie do ofensywy w part III. Psychopata (cytat z Irulany) Feyd Rautha pojawia się i znika w part II bez wcześniejszej zapowiedzi z part one - a najlepszą sceną z Rauthą jest jak dla mnie "kark" Rabban całujący buty braciszkowi - także żegnający postać. Ten uporządkowany przez DV nadmiar postaci, które wprowadza Herbert, dawkowanie, markowanie postaci, wstrzymanie przyjścia na świat Alii Taylor-Joy Atrydy, która także jest tylko zamarkowana, fenomenalna Liet zamiast Lieta, zabezpieczająca alternatywną "linię" Lady Fenring (całkowicie bez zabezpieczenia) także zamarkowana. Żona Dżamisa, do której prawo ma Paul, nie pojawia się w ogóle, zostaje poświęcona przez DV tak aby widz się nie pogubił z kim kręci Paul z Zendayą, Florence, żoną Dżamisa? A przecież była ważną postacią w książce, czyż nie? Po prostu geniusz DV powoduje, że chce się wracać do Dune, bo nagle "bigos postaci i wątków" jaki mamy w dwóch pierwszych tomach powieści Herberta staje się wyrafinowym "trzydaniowym" daniem - Dune part one - przystawka Dune part two - danie główne Dune part three - deser Każdy czeka teraz tylko na ten deser bo DV tylko większego smaka narobił Dune II. (03-03-2024, 15:40)pred895 napisał(a): Czerwie... Są totalnie symboliczne, nie sieją grozy i zniszczenia. Rekiny pustyni służą tu tylko garbem na podwózkę z lokacji do lokacji, co dla mnie jest nie do przyjęcia. Mniej symboliki a więcej bezlitosnej akcji przy udziale Czerwi byłoby czymś niezwykłym. Pred, Tak, DV sprawił, że czerwie są bardziej "udomowione" niż to zostało opisane w książce, z drugiej strony jak "grzeczne pieski nie gryzą Pana tylko sąsiada" i tak to zostało pewnie jakoś wynegocjowane z WB ponieważ obie części Dune mają kategorie PG-13 i krwawa jatka zawsze nam się marzy i zawsze pragniemy kategorii R - więcej seksu i przemocy ale musimy z tym pogodzić. Z drugiej strony DV nie robi "głupoty" w stylu krwawej jatki bez "krwi" dla PG-13 albo CGI zamieniające zabijane postacie w "niebyty" - mamy sztylety głównie, krysnoże, piasek który zakrywa krew a czerwie, no cóż, muszą zarobić na siebie - Sihaja, Wiosna Pustyni, córka Liet, pół-bogini, Chani, w ostatniej scenie "zamawia" dudnikiem "ubera" i na grzbiecie Szej-Heluda otworzy kozacką sekwencją Dune Part III w 2027 roku jeśli nie będzie obsuwy (04-03-2024, 21:11)pred895 napisał(a): shaman72 napisał(a): Po prostu chłop zaniemówił z zachwytu (04-03-2024, 21:05)HAL 9000 napisał(a): nasz gust się pokrywa w 100% - to co jest z tobą nie tak Denis? Hal, Z Denisem wszystko w porządku, tylko jako "artysta" ma za ciasno nałożony kaganiec. Każdy boleje nad długością obu części Dune, w szczególności part II, ale jak na film 2.45 minut to każdy przyzna że nie było sekundy zmarnowanej. Każdy marzy jak Pred aby film trwał 3.30 ale to nie wykonalne i nierealne w kinach, tym bardziej w kategorii wiekowej PG-13, która to kategoria odpowiada za sukces w box-office przyciągając nowe pokolenie, także jak się okazuje w Polsce. Jedyne co jest nie tak z Denisem, że mając już ten kaganiec założony, sam go mocniej dopina jako artysta masochista - bo nie podzieli się światem ani wersję rozszerzoną, ani scenami usuniętymi na blu-ray w dodatkach ani wersją z kategorią R. To jest to co Denisowi brakuje - ukrytego w sobie Zacka Snydera, który z góry zakłada że fani czekają na dłuższą wersję reżyserką Rebel Moon w kategorii R, jak już młodzież się nacieszy premierą. Pod tym względem DV jest strasznie samolubny bo zakładam że ma co najmniej 8 godzin pełnowymiarowego kina Dune part 1+2. Zawsze oglądam sceny usunięte w dodatkach do każdego filmu, który oglądam i czasami człowiek się łapie, że faktycznie ta czy inna scena usunięta to czysta głupota, rzadziej się odnajduje perły ekranowe, ale się zdarza. W przypadku DV po prostu nie ma złych scen i po prostu krew zalewa co zostało usunięte abyśmy dostali to co mamy. Jedynie jest nadzieja, że po zakończeniu Dune 3 DV zmądrzeje, czyli się zestarzeje i ktoś go namówi na pokazanie światu tej samej trylogii ale w dłuższym formacie. Kult DUNE DV mocno postępuje do przodu i może zadziałać po latach na próżność, którą posiada każdy wielki artysta, nawet jeśli oficjalnie się od tego odcina.
