Dawno nic tutaj nie było, ale czas na lutowe podsumowanie
Tym razem 1 film z MM, kupiony bez większego namysłu. Lubię "Przekręt", więc sięgnąłem po:
Niestety poziomem stoi niżej, jeszcze bardziej przegadany niż wspomniany już "Przekręt" a sama jakość obrazu bardzo mizerna moim zdaniem.
Przechodzimy do zamówień z amazonu:
The Place Beyond The Pines kupiłem ze względu na Goslinga i Coopera (powiało gejozą ), jednak sam film obejrzałem narazie do połowy i nie miałem czasu dokończyć, ale mogę powiedzieć, że widziałem lepsze występy Goslinga, momentami strasznie mi nie pasował do postaci. Zdjęcie na amazonie sugerowało, że film jest w slipcoverze, jednak dostałem go bez Co do Zodiaka to David Fincher jest chyba moim ulubionym obecnie tworzącym reżyserem no i sam film aktorsko wypada bardzo dobrze, reżysersko również, jednak fabularnie wprowadzona jest bardzo duża ilość informacji i wątków, które gdzieś później są niekończone, część spraw jest tylko napomniana, oczywiście wiem, ze wiąże się to z przedstawieniem jak przebiegało śledztwo w sprawie "Zodiaka", jednak mnie trochę to zmęczyło
Tutaj niestety lutowe rozczarowanie:
I nie chodzi mi oczywiście o sam film, który jest świetny, tylko o wgnieciony w paru miejscach steelbook, czym amazon na szczęście się już zajął i w tym tygodniu powinienem dostać drugi egzemplarz
No a poza tym to sytuację osłodziłem sobie tym:
True Detective, czyli jeden z najlepszych seriali ostatnich lat. Niestety drugi sezon stoi pod znakiem Farrella, który na potrzeby roli wrócił do swojego porno-wąsa z Miami Vice, Kitscha, za którym średnio przepadam i Rachel McAdams, co do której jestem nastawiony neutralnie. Do tego każdy sezon to ma być odrębna historia, więc zdecydowałem się nie czekać na zbiorczy box i sięgnąłem po to co lubię a potem ewentualnie będę dokupywał sezony po kolei.
Marzec też będzie raczej stał pod znakiem amazonu, ale zobaczę jak to wyjdzie
Byłem w sklepie i te filmy po prostu patrzyły na mnie i nie mogłem się powstrzymać
Cóż poradzić, obydwa są świetne, chociaż Blade Runnera wolę bardziej
Birdman na całe szczęście jak widać w slipcoverze (który uchował się w bardzo dobrym stanie) i czerwonym opakowaniu na czym mi zależało. The Drop niestety tak dobrze się nie uchował, ale da się przeżyć. Wziął na siebie wszystkie uderzenia wycelowane w slipcover Birdmana