Bender napisał(a):Nie widziałem, ze mówisz za wszystkich ale spoko.Może nie za wszystkich, ale jakby co, to też nie wiedziałem o czym piszesz :>
Wspominałem, że pod kątem fabuły wolę prequele od starej trylogii?
Stare SW mają super klimat i świetne postacie, ale V i VI jak dla mnie fabularnie są słabe - oba w podobny sposób - całą ich fabułę można opisać w kilku zdaniach i w sumie to można by spokojnie zmontować z nich jeden 2,5 godzinny film, który wypadałby lepiej jako kontynuacja IV.
Ja tam najbardziej lubię Zemstę Sithów - więcej emocji niż w całej starej trylogii razem wziętej i o wiele ciekawsza fabuła. Dlatego też pokazując córce po raz pierwszy SW, oglądaliśmy zaczynając od prequeli bo to co się dzieje z Anakinem w s3 to o wiele większy shocker (gdy sie nie widziało 4-6) niż jakieś tam "I am your father", które nigdy nie robiło na mnie większego wrażenia. W ogóle stare SW zyskują zdecydowanie gdy się je ogląda PO prequelach (i w sumie to dopiero za sprawą Zemsty Sithów odnowiłem z nimi znajomośc po latach olewania całej tej serii).
A trzecia trylogia wygądała jak odtwórcza papka, która nie wniosła nic godnego uwagi, ani nic co by sprawiło, że w ogóle miałbym chęć ją dokończyć. Takie, a nie inne potraktowanie Hana Solo i Luke'a (którzy nawet się nie spotkali!), beznadziejne główne postacie no i powrót Palpatine'a, który dla mnie był ostatnim gwoździem do trumny tych filmów (swoją drogą, gdyby Snoke okazał się jednak Plagueisem, może bym nawet obejrzał do końca). Ep. VII był już słaby, ale nie wszystko było jeszcze stracone, a potem przyszedł ten pajac, którego nazwisko mi już uleciało z głowy i się skończyło.