ILSA FAUST (IMF TEAM)
05-03-2024, 09:51
Film widziałem wczoraj wieczorem. "Diuna część 2" ma wiele szalenie mocnych punktów, które jednak oscylują w kategoriach technicznych. Wszystko to co wygląda i brzmi zasługuje na mocne 13 punktów na 10 możliwych. Pustynia piękna (aczkolwiek niezbyt sucha i groźna u Dennisa z jakiegoś powodu), ornitoptery przepiękne (nielogiczne jak fiks, ale piękne), Giedi Prime oszałamia, także dzięki prostemu wyborowi artystycznemu, który zastosowano. Przytłaczająca muzyka Zimmera dodająca filmowi skali, organicznie wmontowana w film, gdzie nie wiadomo do końca czy mówimy o efektach dźwiękowych czy o soundtracku... Doceniam też bardzo wysiłek włożony w to, by była to adaptacja najdalsza od niewolniczych ekranizacji a'la Zack Snyder. Znając książkę (odświeżyłem ją sobie przed premierą) miałem w wielu momentach wrażenie, jakbym oglądał te same wydarzenia, które już znam ale z innej perspektywy. Niestety, z tego samego powodu i na tle tego jak wiernie zekranizowano część 1, odstępstwa fabularne raziły mnie tym bardziej. W mojej opinii sens i filozofia przedstawiona w książce zostały absolutnie wypaczone. Używam celowo negatywnego określenia, gdyż w mojej ocenie nic ze zmian fabularnych nie doprowadziło do ulepszenia oryginału. Niestety widzę tutaj objaw powszechnej choroby hollywoodzkiej. Scenarzyści i reżyserzy cierpiący na nią ulegają złudzeniu, że oni wiedzą lepiej niż autorzy uznanej i docenianej klasyki i za wszelką cenę prowadzą do zmian. Może jeśli chcecie opowiadać WŁASNE historie, to twórzcie WŁASNE światy i WŁASNE fabuły? Oczywiście rozumiem, że gdyby nie podczepili się pod jakąś markę, to zapewne nie dostaliby pieniędzy na własne oryginalne produkcje. Dla jasności dodam, że nie przeszkadza mi relegowanie Alii do roli płodu (aczkolwiek przez to czas akcji zredukowano z lat do miesięcy) ani wysuniecie do roli postaci drugoplanowej Chani, która w książce ma dużo mniejszą (w sensie obecności) rolę - tu zastrzeżenie: mam dość oglądania Zendayi jako wkurzonej nastolatki. Rozumiem te wybory i jestem w stanie przymknąć na nie oko, choć żałuję, że nie zobaczyliśmy kilkuletniej dziewczynki mordującej Barona . W paru miejscach czytając Diunę miałem wrażenie, że pewne wydarzenia i postaci można było lepiej wprowadzić bądź wykorzystać. I tutaj to się niekiedy dzieje - za to chwałą scenarzystom. To co mi przeszkadza, to na przykład to, że Paul przez większość filmu rysowany jest grubą kredką jako na wskroś dobra postać, właściwie bohater. W książce mamy wyraźnie powiedziane: Paul próbuje uniknąć przyszłego Jihadu, ale jednocześnie nie boi się wykorzystać zabobon Bene Gesserit do własnych celów. W filmie to Jessica wpycha go siłą na tę ścieżkę. Niestety, tego nowego Paula nie lubię na tyle, by uznać go za postać do głębi tragiczną. Wszyscy wiemy i wszyscy chcemy, by poszedł po przywództwo, zemścił się na Harkonnenach i zyskał władzę należną mu z racji urodzenia. To wszystko obiecała nam część 1 i należało albo konsekwentnie do tego dążyć (jak w książce) lub zrobić jakąś efektowną woltę - np. zabić Paula w jego pojedynku z Feydem. Drugim jest broń nuklearna, której z jednej strony z niezrozumiałych w filmie powodów (a wytłumaczonych w książce) nie użyto bezpośrednio przeciw Harkonnenom, a z drugiej zaprzęgnięto do uporania się z metafizyką mocy Paula, który w książce zagroził zniszczeniem przyprawy w bardziej mistyczny ale i wpisujący się w kontekst książki sposób. I wreszcie nieszczęsne zakończenie, w którym Paul wypowiada wojnę galaktyce - mnie takie "zakończenie" nie ekscytuje, (zwłaszcza, że znowu mamy zakończenie otwarte, bez rozwiązania niektórych, ważnych wątków). Fajnie, że Dennis dostał zielone światło by nakręcić trzeci