Głównym problemem tego filmu nie jest ani Alfrid, ani wbieganie po spadających kamieniach, ani żadne inne głupotki. Problemem jest to, że Jackson znowu pokpił sprawę w montażowni. Bitwa (której w ogóle jest ZA MAŁO) w pewnym momencie się urywa i przeskakujemy do ganiających po górze bohaterów na tak długi czas, że można w ogóle zapomnieć, że gdzieś tam się toczyła (szczególnie że już do niej nie wracamy), rola Beorna to jakieś kpiny, Dwalin gdzieś znika bez wyjaśnienia itd. itp. Tak, jest parę sucharów, parę konkretnych bzdur, zbroje orków nie wiadomo po co są, bo nie chronią nawet przed uderzeniem z czółka, ale nic to. Oglądało się dobrze, a jestem przekonany, że wersja rozszerzona naprawi wszystko co mi najbardziej przeszkadzało.
Until then... 7/10
Until then... 7/10