film, ale nie wiem czy był sens dokonywania kolejnej, fundamentalnej zmiany w fabule książki, która przecież i tak ma swoją kontynuację. Zapachniało serialem, który żebrze cliffhangerem, byle tylko kliknąć "następny odcinek" na streamingu. Problematyczne są dla mnie przede wszystkim rozmaite pozornie drobne odejścia od fabuły książki, które kumulują się szkodząc całości. Jest to samo w sobie ciekawym eksperymentem, bo "Diuna część 2" jest jakby alternatywną wersją powieści, co może miało w zamierzeniu odświeżenie tej historii, ale jak dla mnie nie bardzo się udało. Poza koniecznością zemsty na Harkonnenach i sprawiedliwości dla Paula nie widziałem i nie czułem dużej stawki (Jihad galaktyczny), przez co film jednak, pomimo wszystkich zabiegów wizualnych i dźwiękowych, traci na skali. Skoro Dennis jest takim fanem Diuny, to po co go zmieniał? Podsumowując - "Diuna część 2" jeszcze bardziej niż część pierwsza stroniąc od polityki, wybielając Paula i redukując do minimum mistykę oryginału jest wybitnym (na dzisiejsze czasy) filmem SF o wspaniałych wartościach produkcyjnych. Z drugiej jednak strony przez brak szacunku do materii źródłowej scenarzyści dostają ode mnie żółtą kartkę. Film wspaniały (9/10), adaptacja taka sobie (7/10). PS Dziękuję bardzo Cinema City Bonarka w Krakowie za pofalowany ekran, który wzmacniał poczucie, że patrzymy na wydmy na pustyni. Obudziłem się zbyt późno i gdy chciałem kupić bilety, to nie było już sensownych miejsc do Imaxa (w Krakowie jest to najnowsza sala kinowa, wiec zakładam, że jakościowo nadal jest również najlepsza).
05-03-2024, 16:41
(05-03-2024, 00:52)ILSA FAUST napisał(a): jako "artysta" ma za ciasno nałożony kaganiec. Nie ma żadnego kagańca, są zasady które dobrzy reżyserzy ogarniają i nieważne czy film trwa 2 czy 3 godziny - nie będziesz artystą jeżeli nie opanowałeś dobrze rzemiosła, możesz być "gwiazdą" tak jak ci, co są znani z tego że są znani, takie czasy
♥ J. S. BACH: 1410 CD ♥
05-03-2024, 18:40
(04-03-2024, 21:11)pred895 napisał(a): Żeś się rozpisał to ja pier Nie ma nad czym Dla mnie film bardzo dobry bez minusów ( nie czytałem książki), jestem w trakcie słuchania audiobooka czytanego przez p.Gosztyłę. Dla mnie film kompletny - obraz, dźwięk, technikalia, aktorstwo. Tyle
Kino domowe:
Telewizor:Samsung UE55JU6740S Odtwarzacz: Samsung HT-J7750W Odtwarzacz: Panasonic DP-UB420EGK
05-03-2024, 22:54
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-03-2024, 23:58 przez ILSA FAUST.)
(05-03-2024, 16:41)HAL 9000 napisał(a): Nie ma żadnego kagańca, są zasady które dobrzy reżyserzy ogarniają i nieważne czy film trwa 2 czy 3 godziny HAL, masz rację, ale... Kagańcem są właśnie zasady. Ale ok. To napisz co byś usunął z Dune Part 2 i wstawił w to miejsce? Mamy 2.45 h i ani sekundy więcej. Co byś skrócił a co rozszerzył? Uprzedzam, że na więcej cięć w filmie forumowicze już się nie zgodzą więcej I tak już mamy na forum raban, tj. RABBAN -Glossu Rabban- (04-03-2024, 21:05)HAL 9000 napisał(a): Diuna 2 ocena: 6/10 - gdybym nie wiedział o czym to jest i jak się skończy, to dałbym 7/10 może 8/10, ale wiedziałem, więc emocje jak na grzybach. HAL, wiesz dobrze, że uwielbiasz takie kino Masz wiele filmów na półce, gdzie TAAAAKIIEEE wykonanie jak Dune 2 mości DV chętnie byś zamówił dla wielu filmów. Zapomnij na chwilę o książce i grzybach, czyli dajesz 8/10 Po projekcji w kinie domowym na UHD dasz 9/10, czyli prawie 10/10 Więc mamy jednak arcydzieło. Książka jest fenomenalna, pierwszy raz czytałem w wieku 16 lat wieki temu i wtedy właśnie wypisałem się z lekcji religii i od tamtej pory jestem człowiekiem wolnym od wszelkich religii, no ewentualnie mogę czcić co poniektóre boginie kina i nie tylko kina Gdyby ktoś chciał nakręcić Dune kropka w kropkę wg. książki to mielibyśmy "biograficzno (Paul) psychologiczny dramat religijno-polityczny o zabarwieniu ekologicznym" a nie space operę. Świetne, ale byłoby to kolejne zapomniane podejście filmowe do Dune, przykryte piaskiem pustyni, bez przyprawy, bez melanżu. (05-03-2024, 09:51)fire_caves napisał(a): Film wspaniały (9/10), adaptacja taka sobie (7/10). Fire Caves, podobny profil fana Dune jak w przypadku HAL_a i nie tylko: czyli po kilku seansach w UHD będzie 10/10 czyli mamy jednak arcydzieło (05-03-2024, 09:51)fire_caves napisał(a): "Diuna część 2" ma wiele szalenie mocnych punktów, które jednak oscylują w kategoriach technicznych. Wszystko to co wygląda i brzmi zasługuje na mocne 13 punktów na 10 możliwych. A nawet mamy ocenę 13/10 gdzie moje 11/10 wypada nie ukrywam bardzo rygorystycznie pieprzyć to, jak się trochę przerzedzi w kinach to idę raz jeszcze do IMAX-a (04-03-2024, 17:22)shaman72 napisał(a): Diuna Part II - dzieło , film kompletny - 10/10 Krótko dosadnie, skromne 10/10 kto następny daje 10 lub więcej
ILSA FAUST (IMF TEAM)
06-03-2024, 08:59
(05-03-2024, 22:54)ILSA FAUST napisał(a): Fire Caves, podobny profil fana Dune jak w przypadku HAL_a i nie tylko:Nie. (05-03-2024, 22:54)ILSA FAUST napisał(a): HAL, wiesz dobrze, że uwielbiasz takie kino Zgadza się, dlatego moja ocena drugiej części Diuny to 6/10, gdybym nie był miłośnikiem fantastyki, to moja ocena byłaby niższa. Ja nigdy nie odejmuję ekranizacjom punktów za odstępstwa od źródła - pisząc że dałbym 7/10, gdybym nie wiedział o czym to jest, chodziło mi o to, że w moim przypadku zmiany spowodowałyby większą ciekawość i dlatego napisałem, że łysy mógł zadźgać... itd. Jak dla mnie pierwsza część, jest o klasę lepszym filmem pod każdym względem i tak jak już pisałem, głównie dlatego, że reżyser nie musiał martwić się jak film zakończyć, dodatkowo rozwój fabuły powodował, że w pierwszym filmie mamy znacznie większą ilość ciekawych postaci i przy okazji aktorzy lepiej wypadają, bo mają więcej do grania, gdyż czas się dosyć równomiernie rozkłada, gdzie w drugiej części dominuje duet Chalamet-Zendaya. W zasadzie wszyscy pozostali co grali w pierwszym filmie zaliczają mniejszy lub większy spadek, sprawa dyskusyjna w przypadku Bardema i Ferguson, ale już Brolin jest tylko po to żeby przekazać info o broni i błąka się po planie, podobnie jak Bautista, ale dramatyczna sytuacja jest z nowymi postaciami i nie chce mi się wszystkich wymieniać, wspomnę tylko o Imperatorze - Walken był chyba na jakiś prochach, bo przeszedł całkowicie obok filmu, jeżeli na coś choruje to przykro mi bardzo, ale należało obsadzić kogoś innego. Jedynym jasnym punktem nowej obsady była Anya Taylor-Joy i jej kilka sekund zrobiło większe wrażenie niż CAŁA żeńska ekipa w tym filmie - ma fotogeniczne oczy i kamera ją kocha, nic na to nie poradzimy. Dziękuję też Denisowi że oszczędził nam rozbieranej sceny z Seydoux o Pught nie wspominając
♥ J. S. BACH: 1410 CD ♥
Młody jesteś, docenisz jeszcze kiedyś dojrzałą kobietę Anya w którym momencie??
Kino domowe:
Telewizor:Samsung UE55JU6740S Odtwarzacz: Samsung HT-J7750W Odtwarzacz: Panasonic DP-UB420EGK
Ja tam po nudnej jedynce wciąż nie znajduję ochoty na oglądanie sequela, szczególnie, że musiałbym powtórzyć jedynkę, z której już mało co pamiętam, prócz tego, że już za pierwszym podejściem ledwo ją przemęczyłem. Niby sporo osób twierdzi, że dwójka lepsza, ale z mojej perspektywy to jednak wciąż kontynuacja nieciekawej i nieangażującej historii. W międzyczasie łyknałem trochę spoilerów więc tym bardziej nie ma już większego sensu oglądać. Może za parę lat, jak wszystko mi się jeszcze bardziej zatrze.
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości |